Trwa ładowanie...

Do czego wzywana jest straż miejska i inne służby?

Straż pożarna interweniuje w sprawie doniczki, która spadła z parapetu, policja jest wzywana, żeby dowieźć alkohol

Do czego wzywana jest straż miejska i inne służby?Źródło: PAP
dxifydd
dxifydd

Straż pożarna interweniuje w sprawie doniczki, która spadła z parapetu, policja jest wzywana, żeby dowieźć alkohol. Straż miejska natomiast, zdaniem mieszkańców, powinna rozwiązywać problemy depresji dzikich zwierząt. Przedstawiciele służb mundurowych apelują o rozsądek.

Choć wydawałoby się, że kompetencje służb mundurowych zna prawie każdy, stałe apele pracowników o rozsądne podejmowanie decyzji w sprawie wzywania pomocy, zdają się temu przeczyć. W pojęciu niektórych obywateli, telefony alarmowe bywają utożsamiane z infolinią, serwisem usług czy telefonem zaufania. Czy jesteśmy społeczeństwem świrów, które nawet, jeśli zna podstawowe zakres działań policji czy staży miejskiej, nie radzi sobie w własnym lękiem i bezradnością? A może zwyczajnie mamy tupet, żeby zadzwonić po policję z prośbą o dowóz alkoholu? Jakie wezwania na co dzień odbiera policja, straż pożarna i miejska?

O policjancie, co po wódkę jechał

Radomska policja nagminnie odbiera telefony, dotyczące między innymi awarii prądu. Rozmówca zgłasza na przykład, że na jego ulicy nie świecą się dwie latarnie. Kiedy policjant oświadcza, że tą sprawą zajmuje się pogotowie energetyczne, rozmówca prosi o podanie numeru telefonu pogotowia. W Krapkowicach pijany mężczyzna wezwał policję, ponieważ ludzie z baru, w którym pił, zabrali mu kluczyki do samochodu, kiedy ten, w stanie upojenia, chciał wsiąść za kółko. W Człuchowie ojciec zawiadomił policję, że syn zjadł mu kurczaka.

Jednak szczytem bezczelności są telefony nietrzeźwych osób, które wzywają mundurowych, żeby ci dowieźli im alkohol. Takich historii nie brakuje w całej Polsce. Jedna z nich miała na przykład miejsce w Pabianicach. Dzwoniący zadziałał metodą „na podstęp”, słusznie sądząc, że gdy poprosi policjantów przez telefon o dowóz wódki, ci, co najwyżej popukają się w głowę, albo i narobi sobie kłopotów. Postanowił więc poinformować komisariat, że w jego mieszkaniu znajduje się trup. Kiedy policja dojechała na miejsce zdarzenia, okazało się oczywiście, że żadnego trupa nie było, a nietrzeźwy spokojnie siedząc z matką przy stole, przeszedł do sedna sprawy.

O smutnym gołębiu i dzikach, co biegały po lesie z obnażonymi kłami

Troska o losy bezdomnych czy dziko żyjących zwierząt świadczy niewątpliwie o wrażliwości mieszkańców. Jednak z informacji gdańskiej Straży Miejskiej można by przypuszczać, że wrażliwość zgłaszających się do nich obywateli miasta przeszła już zdrowe granice.

dxifydd

Pewna mieszkanka poprosiła o interwencję w sprawie dzików, które biegają po lesie z obnażonymi kłami. Ta sama pani przejęła się losem gołębia, który zamieszkał na jej balkonie. Przekonywała strażników, że zdaje się być smutny – może mieć depresję i myśli samobójcze. Z kolei innego mieszkańca miasta zaniepokoił wzrok sarny, która wyszła z lasu na łąkę. - „Stoi na łące i dziwnie się na mnie patrzy. Z jej wzroku wynika, że jest na coś chora” – zaalarmował Straż Miejską gdańszczanin. Inny z koli wzywał strażników do bocian, który jego zdaniem, zbyt długo stał na jednej nodze.

- „Dziękujemy wszystkim mieszkańcom za troskę okazywaną naszym mniejszym braciom oraz ogromne zaufanie pokładane w strażnikach miejskich, którzy mają sprostać wszystkim tym wyzwaniom. Prosimy jednak o zdrowy rozsądek przy korzystaniu z numeru alarmowego 986” – mówi Elżbieta Rutkowska ze Straży Miejskiej w Gdańsku. *O obrączce, która nie chciała zejść z palca *

Straż Pożarna w Warszawie odbiera notorycznie telefony od „dowcipnisiów”, którzy chcą zamówić taksówkę, pizzę czy proszą o pomoc w posprzątaniu ogródka. Co gorsza, oni wcale nie żartują. – Część z tych ludzi jest nietrzeźwych i wybierają numery telefonów, które po prostu znają. Proszą o bardzo dziwne rzeczy. Staramy im się wytłumaczyć, że to niewłaściwy numer i nie możemy im pomóc w świetle obowiązujących przepisów – mówi kpt. Artur Laudy z warszawskiej Straży Pożarnej.

Laudy wspomina interwencję, która rzecz jasna nie należała do kompetencji straży pożarnej. Kolega koledze pożyczył obrączkę, bo tamten chciał ją przymierzyć. Gdy ją przymierzył, zdjąć już jej nie mógł. Mężczyźni przechodzili akurat nieopodal Straży Pożarnej i postanowili zgłosić się po pomoc w zdjęciu pierścionka. - Straż pożarna w asyście lekarza uczestniczyła w tej osobliwej akcji. Sytuacja była na tyle poważna, że musieliśmy wezwać pogotowie ratunkowe – opowiada kpt. Artur Laudy.

dxifydd

O Łabędziu, który był fontanną

Problem bezdomnych czy chorych zwierząt w Warszawie, rozwiązał Eko patrol. Jednak zwierzęta uwięzione na wysokości lub na głębokiej wodzie wymagają nadal interwencji straży pożarnej. Pewna kobieta postanowiła wezwać właśnie Straż Pożarną, po tym, jak zauważyła, że łabędź, którego dokarmiała od kilku dni w okolicznym stawie, przestał się ruszać. - Kiedy strażacy zbliżyli się do obiektu, zobaczyli, że nie jest on ptakiem, ale … fontanną. Z daleka jednak rzeczywiście trudno było oszacować, co to właściwie jest – tłumaczy kpt. Luady.

O dziwnym obiekcie, który wleciał do mieszkania

Coś dziwnego wleciało do mieszkania przez okno. Brązowe z zielonym – zaalarmowały straż pożarną mieszkanki Warszawy. – Były bardzo przestraszone, więc dyżurny oficer podjął decyzję o wysłaniu samochodu. Po dojechaniu na miejsce, strażacy stwierdzili, że dziwnym obiektem, który zaatakował mieszkanki stolicy w ich mieszkaniu, była doniczka z kwiatkiem, która spadła z parapetu.

Część zgłoszeń, które na co dzień przyjmuje policja, straż pożarna czy miejska rzeczywiście mają charakter fałszywych alarmów. - Ludzie często mówią to, co chcemy usłyszeć, żeby wymusić na nas przyjazd samochodu. Dlatego ciężko zmniejszyć ilość takich próśb o interwencję, bo telefonicznie ciężko jest zweryfikować prawdę. Przy założeniu, że zagrożone jest życie czy zdrowie, wypuszczamy samochód i dopiero na miejscu okazuje się, że alarm był fałszywy – tłumaczy kpt. Adam Laudy. Jak zauważa, poczucie bezpieczeństwa mieszkańców jest trudne do zdefiniowania. - Czasem nie jest łatwo zweryfikować, czy coś komuś się ubzdurało czy rzeczywiście coś jest nie tak, dlatego staramy się pomagać. Wolimy sprawdzić, czy, nietypowe zdarzenie, opisywane przez naszych rozmówców, ma rzeczywiście miejsce.

MD/MA

dxifydd
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dxifydd