Życie Elektrimu w rękach sądu

Zygmunt Solorz-Żak jest zdecydowany wycofać Elektrim z giełdy. Układ i powrót na parkiet może zająć spółce nawet dwa lata.

12.12.2007 | aktual.: 12.12.2007 09:12

Wczoraj ruszyło wezwanie na wszystkie akcje Elektrimu. To jeden z warunków, które spółka musi spełnić, żeby móc opuścić obrót giełdowy. Wzywający — PAI Media kontrolowane przez Zygmunta Solorza-Żaka — oferuje 6,25 zł za akcję. Cała operacja potrwa do 15 stycznia. Co potem?

_ Jesteśmy zdeterminowani, żeby spełnić wszystkie warunki, które postawiła nam giełda i wycofać Elektrim z obrotu giełdowego. Obecność na giełdzie utrudnia zarządowi pracę i prowadzenie postępowania upadłościowego _ — wyjaśnia Zygmunt Solorz-Żak, przewodniczący rady nadzorczej i główny akcjonariusz Elektrimu.

Zapewnia, że się nie rozmyśli, ale przypomina, że spółka i tak powróci w przyszłości do notowań giełdowych. Po co? Czy władze Elektrimu myślą np. o ofercie publicznej? Na te pytania biznesmen unika odpowiedzi. Nie ukrywa jednak, że powrót na parkiet to sprawa na lata.

_ Szacuję, że Elektrim powróci na giełdę mniej więcej za dwa lata, ale nie później niż pół roku od momentu ogłoszenia upadłości układowej. W tym czasie wyklarujemy wszystkie sprawy w spółce. Ale to tylko przy założeniu, że po zakończeniu postępowania upadłościowego Elektrim będzie jeszcze w ogóle istniał _ — zastrzega Zygmunt Solorz-Żak.

A jest ryzyko, że tak nie będzie. Powodem mogą być długi konglomeratu. Sąd pracuje właśnie nad listą wierzytelności, które zgłosili wierzyciele spółki. Nieznana jest jeszcze ich łączna wartość, ale wiadomo, że na miliardy euro opiewają roszczenia Elektrimu Telekomunikacji, T-Mobile Deutschland i obligatariuszy. Nie jest jednak powiedziane, że sąd uzna ich żądania za zasadne. Zygmunt Solorz-Żak spodziewa się, że już wkrótce sędzia komisarz zwróci się do zarządu Elektrimu o opinię w sprawie wszystkich wierzytelności.

_ Mam nadzieję, że ostatecznie żadne z dużych roszczeń nie zostanie uznane za zasadne. W przeciwnym razie Elektrim tego nie przetrwa _ — podkreśla główny udziałowiec konglomeratu.

Jego zdaniem, majątek Elektrimu jest nadal wart około 550 mln zł (wycena ta obejmuje głównie udziały w Rafako i Porcie Praskim oraz warszawską nieruchomość przy ul. Chałubińskiego). To tyle samo, ile wskazali biegli wyceniający spółkę pod koniec 2005 r.

_ Może wartość aktywów wzrosła w ciągu tych dwóch lat, ale nieznacznie _ — twierdzi Zygmunt Solorz-Żak.

Problem polega na tym, że te aktywa są dziś zabezpieczone zastawem na rzecz obligatariuszy. Elektrim nie może ich więc upłynnić.

_ Gdyby doszło do zdjęcia tych zabezpieczeń, moglibyśmy je spieniężyć i spłacić zobowiązania albo na przykład dokupić akcje Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin, co — jako szef rady nadzorczej — będę rekomendował zarządowi Elektrimu. Gdyby rząd zdecydował się na sprzedaż wszystkich pozostałych walorów PAK, to pieniędzy nie wystarczy. Wówczas możemy zrealizować transakcję z partnerem. Chętnych wciąż jest wielu _ — twierdzi Zygmunt Solorz-Żak.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)