Trwa ładowanie...

Antczak: Unia uratowała Polskę przed wariantem ukraińskim

Polska uniknęła gospodarki zoligarchizowanej, niezliberalizowanej, z zabagnionym systemem prawnym, dlatego dziś nie jesteśmy Ukrainą - powiedział PAP członek zarządu Deloitte Business Consulting Rafał Antczak.

Antczak: Unia uratowała Polskę przed wariantem ukraińskimŹródło: Fotolia, fot: jorisvo
dvtv1kk
dvtv1kk

- Nie ma żadnych wątpliwości, że przystąpienie Polski do Unii Europejskiej pozytywnie wpłynęło na postrzeganie naszej gospodarki, a przez to na jej rozwój. Unia ściągnęła nas do pewnych standardów. Dzięki niej uciekliśmy na Zachód - mówił Antczak.

Podkreślił, że gdyby nie akcesja do UE, obecnie naszą gospodarkę pod względem rozwoju można byłoby porównać do ukraińskiej. - Polska uniknęła wślizgnięcia się w gospodarkę, która jest zoligarchizowana, niezliberalizowana i z zabagnionym systemem prawnym. W takiej sytuacji, zapewne nasz wschodni sąsiad byłby dla nas poważnym konkurentem - ocenił.

Dodał, że choć szansę na szybszy rozwój - jaką dało nam wejście w unijne szeregi - wykorzystaliśmy lepiej niż inne kraje, to zbyt szybko zachłysnęliśmy się sukcesem.

Przypomniał, że w pierwszym okresie po akcesji zagraniczni inwestorzy byli mocno zainteresowani naszym rynkiem, ale w 2008 r. rozpoczął się globalny kryzys finansowy, który sprawił, że bezpośrednie inwestycje zaczęły się zmniejszać. Jego zdaniem nie zareagowaliśmy odpowiednio na nowe realia. - Od około roku napływ inwestycji bezpośrednich po prostu siadł. Mamy co prawda pojedyncze "wyskoki", jak ostatnia decyzja niemieckiego koncernu Volkswagen o budowie montowni aut, ale całościowo jest bardzo marnie z przyciąganiem kapitału długoterminowego - podkreślił Antczak.

dvtv1kk

Jak tłumaczył, powodów odpływu inwestycji jest kilka. Jednym z nich jest silna konkurencja ze strony nie tylko państw Wspólnoty, ale też krajów spoza Unii, np. Azji. - Zaniechaliśmy też atrakcyjnych prywatyzacji i w efekcie kapitał zachodni wybierał sobie inne lokalizacje do inwestycji. Kolejny powód, to nasza sytuacja wewnętrzna, gdyż nie jesteśmy krajem bardzo przyjaznym dla inwestorów - ocenił.

Na potwierdzenie tej tezy wskazał przypadek gazu z łupków. - To miała być inwestycja o wysokim priorytecie, ale po zderzeniu z naszą biurokracją poważne firmy zagraniczne, które były nią zainteresowane zrezygnowały. Pokazuje to, że na własne życzenie odstraszamy kapitał długoterminowy. To nie kryzys wystraszył tych inwestorów, ale nasze wewnętrzne biurokratyczne procedury, których od dłuższego czasu nie jesteśmy w stanie usprawnić - podkreślił.

Antczak zaznaczył, że obecnie zamiast kapitału długoterminowego notujemy napływ tzw. kapitał portfelowego, czyli spekulacyjnego. - Na szczęście nie jest to ten najgorszy typ kapitału spekulacyjnego, bo ten kapitał benchmarkuje nas do starych krajów unijnych - mówił.

W jego ocenie brak odpowiedniej polityki dotyczącej inwestycji to nie jedyne co mamy na sumieniu. Ekonomista wskazał, że ociągamy się z decyzją o przystąpienia do unii walutowej.

dvtv1kk

- W Polsce przeciwnicy euro z powodów politycznych znajdują się w sojuszu z rynkami finansowymi, choć może sami nie są tego świadomi. Rynki finansowe korzystają na tym, że mamy złotego, którym można pohandlować i zarobić, a spekulacja na rynku walutowym jest grą o sumie zerowej - gdy jedna strona zyskuje, to druga traci. W takich warunkach nie da się zbudować konsensusu niezbędnego do przystąpienia do strefy euro - stwierdził.

- Tymczasem wejście tak dużego kraju jak Polska do strefy euro nie tylko wsparłoby w dłuższym horyzoncie naszą gospodarkę, likwidując ryzyko kursowe i ograniczając spekulację, ale też samą strefę - dodał.

Ekonomista podkreślił też, że obawy związane z wejściem do unii monetarnej są przesadzone. - Ostatni kryzys pokazał, jak dużą wartością samą w sobie jest Unia Europejska, a jeszcze większą strefa euro. Co prawda w szczycie kryzysu w niektórych krajach pojawiały się pomysły, aby wyjść ze strefy euro, jednak ucichły one jeszcze szybciej, niż się pojawiły. Tylko w naszym kraju w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości są głoszone negatywne opowieści na temat strefy euro - mówił.

Wskazał, że kraje nadbałtyckie jednym głosem podkreślają, że ich wejście do unii monetarnej, to dodatkowe zabezpieczenie. - Tak, aby dwoma nogami być w strukturach bezpieczeństwa zarówno militarnego w NATO, jak i ekonomicznego w UE i euro - skwitował.

Rafał Białkowski

dvtv1kk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dvtv1kk