Zawód: ewaluator brzydkiego zapachu...

Są na świecie pracownicy, którzy zarabiają nosem. Niektórzy mają szczęście: pracują dla firm perfumeryjnych. Inni trafili gorzej np. breath odor evaluator, czyli ewaluator brzydkiego zapachu z ust.

Zawód: ewaluator brzydkiego zapachu...

11.08.2011 | aktual.: 29.05.2018 14:57

Zawód ewaluator brzydkiego zapachu
Tym, którzy właśnie dostali dreszczy wyobrażając sobie ewaluatora wkładającego nos do jamy ustnej, która właśnie pochłonęła śledzia z cebulką, należy natychmiast uspokoić. Przedstawiciel tej profesji nie musi pchać nosa w czyjeś usta. Wącha gaziki, na które osoba badana wydmuchała powietrze. Potem ewaluator ocenia zapach od 1 do 9. Po co to robi? Tacy specjaliści najczęściej pracują dla firm chemicznych np. produkujących płyn odświeżający do ust. Pracownik ma ocenić, czy produkt jest skuteczny. Trzeba też dodać, że niewielu wąchaczy zarabia nosem bez przerwy. Często osoby, które decydują się dobrowolnie pochylić nad smrodem, to uczestnicy różnych projektów badawczych, którzy za swój wkład i poświęcenie dostają duże gratyfikacje finansowe.

Badali smrodliwość świńskiego gnoju

Tak właśnie było w przypadku badań prowadzonych przez gastrologa Michaela Levitta, który analizował skład gazów wydobywających się z ... odbytu. Wraz z nim dwóch kontrolerów przewąchało 100 osób. Dziesięć lat temu, Uniwersytet Alberty w Kanadzie, zatrudnił 6 osób na stanowiska wąchaczy. Ich zadaniem było ocenianie smrodliwości świńskiego gnoju. Wszystko po to, by ustalić w jakiej odległości od domów mieszkalnych można zbudować obory.

Z zatyczką do nosa

Prac, do których wykonywania przyda się zatyczka do nosa albo silnie pachnąca maść rozsmarowana pod nim, jest oczywiście więcej niż tych, w których trzeba otworzyć swoje nozdrza na te przykre doznania. Łatwo przewidzieć, że śmieciarze czy osoby opróżniające szamba powinny dostawać dodatek z tytułu śmierdzących warunków pracy. Każdy widział też w filmie scenę przeprowadzania sekcji "nieświeżych" zwłok. Bywa, że tacy pracownicy smarują miejsce pod nosem maścią o silnym zapachu mięty lub kamfory. Dodatkowo zakładają maseczki. Jednak żaden z tych zawodów nie jest ani dziwny, ani zaskakujący. Są jednak takie, które i śmierdzą i zadziwiają.

Jednym z nich jest z pewnością tester odchodów. Każdy kto ma w domu kota, który robi do kuwety wie, że nawet jedna mała kupa - cuchnie. A co dopiero grzebanie w większej ilości odchodów? Zawód jednak, choć z pewnością mało pociągający, ma długoletnią tradycję. Narodził się w latach 80., gdy firma Virginia Tech zaczęła produkować zestawy do domowej analizy składu odchodów. Jak każdy produkt, również i ten musi być stale kontrolowany i testowany. To właśnie zadanie testerów, którzy każdego dnia grzebią w pojemnikach, sprawdzając czy zestawy spełniają wszystkie normy. Na liście zawodów związanych ściśle z brzydkim zapachem, z pewnością znajduje się sprzątacz przenośnych toalet. Wielu osobom wydaje się, że ta praca niczym nie różni się od czyszczenia szamba. Nic bardziej mylnego.

Kto musi zatykać nos w pracy?

Opróżnianiem toytoyów zajmuje się maszyna i podobnie jak w przypadku szamba - czyściciel nie ma bezpośredniego kontaktu z tym, co znajduje się w środku. Sprzątacz pojawia się w chwili, gdy kabina z jakiegoś powodu się przewróci i wszystko co było w środku znalazło się na ścianach i suficie. Praca jest wyjątkowo nieprzyjemna, dlatego w USA przedstawiciele tego zawodu zarabiają kilkadziesiąt tysięcy dolarów rocznie.

AD/JK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)