Trend zostanie zatrzymany. Szykuje się duża zmiana na stacjach
W najbliższym czasie pożegnamy się z niskimi cenami na stacjach paliw. Już w najbliższym tygodniu kwoty na pylonach mogą być o kilka groszy wyższe niż obecnie. Wzrost cen jest wynikiem systematycznego drożenia paliw na rynku hurtowym oraz stosunkowo niskich marż detalicznych.
Choć w ostatnim czasie paliwa na stacjach sukcesywnie taniały, to według ekspertów, na których powołuje się "Rzeczpospolita", ten trend niestety ulegnie zmianie.
Ceny paliw nie będą tak atrakcyjne
Cytowany przez dziennik Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z e-petrol.pl, przewiduje, że w najbliższych tygodniach ceny benzyn i diesla nie będą już tak atrakcyjne, jak na początku roku. Jego zdaniem, wzrost cen jest wynikiem systematycznego drożenia paliw na rynku hurtowym oraz stosunkowo niskich marż detalicznych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czekają nas głodowe emerytury. To problem ekonomiczny, nie demograficzny - Biznes Klasa #14
Bogucki przewiduje, że w tym tygodniu kierowcy mogą płacić średnio o kilka groszy więcej za każdy litr tankowanego paliwa niż w ubiegłym tygodniu. Według szacunków e-petrol.pl koszt nabycia litra benzyny Pb95 będzie mieścił się na zdecydowanej większości stacji paliw w przedziale 6,22–6,34 zł, a diesla w widełkach 6,39–6,52 zł. Dla porównania, w ubiegłym tygodniu paliwa te kosztowały średnio 6,22 zł i 6,39 zł.
LPG nadal stosunkowo tanie
Bogucki zauważa, że cena LPG na stacjach jest stosunkowo niska i powinna utrzymać się na tym poziomie. Unijne embargo na rosyjskie LPG wchodzi w pełnym wymiarze pod koniec roku, ale do tego czasu wszyscy importerzy, którzy mieli długoterminowe kontrakty na dostawy z kierunku wschodniego, nadal mogą je realizować - czytamy w "RP".
Sytuacja na światowych rynkach
Na nowojorskiej giełdzie paliw obserwujemy nieznaczny spadek cen ropy. Przyczyną tego jest rosnące zaniepokojenie dotyczące popytu na ten surowiec. Co więcej, na notowania ropy wpływa umocnienie się dolara.
Cena baryłki ropy West Texas Intermediate (WTI) na dostawy w lutym wynosi obecnie 74,26 USD na giełdzie NYMEX w Nowym Jorku. Oznacza to spadek o 0,2 procent w porównaniu do poprzednich notowań.
Z kolei cena ropy Brent na giełdzie ICE na dostawy w marcu spada o 0,1 procent i wynosi 79,41 USD za baryłkę.
Zgodnie z nieoficjalnymi danymi, w tygodniu zakończonym 19 stycznia, zapasy ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych zmniejszyły się o 6,67 miliona baryłek. Natomiast zapasy benzyny w tym samym okresie wzrosły o 7,2 miliona baryłek. Wywołało to obawy o popyt na surowiec w USA, które są największym konsumentem benzyny na świecie.
Oficjalne tygodniowe dane o stanie zapasów ropy i benzyny w Stanach Zjednoczonych zostaną podane przez Departament Energii w środę.
Na ceny ropy wpływa również umacniający się dolar, który zyskuje na fali spekulacji, że Rezerwa Federalna (Fed) nie będzie się spieszyła z obniżką stóp procentowych.
"Gdyby nie napięcia geopolityczne, spodziewalibyśmy się znaczącej wyprzedaży ropy naftowej. Odkładając na bok ryzyko eskalacji napięć na Bliskim Wschodzie, spodziewamy się, że ceny ropy pozostaną na zbliżonym do obecnego poziomie przez cały pierwszy kwartał 2024 roku" - napisał w nocie do klientów Vikas Dwivedi, globalny strateg paliwowy z Macquarie.
Wtorek przyniósł nowe uderzenia koalicji 24 państw, na czele z USA, na wojowników Huti w Jemenie. Celem tych działań jest powstrzymanie Huti przed atakami na trasy handlowe na Morzu Czerwonym, które do tej pory odpowiadały za transport 12 procent światowych zakupów surowca.
Tego samego dnia wznowiono produkcję na złożu ropy w Libii. Natomiast w Stanach Zjednoczonych, w Północnej Dakocie, z powodu trudnych warunków pogodowych, wydobycie ropy jest mniejsze o około 300 tysięcy baryłek dziennie.