Znajdźcie własną drogę do sukcesu

O paleniu mostów, zakładaniu własnej firmy i wyboistej drodze do sukcesu, opowiada Michał Bartyzel, współwłaściciel firmy szkoleniowej skierowanej do branży IT – BNS IT, prelegent na Confiturze.

Znajdźcie własną drogę do sukcesu
Źródło zdjęć: © © alphaspirit - Fotolia.com

25.07.2013 | aktual.: 29.07.2013 12:50

O paleniu mostów, zakładaniu własnej firmy i wyboistej drodze do sukcesu, opowiada Michał Bartyzel, współwłaściciel firmy szkoleniowej skierowanej do branży IT – BNS IT, prelegent na Confiturze. Skąd pomysł na założenie własnej firmy?

W 2004 r., jeszcze jako student, trafiłem do firmy doradztwa personalnego, dla której miałem tworzyć oprogramowanie. Odbyłem tam mnóstwo szkoleń związanych z inteligencją emocjonalną i komunikacją. Po kilku latach zacząłem zauważać, że kompetencje miękkie są programistom potrzebne, chociaż zazwyczaj nie zdają sobie z tego sprawy. Pracodawcy chcą zatrudniać ludzi, którzy nie tylko są kompetentni technicznie, ale także odpowiedzialni i potrafią doprowadzać sprawy do końca. Wraz ze wspólnikiem założyliśmy więc firmę zajmującą się szkoleniami oraz doradztwem dla zespołów firm programistycznych.

Jaki był odzew ze strony środowiska?

Na początku było bardzo trudno o klientów. Blogowaliśmy, pisaliśmy artykuły do gazet, jeździliśmy na konferencje, żeby dać się poznać w środowisku – ludzi nie przekonują reklamy, ale to, że ktoś dzieli się swoją wiedzą. Mimo tego, na początku prowadziliśmy głównie szkolenia techniczne jako podwykonawcy dużych firm. Co dwa tygodnie zastanawialiśmy się, czy zamknąć działalność.

Co przekonało Cię do tego, żeby dalej prowadzić biznes, pomimo chwil zwątpienia?

Po pierwsze, miałem wspólnika – przełożonego z mojej poprzedniej firmy – z którym świetnie się dogadywałem. Zresztą wciąż mogę powiedzieć, że to moja biznesowa druga połówka. Po drugie, narzeczona wspierała mnie w ciężkich chwilach.

Jakie było Wasze główne wyzwanie, kiedy rozkręcaliście firmę?

Największym wyzwaniem było pokonanie złudzenia, że nie ma zapotrzebowania na naszą działalność. Trzeba było tę potrzebę dopiero uświadomić potencjalnym klientom poprzez artykuły, konferencje czy blogi. Stawialiśmy na innowacyjność. Już 5 lat temu zaczęliśmy szkolić ze SCRUM-a (metoda prowadzenia projektów zakładająca płaską strukturę organizacyjną – przyp. red.), który stał się bardziej popularny dopiero 2 lata temu. Jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, to tak naprawdę wszystko było wyzwaniem – byliśmy programistami, nie znaliśmy się na finansach, marketingu czy sprzedaży i popełnialiśmy masę błędów.

Z jakimi problemami musiałeś się zmierzyć, rozkręcając firmę?

Przez pierwsze kilka lat pracowałem wieczorami, w nocy i w weekendy. Musiałem uważać, żeby nie popaść w pracoholizm i nie stracić rodziny, dla której zupełnie nie miałem czasu. Poza tym trzeba też było wyrzec się własnego ego i stwierdzić „nie jestem najlepszy, jeszcze dużo muszę się nauczyć”.

Jakie widzisz korzyści z tego, że masz swoją firmę?

Mam 10-miesięczną córkę i w tym momencie mogę tak ustawić swoją pracę, żeby dużą część czasu poświęcić mojej rodzinie. Poza tym, z perspektywy czasu, stwierdzam, że własna firma daje mi większe bezpieczeństwo. Bo właściwie, co daje umowa o pracę? 3-miesięczny okres wypowiedzenia i nic więcej. Nawet, gdyby przyszedł fatalny kryzys i musiałbym zamknąć działalność, to wiem, gdzie mógłbym aplikować. Współpracowałem z wieloma dyrektorami IT i poprzez swoje usługi dałem się poznać jako specjalista.

Czy wg Ciebie praca we własnej firmie jest lepsza od pracy na etacie?

Tak, chociaż pracując na etacie długo nie widziałem dla siebie żadnej innej możliwości. Chciałbym podkreślić, że mówię to z perspektywy pięciu lat. Jakbym na początku drogi wiedział, co mnie spotka, to chyba bym się wystraszył. Trzeba przetrwać ten trudny czas budowania biznesu.

Czy osoby, decydujące się na założenie własnej firmy, powinny mieć jakieś konkretne cechy charakteru czy umiejętności?

Wydawało mi się, ze muszą być uporządkowane i potrafić planować. Ale mam wielu kolegów, którzy są kompletnie chaotyczni, a prowadzą swoje firmy i świetnie im idzie. Teraz wiem, że kluczową sprawą jest umiejętność przekuwania swoich mocnych stron na biznes. Jeśli robisz to, co lubisz, dłużej utrzymujesz motywację, nawet w przypadku niepowodzeń. Poza tym, kiedy ryzykuje się własnymi pieniędzmi, wzrasta stopień zaangażowania.

Jak wyglądają Wasze szkolenia?

Tak, jak wspominałem, początkowo prowadziliśmy szkolenia techniczne i inżynieryjne, ale cały czas budowaliśmy świadomość, jak ważne są kompetencje miękkie programistów. Po 3 latach mogliśmy sobie pozwolić na to, by odciąć się od szkoleń technologicznych i skupić się na szkoleniach miękkich z zakresu efektywności zespołów i procesów. Zaczynaliśmy od szkoleń 5-dniowych, ale zauważyliśmy, że ludziom ciężko wyrwać się z projektu na kilka dni, więc ograniczyliśmy czas do 2-3 dni.

Jakich rad byś udzielił osobom, które chcą otworzyć własną firmę?

Po pierwsze, mnie pomogło „spalenie za sobą mostów” i odcięcie się od tego, co było. Wówczas miałem dodatkową motywację, bo nie było odwrotu. Po drugie, myślę, że warto zacząć jak najwcześniej, mimo braku doświadczenia biznesowego. Potem ma się żonę, dziecko, kredyt na mieszkanie i coraz trudniej jest zaryzykować. Po trzecie, należy znaleźć dobrego wspólnika i działać w myśl zasady „rób to, co lubisz”.

Rozmawiała Paulina Pislewicz, KarieraPlus.pl

Obraz

[

Obraz

]( http://karieraplus.pl/ )

ścieżka karieryitbranża it
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)