Związkowcy domagają się podwyżek
Górnicze związki chcą wyższych pensji, grożąc sporem zbiorowym. Spełnienie ich roszczeń to koszt ok. 0,8 mld zł. Nie tylko górnicy zapowiadają walkę o wyższe płace.
15.01.2009 | aktual.: 15.01.2009 16:22
W Polfie związki będą negocjować wzrost płac o 8 proc. – Firma miała w ubiegłym roku dobre wyniki finansowe, w tym rekordowe przychody przekraczające 300 mln zł – mówi Mirosław Miara, przewodniczący zakładowej „S”. W Orlenie związkowcy nie wystąpili oficjalnie z żądaniami, ale szef ZZ Pracowników PKN Zdzisław Kędzierski zapowiada, że minimum to 10 proc.
Związkowcy grupy Lotos oczekują 15,5 proc. Gdyby zarząd na to przystał, wynagrodzenie wzrosłoby średnio o ok. 1000 zł.
W górnictwie miedziowym, w KGHM, mimo że koszty wydobycia surowca rosną, a cena spada, związkowcy także chcą wzrostu wynagrodzeń. Pierwsze spotkanie z zarządem odbędzie się 19 stycznia. „Wyjściowo dyskutowalibyśmy o wzroście na poziomie nie niższym od inflacji, czyli 5 proc.” – mówi „Rz” Józef Czyczerski, szef „S” w KGHM. Najprawdopodobniej związki będą negocjować wzrost płac o 2 proc. powyżej inflacji.
Płacowe postulaty mogą się natomiast zakończyć fiaskiem w produkującym silniki okrętowe poznańskim Cegielskim. – Tradycyjnie w lutym rozpoczynamy rozmowy o płacach. Poczekamy na propozycję nowego zarządu (Cegielski ma nowego prezesa, trwa konkurs na zastępców – red.) – mówi „Rz” Marek Tyliński, wiceprzewodniczący „S” w zakładzie. Wyjątkiem jest postawa związkowców w Południowym Koncernie Energetycznym. Firma z grupy Tauron ze względu m.in. na budowę nowego bloku w elektrowni Łagisza od kilku lat podwyższa płace nie więcej, niż wynika to z krajowego wskaźnika. W tym roku związkowcy PKE postanowili w ogóle odłożyć negocjacje o podwyżkach, choć w grudniu formalnie rozpoczęli rozmowy z zarządem.