Fiskus położy łapę na wygranej w "Milionerach". Zasady są nieubłagane

Poprawne wytypowanie odpowiedzi ile wynosi wynik działania 1111 razy 1111dał Marii Romanek milion złotych. Drugi w historii polskiej edycji "Milionerów” zwycięzca – poprzednia główna wygrana padła w 2010 r. – jak każdy szczęściarz w Polsce odda część nagordy państwu.

Wygrana w teleturnieju, takim jak "Milionerzy", podlega niemal tym samym zasadom, co poprawne wytypowanie "szóstki" w Lotto czy szczęśliwy kupon na loterii. Jedyną różnicą jest graniczna wartość wygranej. W Lotto i innych gracz liczbowych podatek zapłacimy od każdej kwoty powyżej 2280 zł. W przypadku teleturnieju tą granicą jest 760 zł. Pani Maria kwotę przekroczyła 1315 razy.

Niezależnie od tych wyliczeń, zwycięzcy podlegający obowiązkowi podatkowemu oddadzą państwu 10 proc. wygranej. Nie ma znaczenia czy nagrodą są pieniądze czy przedmioty. W przypadku pieniędzy sytuacja jest prosta - państwo zabiera nam 10 proc. Gdy wygramy, np. samochód, oddajemy 10 proc. jego zadeklarowanej wartości.

Na szczęście dla zwycięzców, a więc i nowej polskiej milionerki, nie muszą martwić się formalnościami. To inicjator konkursu ma obowiązek zająć się formalnościami i przelewami - wysyła na konto skarbówki odliczoną kwotę i przygotowuje deklaracje PIT. Zwycięzcy przekazuje PIT-8C, a do urzędu wysyła wypełniony formularz PIT-8AR. Może być jednak tak, że pani Maria nie zapłaci ani grosza. Wystarczy, że stacja weźmie ten obowiązek na siebie.