Żniwa z konfliktem. Dzwonią na policję, zajeżdżają drogę
Prowadzenie działalności rolniczej utrudnia nie tylko pogoda, ale czasami także sąsiedzi czy kierowcy. Prace na polu potrafią skończyć się wezwaniem policji. Rolnicy apelują o zrozumienie. Farmerzy zastanawiają się też, skąd taka agresja na drogach skierowana w ich stronę.
Żniwa, które rozpoczęły się już w czerwcu zbiorami jęczmienia, nabierają tempa. Rolnicy pracują od rana do nocy, zbierając kolejne gatunki zbóż. Maszyny rolnicze nie należą do najmniejszych i najcichszych. W trakcie pracy farmerzy muszę przemieszczać się między polami, często korzystając z dróg publicznych, mijać zabudowania na wsiach i leśne siedliska. Pracują też w nocy.
Okazuje się, że nie dla wszystkich mieszkańców wsi specyfika pracy na roli jest czymś oczywistym. Czasami kończy się to telefonem na policję i niepotrzebnymi spięciami. Kto najczęściej sięga po telefon w trakcie nocnych prac?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najpopularniejsze miejsce w Tatrach. Tłumy to mało powiedziane
Z naszej perspektywy to są głównie osoby napływowe. Struktura na wsi się zmienia, siedliska są często sprzedawane i osoby przenoszące się na wieś nie znają specyfiki pracy rolników. Te osoby nie urodziły się na wsi, nie wychowały się tam i nie wiedzą, że w roku gospodarczym występują okresy intensywnych prac polowych – mówi WP Finanse Grzegorz Wysocki z Wielkopolskiej Izby Rolniczej.
Dodaje też, że w porządku prawnym nie ma czegoś takiego, jak cisza nocna. Jak wyjaśnia, rolnicy mają tzw. okienka pogodowe, które muszą po prostu wykorzystać.
- Na przykład teraz mieliśmy cztery dni stabilnej pogody, więc rolnicy pracowali do późnych godzin nocnych, bo wiedzieli, że nadchodzi załamanie pogody. Chcieli zebrać jak najwięcej suchego ziarna. Należy to przyjąć ze zrozumieniem, bo rolnicy musieli wykorzystać ten czas. Dla odmiany dziś nic się nie da zrobić, bo jest mokro, a żniwa się zatrzymały – wyjaśnia działacz Wielkopolskiej Izby Rolniczej.
Jak zaznacza rolnik, policja w tego typu przypadkach wykazuje się zrozumieniem. Z problemu zdają sobie sprawę także ustawodawcy. Zgodnie z obowiązującym prawem, osoba, która zakłóca spokój lub wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, może zostać ukarana aresztem, ograniczeniem wolności lub grzywną. Wszystko zależy od charakteru i skali wybryku.
Kodeks do zmiany
W kontekście tego przepisu posłowie proponują wprowadzenie nowego paragrafu do art. 51 Kodeksu wykroczeń. Zgodnie z ich propozycją, osoba, która popełnia takie czyny w związku z prowadzeniem prac w gospodarstwie rolnym, nie będzie uznana za sprawcę wykroczenia. Informacje na ten temat pojawiły się już w marcu na portalu prawo.pl. Temat nie jest nowy, bo posłowie Kukiz ’15 podnosili go także w 2018 roku. Na razie jednak prawo się nie zmienia w tym zakresie.
Jedyne, co pozostaje rolnikom, to tak naprawdę apelowanie do mieszkańców wsi, którzy nie utrzymują się z rolnictwa.
- Apelujemy do mieszkańców o wyrozumiałość. Musimy pracować, kiedy pogoda na to pozwala. Pracujemy na chleb i żywność. To dla nas naturalne, że pracujemy w takich warunkach. Prosimy o zrozumienie – mówi dyrektor biura Wielkopolskiej Izby Rolniczej.
I dodaje, że rolnicy muszą pracować, kiedy pogoda na to pozwala.
- Mamy określone okna pogodowe, które musimy wykorzystać. Jeśli nie zbierzemy plonów w odpowiednim czasie, możemy stracić cały rok pracy przez nawałnice czy grad. Prosimy o zrozumienie tej specyfiki oraz o wyrozumiałość – apeluje rolnik.
Niebezpieczne spięcia na drogach
Okazuje się, że rolnicy mają problem nie tylko z sąsiadami, ale także z innymi uczestnikami ruchu drogowego. Doprowadza to do niebezpiecznych sytuacji na drogach publicznych.
Jestem aktualnie na kombajnie, koszę pszenicę. Dzisiaj akurat jechałem po drodze publicznej i miałem sytuację, że jeden z kierowców zajechał mi drogę i gwałtownie zahamował, próbując wymusić wypadek. Udało mi się zahamować, ale sytuacja była niebezpieczna – mówi WP Finanse wiceprezes Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych Marcin Gryn.
Na ten sam problem w rozmowie z WP Finanse zwraca uwagę Grzegorz Wysocki z Wielkopolskiej Izby Rolniczej.
- Duże gabarytowo maszyny rolnicze mogą być uciążliwe dla kierowców, ale rolnicy muszą przejechać z pola na pole, czy z pola do gospodarstwa. Czasami występuje trąbienie i popędzanie przez innych kierowców. Pamiętajmy jednak, że te maszyny mają swoją dopuszczalną prędkość i chodzi tutaj o względy bezpieczeństwa. W Olsztynie kombajn przejeżdżał przez miasto i nikt nie trąbił. Ale zdarza się, że w innych miejscach kierowcy są mniej wyrozumiali – mówi Wysocki.
Marcin Gryn w sieci trafił na wiele komentarzy nieprzychylnych rolnikom i wskazujących na to, że tego typu zachowania na drodze mają być rzekomo odpowiedzią na rolnicze protesty, które miały miejsce zimą.
Było tam ponad tysiąc komentarzy, pełnych kłótni i żalów wylewanych na rolników. Nie rozumiem tego zupełnie, ponieważ protesty, które były zimą, miały na celu ochronę zarówno rolników, jak i konsumentów, a nie były wymierzone przeciwko mieszkańcom miast i wsi. Protesty miały wyrazić problem i oddziaływać na władze, natomiast dzisiejsze działania, takie jak wzywanie policji czy blokowanie kombajnów, mają na celu jedynie zaszkodzenie rolnikom. To jest forma zemsty, która jest niesłuszna. Uważam, że politycy są winni za ten kryzys, bo to oni doprowadzili do skłócenia społeczeństwa – mówi rolnik z Lubelszczyzny.
Dodaje, że sam stara się być jak najmniej uciążliwym w trakcie korzystania z dróg publicznych, jednak pokonanie drogi z jednego pola na drugie zajmuje czasami kilka godzin.
- Staramy się pracować w bezpieczny sposób, nawet przemieszczając się kombajnami w nocy. Dzisiaj w nocy przejeżdżałem z jednego pola na drugie, co zajęło mi blisko 5 godzin. Często zatrzymywałem się na przystankach, aby przepuścić samochody. Naprawdę staramy się działać w dobrej kulturze podczas żniw – podsumowuje Marcin Gryn.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl