Zwolnił pracownicę, bo zjadła dwa winogrona

Rozmowa z Łukaszem Dudzicem, słynnym z tropienia naruszeń prawa przedsiębiorcą, na którego alergię mają przedstawiciele prawa i nie tylko oni.

Zwolnił pracownicę, bo zjadła dwa winogrona
Źródło zdjęć: © bobrzanie.pl

25.06.2013 | aktual.: 25.06.2013 10:55

Rozmowa z Łukaszem Dudzicem, słynnym z tropienia naruszeń prawa przedsiębiorcą, na którego alergię mają przedstawiciele prawa i nie tylko oni. Bernard Łętowski: W artykule „Proces o orzeszki warte 24 grosze” napisaliśmy o pańskiej pracownicy, która zjadła sobie dwie kulki winogron. Pan skierował sprawę przeciwko niej do sądu. Warto było?

Łukasz Dudzic: Ludzie myślą tak: skoro je przewoziła to zjeść mogła. To myślenie typowo z czasów PRL, gdzie okradanie pracodawcy było rzeczą normalną i powszechną. Jeden z moich obecnych pracowników pracował kiedyś w firmie chemicznej Wizów. Sprzedaż komponentów chemicznych tak zwanym „prywaciarzom” za flaszkę, czy kilka flaszek to był standard. W rozmowie z nim, kiedy mówię mu, że kradł i po części przyczynił się do upadku firmy to on bardzo się oburza. Twierdzi, że nie kradł. Tylko na terenie firmy był duży silos i tylko 20 kg czy 40 kg z niego spuszczał, ale nie była to kradzież, bo wszyscy tak robili. Tylko takich jak on było ze stu a może i więcej lub mniej i z 20 kg czy 40 kg robiła się dziennie tona lub dwie. Dziś już firmy Wizów nie ma a winny jest zarząd firmy, jak twierdzi były pracownik.

Tak samo jest z tymi winogronami. Wiem od moich pracownic, że nie tylko winogrona były jedzone przez tamtą panią, ale inne produkty również a jedynie udało mi się ją złapać na jedzeniu dwóch kulek tuż przy chłodni, bo tam była kamera. A ile zjadła w drodze od stoiska warzywnego do chłodni? No niestety cały market nie jest monitorowany więc udowodnione mam jedynie "dwie kulki".

Ale warto było?

Warto. Część moich byłych i obecnych pracowników myśli – „ale ten Prezes to kawał ch….” ja tylko zjadłam 200 gram szynki. Ale jak pan przemnoży to przez chociażby 20 pracowników i 30 dni to wychodzą grube kilogramy. A ja później analizuję wyniki inwentaryzacji miesięcznej, czy też półrocznej i myślę jak mogło wyparować 60 kg szynki przez miesiąc? Dodam, że zazwyczaj brakuje szynki, kindziuka, salami itp. a nigdy parówki, czy śląskiej.

Dodam, że tamta pani z artykułu święta nie była i za to, że okazałem się takim niegodziwcem i poinformowałem o kradzieży policję, wypisywała niesamowite brednie na mój temat w sieci – dzięki temu Dom dziecka w Kłodzku dostał od niej 500 zł – bo tego się za pomówienie domagałem.

Nieuczciwi pracownicy to problem?

Prawdziwa zmora i plaga marketów to „przekręty pracowników” i dotyczy to chyba wszystkich sieci. Nie mówi się o tym głośno, bo nie ma się czym chwalić. Zaczyna się właśnie od dwóch kulek winogron, albo od puszczenia co drugiego towaru bez kasowania na kasie rodzinie. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Później idą już całe zakupy bez kasowania a jedynie nabija się reklamówkę za 5 groszy. Do tego lewe zwroty, bo gotówka też by się przydała.

Jednej pracownicy udało mi się udowodnić 6 687 zł. Myśli pan, że tyle zniknęło? Ja szacuję że około 20 000 zł przez okres do dwóch lat. Ale udało mi się udowodnić tylko 6 687 zł, tak jak te dwie kulki winogron.

Całość tekstu na stronie: bobrzanie.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (681)