Złe dane makro nie zaszkodziły Wall Street
We wtorek w USA inwestorzy nadal konsekwentnie lekceważyli wszystkie słabe dane makroekonomiczne.
07.01.2009 09:56
Jedynym pseudo-pozytywem była publikacja indeksu ISM dla sektora usług. Oczekiwano, że kosmetycznie spadnie, a tymczasem wzrósł z 37,3 do 40,6 pkt. Według mnie to nie jest zaskoczenie, że indeks wzrósł w grudniu, kiedy usługi (szczególnie w segmencie sprzedaży detalicznej)
rozkwitają z powodu świąt. W dalszym ciągu jednak pozostał głęboko pod poziomem 50 pkt. sygnalizując, że w tym sektorze gospodarki panuje recesja.
Pozostałe raporty był dużo słabsze od oczekiwań. Publikowany przez NAR (stowarzyszenie pośredników) indeks podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym spadł aż o 4 procent (oczekiwano spadku o 0,9 proc.) do poziomu siedmioletniego dna. Dane o zamówieniach fabrycznych też mogły wystraszyć. Oczekiwano, że spadną o 2,6 proc., a tymczasem spadły o 4,6 procent (czwarty, kolejny miesiąc spadku). Rekordowy był spadek wartości towarów wysyłanych z fabryk (5,3 proc.).
Na dwie godziny przed końcem sesji Fed opublikował protokół z ostatniego posiedzenia (tego, zakończonego obniżeniem stóp do poziomu 0,0 – 0,25 proc.). Nic nowego w nim znaleźć nie można było. Może tylko mocniej niż rynek oczekiwał Fed podkreślił obawy o zbyt duży spadek inflacji, czyli o zagrożenie deflacją. Zagrożenie bardzo długotrwałym spowolnieniem zostało uznane za niewielkie. Pozytywem, ale tez nie zaskoczeniem, było to, że członkowie FOMC oczekują powolnego wzrostu gospodarki w drugiej połowie roku.
Przed publikacją tego protokołu rosnący wcześniej dosyć wyraźnie indeks S&P 500 zbliżył się już do poziomu poniedziałkowego zamknięcia. Publikacja dała pretekst do kupowania akcji. Najmocniejszy był nadal NASDAQ, a w nim spółki związane z informatyką. Pomagała im podniesiona przez Oppenheimer & Co. rekomendacja dla Apple, ale przede wszystkim liczono na pakiet pomocowy Obamy, w którym duże sumy mają być przeznaczone na technologiczną infrastrukturę. Generalnie widać, że rynek chce wzrostu i konsekwentnie lekceważy wszystkie złe dane makro. Być może zacznie się korygować dopiero w okolicach 1.010 pkt.
We wtorek nasz rynek walutowy potwierdził obserwację z poniedziałku. Im mocniej spadał kurs EUR/USD tym mocniejszy był złoty w stosunku do euro. W stosunku do dolara wpierw się stabilizował, a po południu też zaczął spadać. Widać było jeszcze wahanie graczy, ale mam wrażenie, że zaczyna się poważna gra na umocnienie złotego, a ewentualny wzrost kursu EUR/USD (wzrostowa korekta) dodatkowo naszej walucie pomoże. Widać to było po 16.00, kiedy to kurs EUR/USD odbijał, a u nas kursy walut gwałtownie spadały. Zainteresowanym rynkiem walutowym radziłbym obserwowanie kursu EUR/BRL (stosunek brazylijskiego reala do euro). Skoro analitycy poza Polską tak mocno te dwie waluty (naszą i reala) wiążą to i ich zachowanie powinno być podobne. We wtorek real zyskał znowu ponad trzy procent. Tam atak wzmacniający lokalną walutę jest już widoczny gołym okiem. U nas tez już się według mnie zaczyna.
GPW rozpoczęła wtorek od ataku na 1.900 pkt., co skończyło się niepowodzeniem i szybkim odwrotem z zabarwieniem indeksów na czerwono. Pomagało w tym zwrocie zachowanie innych giełd europejskich. Jednak już po pół godziny indeksy w Europie zaczęły rosnąć, co poprowadziło i u nas WIG20 w kierunku oporu. Najsilniejszy był znowu Bioton i KGHM. Mocny był tez PKN. Spółkom surowcowym pomagały wzrosty cen miedzi i ropy. Rynkowi surowcowemu w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało umacniania się dolara. Czasem takie aberracje potrafią utrzymać się całkiem długo (przykład złota w 2005 roku).
Już przed południem WIG20 zaatakował i przełamał kluczowy poziom, czyli 1.900 pkt. Konsolidował się tuż nad tym poziomem przez około godzinę, a potem, po pobudce w USA, indeksy usiłowały kontynuować zwyżkę, ale niezbyt im to wychodziło. Trochę szkoda, bo WIG20 przełamując 1.900 pkt. utworzył co prawda nieregularne podwójne dno zapowiadające wzrost przynajmniej do 2.250 pkt., ale problem w tym, że przełamanie jest za małe i wymaga potwierdzenia. Indeks przełamał też jednak górny bok trójkąta rysowanego od października tego roku, co jest sygnałem kupna. Najważniejsze było to, że znacznie rósł obrót, co potwierdzało kierunek indeksów.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi