Żeby nie zabrakło pieniądza

Jak pokazują ostatnie dane, polska gospodarka ma się zupełnie dobrze w porównaniu do innych gospodarek europejskich. Póki co grecki scenariusz nam nie grozi - zwłaszcza, że dość szybko po smoleńskiej tragedii uporano się z obsadą wakującego stanowiska prezesa NBP.

Żeby nie zabrakło pieniądza
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

01.07.2010 12:17

To dobrze rokuje na przyszłość, choć trzeba mieć świadomość, że nawet najlepszy czy raczej najbardziej kompetentny prezes banku centralnego sam, bez Rady Polityki Pieniężnej, nie może wiele zdziałać. Nie sądzę, aby przyśpieszone wybory prezydenckie i ich wynik mogły mieć jakiś jednoznacznie negatywny lub pozytywny skutek dla polskiej gospodarki. Podczas krótkiej kampanii wyborczej od żadnego z kandydatów nie usłyszeliśmy choćby szczątkowego zarysu jakiegoś programu gospodarczego. Myślę więc, że wyniki wyborów prezydenckich dla naszej gospodarki pozostaną bez znaczenia.

Co innego powódź: jej znaczne rozmiary spowodowały ogromne zniszczenia i straty zarówno w infrastrukturze, jak i w szeroko rozumianej gospodarce. Na przykład w rolnictwie. Można bez większego ryzyka domniemać, że ceny płodów rolnych pójdą jeszcze bardziej w górę, co nie pozostanie bez wpływu na poziom inflacji. Warto przypomnieć, że w polskim koszyku inflacyjnym ceny żywności mają znaczący udział. Może być zatem z tym problem, choć przedstawiciele rządu, w tym zwłaszcza minister rolnictwa, uspokajają. Presja inflacyjna będzie jednak spora, a jej konsekwencją będzie zaostrzenia polityki monetarnej, wzrost stóp procentowych i tym samym kosztów pieniądza oraz mniejsza jego podaż na rynku. Jaki wpływ na gospodarkę ma brak pieniądza już w tym miejscu mówiliśmy kilkakrotnie. Trzeba zatem zrobić wszystko, co możliwe, aby w gospodarczym krwioobiegu właśnie pieniądza nie zabrakło! Można w tej kwestii sięgnąć do funduszy unijnych. Zresztą ze strony premiera padły już takie deklaracje. Likwidowanie skutków powodzi ma
być w sporej części współfinansowane z unijnej kasy. Pozostaje tylko problem sensownego wydatkowania tych środków. W oparciu o kalkulacje ekonomiczne, a nie polityczne, jak to niegdyś bywało. W obliczu kataklizmu, jakim niewątpliwie była powódź, nie można też zapomnieć o tych programach unijnych, które są aktualnie realizowane. Tylko bowiem terminowa ich realizacja daje gwarancję przypływu kolejnych funduszy.

Likwidowanie skutków powodzi ma być w sporej części współfinansowane z unijnej kasy.

dr Richard Mbewe

funduszegospodarkanbp
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)