Nawet 200 tysięcy złotych, może kosztować złamanie nogi w górach
Coraz więcej Polaków wyjeżdża na narty nie tylko w polskie góry, ale także za granicę. W razie wypadku, a prawdopodobieństwo takiego zajścia na stoku jest spore, trzeba liczyć się ze sporymi kosztami. Jeśli nie mamy ubezpieczenia wyjazd może zmienić się z wypoczynku w finansowy koszmar.
06.12.2014 | aktual.: 07.12.2014 16:19
Coraz więcej Polaków wyjeżdża na narty nie tylko w polskie góry, ale także za granicę. W razie wypadku, a prawdopodobieństwo takiego zajścia na stoku jest spore, trzeba liczyć się ze sporymi kosztami. Jeśli nie mamy ubezpieczenia, wyjazd może zmienić się z wypoczynku w finansowy koszmar.
Zapytaliśmy firmę Mondial Assistance, która specjalizuje się w polisach turystycznych, ile kosztowały najdroższe serwisy medyczne, które wiązały się z wypadkami na nartach w poprzednim sezonie.
Największym pechowcem okazał się być narciarz, który szusował rok temu po francuskich stokach. Łączny koszt zdarzenia wyniósł 211,5 tysiąca złotych! W tej kwocie zawarte było leczenie ambulatoryjne w wysokości 5 tys. zł oraz leczenie szpitalne, które wyniosło aż 140 tys. zł. Do tego transport medyczny: do miejsca zakwaterowania – 32 tys. zł, do placówki – 5,5 tys. zł, do kraju – 29 tys. zł.
Poniżej w tabeli przedstawiamy pozostałe wypadki Polaków na zagranicznych stokach. Jak się okazuje, nawet z pozoru błahe zwichnięcie nadgarstka może wyczyścić portfel do cna. Taki wypadek w Czechach rok temu kosztował 21 tys. zł.
- Niestety narciarstwo to bardzo ryzykowny sport, a leczenie jest drogie, szczególnie, kiedy wobec braku śniegu w kraju ruszamy na alpejskie stoki. Ani nowoczesny sprzęt, ani rozwaga nie gwarantują bezpieczeństwa na stoku - zaznacza Piotr Ruszowski, dyrektor sprzedaży i marketingu w Mondial Assistance.
Koszty pomocy po kontuzji na stoku mogą być różne. Wszystko zależy od wielu czynników, takich jak: miejsce zdarzenia – jak łatwo dotrzeć ekipie ratunkowej do danej części stoku, odległość transportu, stopień skomplikowania operacji, pozycja, w jakiej odbywa się transport powrotny do kraju i czy wymaga on obecności pielęgniarza, czy lekarza. To wszystko ma wpływ na ostateczną wysokość rachunku, jaki wystawi nam służba zdrowia cudzego kraju.
Przykładowo transport helikopterem z włoskiego stoku do szpitala to około 18,4 tys. zł. Leczenie w szpitalu może wahać się od 20,8 tys. zł do nawet 80 tys. zł, jeśli pobyt się przedłuża. Operacja to około 200 tys. zł, a dzień pobytu na OIOMie to 60 tys. zł.
- Niestety ubezpieczenie NFZ i karta EKUZ nie do końca załatwiają sprawę, bo refundacja nie obejmuje chociażby kosztów transportu medycznego. Pokrywa je natomiast ubezpieczenie narciarskie, które w większości towarzystw kosztuje kilkanaście złotych za dzień na osobę. W Polsce jest około 8 milionów narciarzy, 80 % z nich deklaruje w badaniach, że ma świadomość potrzeby ubezpieczania się przed wyjazdem na narty – dodaje Piotr Ruszowski z Mondial Assistance.
Ruszowski zaznacza, że przy wykupowaniu ubezpieczenia warto pomóc samemu sobie i dokładnie określić gdzie jedziemy i co zamierzamy tam robić. Jeździć na nartach, czy na snowboardzie, a może po prostu chodzić po górach. Taka wiedza pozwoli towarzystwu dobrać odpowiednią polisę, z realną ochroną, zarówno w odniesieniu do rodzaju uprawianego sportu, jak i kwot, na jakie będziemy mogli liczyć po ewentualnym wypadku.