Trwa ładowanie...

Firma płaci, a fiskus chce jeszcze więcej

Pazerność fiskusa nie ma granic. Przekonała się o tym pewna firma motoryzacyjna z Mazowsza, która mimo że z własnej woli uiściła zaległy podatek dochodowy od osób prawnych (CIT), to i tak została obarczona kosztami egzekucji w wysokości 35 milionów złotych! O sprawie pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

Firma płaci, a fiskus chce jeszcze więcejŹródło: WP.PL
dyo8ie7
dyo8ie7

Firma, która chce pozostać anonimowa, otrzymała od fiskusa zawiadomienie o zabezpieczeniu należności przez zajęcie praw majątkowych, czyli mówiąc prostym językiem skarbówka zajęła na poczet niezapłaconych podatków posiadane przez dłużnika udziały i akcje. Przyparta do muru spółka sama z własnej woli zaspokoiła roszczenia fiskusa, przenosząc na Skarb Państwa udziały i akcje, których była właścicielem. Dług podatkowy przestał istnieć, nie było już czego egzekwować. I gdy wydawało się, że podatnik ma szanse wyjść na prostą, obciążono go kosztami egzekucji, które wyliczone na - bagatela - 35 mln zł! Przedsiębiorstwo nie ma z czego zapłacić.

Czy fiskus może życzyć sobie ogromnych pieniędzy za rutynowe działania, których nawet nie musiał kontynuować, bo firma spłaciła swoje zobowiązania? Okazuje się, że tak - za sprawą zapisów w ustawie o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. Na tej podstawie skarbówka ma prawo przy zajęciu prawa majątkowego domagać się zapłaty 5 proc. egzekwowanej kwoty tytułem opłaty za podjęte czynności. Nie może to być mniej niż 4,2 zł, ale górnej granicy ustawa nie określa.

Zgodnie z ustawą zapłata należności po dokonaniu czynności egzekucyjnych nie zwalnia od obowiązku uiszczenia opłaty manipulacyjnej. Pieniądze te trafiają do budżetu państwa, więc trudno, by przy ogromnym deficycie budżetowym podlegająca pod Ministerstwo Finansów skarbówka z nich rezygnowała. W efekcie podatnicy, którzy uregulowali zaległy podatek, muszą bez szemrania dopłacić kwotę odpowiadającą 5 proc. wartości egzekwowanego długu. Wystarczy, że urząd skarbowy zdążył wszcząć egzekucję i w jej ramach wystosował do przedsiębiorcy pismo o zabezpieczeniu należności poprzez zajęcie prawa majątkowego.

Od razu nasuwa się porównanie z ustawą o komornikach sądowych i egzekucji. W tym przypadku obowiązuje maksymalny limit kwotowy. W przypadku komorników wysokość kosztów nadzoruje sąd, które może je obniżyć. Przy kosztach egzekucyjnych w administracji takiej możliwości nie ma.

dyo8ie7

Zdaniem Doroty Szubielskiej, radcy prawnego i partnera w kancelarii Chadbourne & Parke, nie jest uzasadnione żądanie maksymalnych 5 proc. kosztów w sytuacji, gdy są one niewspółmierne wysokie do podjętego wysiłku, zwłaszcza w sytuacji, w której doszło do zaspokojenia roszczeń Skarbu Państwa poza postępowaniem egzekucyjnym. Uważa, że to efekt niedostosowania przepisów ustawy do Ordynacji Podatkowej.

Również komornicy nie widzą powodu, dla którego w postępowaniu sądowym koszty komornicze mają podlegać ocenie sądu, podczas gdy w egzekucji administracyjnej nie dość, że nie ma górnej granicy ich wysokości, to jeszcze nie mogą one zostać obniżone przez sąd.

Trybunał Konstytucyjny zmusił ustawodawcę do zmiany przepisów ustawy o komornikach sądowych i egzekucji, wprowadzając górną granicę kosztów. Mecenas Szubielska zauważa, że choć przepisy ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji mają podobną konstrukcję jak te zakwestionowane przez TK, to Ministerstwo Finansów wciąż nie widzi potrzeby ich zmiany.

Co prawda resort finansów informuje, że trwają prace nad projektem ustawy o zmianie ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji, ponieważ nie były one zmieniane od 2001 roku. Zmianie mają ulec przepisy regulujące zasady naliczania, wysokości i poboru kosztów egzekucyjnych. Czy zostanie wprowadzony górny limit kosztów postępowania egzekucyjnego, przekonamy się wkrótce.

dyo8ie7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dyo8ie7