Zasłużona korekta

W środę notowania akcji na światowych rynkach poszły w dół.

Zasłużona korekta

22.07.2009 16:34

Inwestorzy po siedmiodniowym rajdzie, podczas którego globalny indeks MSCI AC World zyskał na wartości aż 9,18%, postanowili nie tylko odpuścić sobie dalsze zakupy, zakładając (i słusznie), że skala ostatnich wzrostów była chyba jednak zbyt przesadzona, ale przystąpili też do częściowej realizacji zysków. Ich zachowaniu trudno się jednak dziwić, bo przecież we wtorek główne światowe benchmarki ustaliły swoje najwyższe poziomy od września-listopada 2008 r., a taka sama sytuacja dotyczyła też warszawskiego parkietu, gdzie indeks WIG sięgnął poziomu 33387,55 pkt (maksimum od 9 października), a indeks WIG20 wspiął się nawet do 2043,12 pkt (najwyżej od 15 października). Zatrzymał się także rozpędzony ostatnimi czasy rynek surowców, ale tu akurat należy zaznaczyć, że obrazujący segment towarów indeks Reuters/Jefferies CRB na 0,5% minusie zamknął już wtorkową sesję, co nastąpiło przy 0,49% zwyżce wrześniowych kontraktów terminowych na ropę, ale też przy 0,73% zniżce analogicznych instrumentów na miedź. Dziś
podczas handlu na Dalekim Wschodzie akcyjny indeks MSCI Asia Pacific co prawda zwyżkował jeszcze o 0,1%, ale już o godz. 14:47 paneuropejski indeks DJ Stoxx 600 spadał o 0,38%, a w tym samym czasie kontrakty terminowe na amerykański indeks S&P 500 szły w dół o 0,92%. Również wtedy wrześniowe futuresy na ropę i miedź znajdowały się na minusie, wynoszącym odpowiednio 1,92% (64,35 USD/bar.) i 0,10% (2,4485 USD/funt). Pogorszenie atmosfery widoczne było też oczywiście na warszawskim parkiecie, gdzie o godz. 14:47 indeks WIG zniżkował o 1,60%, a indeks WIG20 spadał o 2,00% do 1991,68 pkt.

W centrum uwagi globalnych inwestorów nadal znajdują się przede wszystkim wyniki kwartalne amerykańskich spółek z indeksu S&P 500, a te dziś niestety rozczarowały, bo słabszymi od prognoz rezultatami pochwaliły się takie tuzy jak Morgan Stanley i Wells Fargo. Atmosfery na pewno nie poprawiły też doniesienia z gospodarki Eurolandu, gdyż jak się okazało, zamówienia w przemyśle w maju, zamiast wzrosnąć m/m jak prognozowano o 1,9%, spadły o 0,2%. Te informacje makro doskonale wpisują się w ogólny obraz światowej gospodarki, z której ostatnimi czasy publikowany jest istny mix danych czasem lepszych (jak w poniedziałek z USA o wskaźnikach wyprzedzających za czerwiec), a czasem gorszych, jak te dzisiejsze ze strefy euro. Dają one podstawę do tego, aby przy opisywaniu stanu globalnej ekonomii używać jedynie stwierdzenia "stabilizacja na niskich poziomach", a nie "powrót na ścieżkę stabilnego wzrostu". Tak dla formalności należy dodać, że o sygnałach takiej właśnie stabilizacji podczas swojego wtorkowego wystąpienia
w Kongresie mówił szef Fed, Ben Bernanke. Oczywiście nikogo tym nie zaskoczył. Podobnie rzecz się miała z jego zapowiedzią, że stopy procentowe w USA powinny przez dłuższy czas pozostać na obecnym poziomie.

Na globalnych rynkach walutowych środowa sesja jak na razie nie przyniosła większej zmiany. Indeks dolarowy, który we wtorek wzrósł tylko delikatnie, bo o 0,03%, dziś o godz. 14:47 także minimalnie zwyżkował - jedynie o 0,11%. Z kolei w tym samym czasie kurs EUR/USD wynosił 1,4183, co przekładało się na jego 0,20% deprecjację, bardzo małą i tylko nieznacznie większą od tej wtorkowej (-0,11%). W przypadku polskiego forexu, w środę także o godz. 14:47 kurs EUR/PLN zniżkował o 0,50% do 4,2560, a kurs USD/PLN szedł w dół o 0,57% do 3,0002, praktycznie nie reagując na pogorszenie nastrojów na rynku akcji. Oznacza to, że w grę wchodzą tu nie tylko czynniki globalne, ale także wewnętrzne, którym w mojej opinii jest przede wszystkim gra pod możliwą (choć zdaniem wielu już niekoniecznie) perspektywę wpuszczenia złotego do systemu ERM2 jeszcze w tym roku.

Marek Nienałtowski
główny analityk
Money Expert S.A.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)