Złość pomaga im w karierze! - wyniki sondażu

Okazywanie złości w pracy może ci ułatwić karierę. Pod warunkiem, że irytację skierujesz na konstruktywne działanie, a nie przeciwko ludziom. Gniew jest dobry, agresja zła.

Złość pomaga im w karierze! - wyniki sondażu

04.02.2010 | aktual.: 04.02.2010 16:58

Okazywanie złości w pracy może ułatwić ci karierę. Pod warunkiem, że skierujesz je na konstruktywne działanie, a nie na ludzi. Gniew może być dobry, agresja zawsze jest zła.

Zapytaliśmy użytkowników, w jaki sposób gniew wpływa na ich karierę zawodową. Jak się okazuje, aż 28 proc. głosujących twierdzi, iż gniew pomaga im myśleć racjonalnie i mobilizuje do działania. 10 proc. przyznało, iż pomaga im we wspinaniu się po szczeblach kariery.

Natomiast 41 proc. biorących udział w głosowaniu uważa, że złość ich paraliżuje, dlatego wolą najpierw się uspokoić, a następnie podjąć dalsze działanie. Kolejne 22 proc. stwierdziło, że denerwowanie się nie ma wpływu na decyzje jakie podejmują w pracy.

Sondaż został przeprowadzony między 25.01 a 4.02 2010 roku przez serwis Praca.wp.pl.

W głosowaniu wzięło udział 7286 internautów.

„Zarządzanie emocjami” to ulubione określenie różnych guru biznesu. Ci eksperci z Bożej łaski wmawiają nam, że w pracy musimy tłumić uczucia. Wszystkie, a zwłaszcza te, które uznawane są za negatywne – jak złość, irytacja, wzburzenie. Chętnie słuchamy tego typu rad, bo niczego nie pragniemy bardziej jak rozładowania stresu i osiągnięcia stanu błogiego samozadowolenia. Ale czy nie jest tak, że ukryte głęboko ogromne możliwości ujawniają się w nas dopiero wtedy, gdy wpadamy w gniew? Czy nie trzeba się porządnie wściec, by wreszcie coś zmienić w swoim życiu? Czy racjonalne i bezemocjonalne postanowienia nie są tylko słomianym zapałem?

- Gdy jestem zły, potrafię pisać, modlić się i głosić kazania – mówił Marcin Luter. – Wtedy mój temperament się ożywia, wyostrza się rozumienie świata, a doczesne utrapienia i pokusy gdzieś znikają. Odrobina słusznego niezadowolenia potrafi wydobyć z ludzi to, co w nich najlepsze. Dowodem jest załoga Chryslera i jej charyzmatyczny przywódca Lee Iacocca. W 1979 roku koncern był bliski upadku. „The Wall Street Journal” nie pozostawił suchej nitki na zarządzie, a prezesowi radził, by pozwolił firmie „umrzeć z godnością”. Słowa te wywołały w nim taki gniew, że postanowił zrobić wszystko, by pokazać krytykom, jak bardzo się mylą. Za liderem poszli nie mniej od niego wkurzeni podwładni.

Oto, jak tamten przełom wspomina Lee Iacocca:

„Wściekłem się… Wściekli się moi koledzy w Highland Park. Wściekły się dziesiątki tysięcy ludzi pracujących dla Chryslera. Nasze związki zawodowe, dostawcy i pożyczkodawcy też się wściekli. Wściekliśmy się tak bardzo, że zebraliśmy się, omówiliśmy wszystko, wzięliśmy razem do roboty… Podwoiliśmy produktywność, odmłodziliśmy fabryki, zmniejszyliśmy koszty własne. Zaczęliśmy produkować samochody i furgonetki najwyższej jakości w Ameryce. Krótko mówiąc, odwróciliśmy bieg spraw… Ta opowieść ma swój morał. Gdy Amerykanie wpadają w złość, potrafią dokonać cudów”.

Gniew jest dobroczynny dla naszej kariery. Psycholodzy – ci oświeceni – ostrzegają, że gdy przestaniemy okazywać irytację, nasza wydajność i szanse na sukces zmaleją. Do tego chóru przyłączył się ostatnio Robert Rosen, dyrektor amerykańskiej firmy konsultingowej Healthy Companies International. W książce „Just Enough Ankiety” („Tyle niepokoju, ile trzeba”) radzi przedsiębiorcom i menedżerom: „Jeżeli chcecie, by wasza firma była okazem gospodarczego zdrowia, musicie się nieźle nadenerwować”. Nadmiar odprężenia to, według niego, prosta droga do porażki.

Pod tymi słowami podpisuje się obiema rękami prof. George Vaillant z Harvard Medical School, który przez 44 lata (od 1965 roku) śledził zawodowe i prywatne losy ogromnej grupy 824 ochotników. Interesowała go głównie odpowiedź na pytanie, jakie cechy charakteru i zachowania sprzyjają bądź przeszkadzają w osiągnięciu sukcesu. Razem z zespołem psychologów i psychiatrów Vaillant doszedł do wniosku, że osoby otwarcie wyrażające swoje niezadowolenie były spełnione zarówno w domu, jak i w pracy. Natomiast ci, którzy na co dzień tłumili nękające ich frustracje, byli trzykrotnie bardziej narażeni na niemożność awansowania i rozczarowania w życiu osobistym. Wyniki eksperymenty zostały opublikowane w magazynie „Journal of Social Behaviour and Personalisty”.

- Ludzie myślą, że złość to strasznie niebezpieczna emocja i raczej skłaniają się ku tzw. pozytywnemu myśleniu – mówi prof. Vaillant. - Tymczasem podczas badań odkryliśmy, że jest to forma naszej samoobrony przed zagrożeniami ze strony otoczenia.

W Polsce zwolennikiem słusznego gniewu jest Marek Skała, właściciel i dyrektor firmy Megalit – Instytut Szkoleń. W swojej książce „Psychologia zmiany. Rzecz dla wściekniętych” menedżer pisze: „Jeśli chcesz coś zmienić, spowodować, by Twoje życie w jakimś obszarze stało się inne, to wkurzenie, złość czy irytacja są NAJLEPSZYM STARTEREM. Emocja związana z tym, że ja sam czegoś nie potrafię, że mnie odrzucili, że inni potrafią, a ja nie, to świetny i chyba najbardziej polecany element dokonywania zmian. Praktycznie – JAK SIĘ NIE WŚCIEKNIESZ, TO SIĘ NIE ZMIENISZ”.

A Makoto Natsumo, japoński psychiatra z Osaka University, dodaje: jak się nie wściekniesz, to będziesz chory. Stłamszone emocje i panujący w firmach przymus uprzejmości mogą mieć fatalne skutki zdrowotne.

Ale żeby była jasność: co innego wściec się, a co innego rozstawiać po kątach swoich szefów czy podwładnych. Stracić panowanie nad sobą, wpaść w szał, obrażać ludzi, miotać przekleństwami i obelgami – to nie wchodzi w rachubę. Gniew jest dobry, agresja zła. Energię tkwiącą w irytacji trzeba spożytkować konstruktywnie – nie na destrukcję, ale na budowanie. Lepszej firmy, dojrzalszej kariery, sensowniejszego życia.

Mirosław Sikorski

gniewirytacjapraca
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)