Zarobki stomatologów i turystyka dentystyczna

Dysproporcja zarobków w tej branży jest ogromna: 1,5 tys., 6 tys., 25 tys. Wszystko zależy jednak od charakteru pracy oraz dodatkowych czynników… turystycznych

Zarobki stomatologów i turystyka dentystyczna
Źródło zdjęć: © paul prescott - Fotolia.com

17.09.2013 | aktual.: 18.09.2013 10:08

Dysproporcja zarobków w tej branży jest ogromna: 1,5 tys., 6 tys., 25 tys. zł. Wszystko zależy jednak od charakteru pracy oraz dodatkowych czynników… turystycznych.

Finansowa piramida w zawodzie to rzecz zupełnie normalna. Występuje w wielu branżach, w których specjaliści z wieloletnim doświadczeniem, bezpośrednio świadczący usługi dla klienta, zarabiają więcej niż młodsi asystenci i asystentki. Inna sprawa, że wiele osób myli przychody z pracy (czyli opłaty za wykonaną usługę dentystyczną) z wynagrodzeniem osobistym. W sytuacji, gdy lekarz pracuje u kogoś w gabinecie, 20 tys. zł na rękę to ogromna kwota. Ale dla lekarza-przedsiębiorcy, którego twarz znajduje się na plakacie reklamowym wystawionym przed drzwiami wejściowymi, oraz którego podpis widnieje pod kredytem na 450 tys. zł na zakup sprzętu, przychód miesięczny w wysokości 20 tys. zł to bardzo mało.

W kwestii zarobków indywidualnych, stażyści, asystenci, recepcjonistki, lekarze w publicznych przychodniach: oni zarabiają najmniej, często poniżej 2 tys. zł miesięcznie. Około połowa pracowników w tej branży przyznaje się do zarobków powyżej 5,5 tys. zł. Największe pieniądze zarabiają specjaliści od protetyki, tutaj faktycznie kwoty przebijają poziom 10 tys. złotych.

Logiczne jest, że istnieje spore zróżnicowanie geograficzne zarobków dentystów. W większych miastach można liczyć na większą liczbę pacjentów, jak również na pacjentów z grubszym portfelem, którzy chętnie zapłacą za obsługę VIP. Ale gabinety w mniejszych miastach, zwłaszcza prowadzone (lub posiadane) przez lekarzy z dużych miast również cieszą się sporą popularnością. Zasługa leży w turystyce dentystycznej.

Turystyka dentystyczna dzieli się na dwa rodzaje. Pierwszy to specjalne wyjazdy za granicę lub do określonego miasta, aby wykonać umówiony wcześniej zabieg lub ich serię. W internecie można znaleźć wiele gabinetów, które w ten sposób przyciągają klientów. Cenowo polskie gabinety są konkurencyjne względem Europy Zachodniej, jakość sprzętu jest porównywalna. Zachodnia Polska jest dostępna dzięki sieci niemieckich autostrad, Polska centralna dzięki połączeniom lotniczym. Dodatkowo, niedawne mistrzostwa piłkarskie bardzo ociepliły wizerunek podróży po naszym kraju.

Drugi rodzaj turystyki stomatologicznej to wizyta w gabinecie „przy okazji” normalnego wyjazdu wypoczynkowego. Wiele biur podróży oferuje pakiety „dental travel”, podczas których można zarówno przyjemnie spędzić czas, jak również uzupełnić niedoskonałości uzębienia. Problemem mogą być bardziej skomplikowane zabiegi, które wymagają kilku godzin bez spożycia pokarmów lub kilku dni bez alkoholu. W takich przypadkach wartość rozrywkowa wyjazdu znacznie spada. Z tego typu wyjazdów korzystają również Polacy, którzy chcą sprytnie zaoszczędzić trochę pieniędzy.

Jakość polskich usług stomatologicznych jest wysoka, ale żeby nie było tak kolorowo – często kuleją kompetencje osobiste: niska znajomość języków obcych i niezbyt wysoka kultura osobista. Do lidera regionu, Węgier, brakuje nam sporo. Tam większość szanujących się lekarzy i personelu asystenckiego swobodnie posługuje się dwoma językami: angielskim i niemieckim. Problemem polskich dentystów są również umiejętności marketingowe: przyciągnięcie klienta krajowego oraz zagranicznego. Trzeba nie tylko przygotować ciekawą ofertę, ale również zaprezentować ją w odpowiednich mediach. Ogłoszenie w internecie to zdecydowanie zbyt mało. Tym bardziej, gdy towarzyszą im kupione w publicznym stocku zdjęcia roześmianych emerytów i zaproszenie sformułowane łamaną angielszczyzną.

MAL /ag/WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)