Wiem, ale nie powiem. Tak kontroluje się żywność

Ostatni artykuł Wirtualnej Polski o jakości polskiego piwa wywołał prawdziwą burzę. Główny problem to kwestia ujawnienia browarów, które oszukują klientów. Wbrew obiegowej opinii IJHARS może to zrobić, ale nie robi.

Wiem, ale nie powiem. Tak kontroluje się żywność
Źródło zdjęć: © RAUL BRAVO/AFP

18.02.2013 | aktual.: 18.02.2013 19:13

Ostatni artykuł Wirtualnej Polski o jakości polskiego piwa wywołał prawdziwą burzę. Główny problem to kwestia ujawnienia browarów, które oszukują klientów. Wbrew obiegowej opinii IJHARS może to zrobić, ale nie robi.

Przypomnijmy, że na początku lutego ujawniliśmy raport pokontrolny opracowany przez Inspekcją Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS). Wynika z niego, że nawet co trzecia etykieta piwa wprowadza w błąd, a co piąta przebadana butelka zawierała piwo niespełniające wymaganych prawem norm.

Co więcej, część browarów zamiast słodu jęczmiennego stosuje zastępnik w postaci płatków kukurydzianych. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj. Problem w tym, że Inspekcja nie podaje, o jakie browary i piwa chodzi. A takich danych domagają się klienci.

- Niech opublikują, jakie piwa i koniec. Odechce się oszukiwać. A oni piszą, ale nie powiedzą, które piwa są złe - uważa internauta Wojtek.
- Powinni podać nazwy oszustów. Tak to ich dalej chronią i kary mają "strasznie wysokie". Nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać - dodaje Lelo.
- Za czyje pieniądze były robione badania? - retorycznie pyta 1234MK.

Niestety państwowa agencja IJHARS podaje jedynie dane statystyczne, zasłaniając się ustawą o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych. Ta rzeczywiście zakazywała podawania szczegółowych danych o wynikach kontroli żywności. W 2008 roku ustawę znowelizowano. W zmienionym artykule 29 zapisano, że w przypadku decyzji administracyjnych IJHARS ma obowiązek podawać nazwy produktów i ich nieuczciwych przedsiębiorców do publicznej wiadomości.

Dlaczego więc poznajemy tylko statystykę? Jak dotąd Inspekcja nie odpowiedziała na nasze pytania w tej sprawie. Jednak jak tłumaczył przed trzema laty szef IJHARS Stanisław Kowalczyk, przyjęto założenie, że publikowane będą jedynie decyzje administracyjne, które są już prawomocne. A zanim od badania dojdzie do uprawomocnienia decyzji, może minąć nawet kilka lat.

Dlatego część decyzji można znaleźć na stronie IJHARS. Jest ich tam naprawdę niedużo, patrząc na skalę badań przeprowadzanych rokrocznie przez Inspekcję. Inna sprawa, że dane nie są podane w przystępnej formie. Aby dowiedzieć się, czy producent kiełbasy, keczupu czy sera, który zazwyczaj kupujemy, nas nie oszukuje, trzeba przejrzeć kilkaset plików pdf.

Dla porównania UOKiK na swojej stronie internetowej udostępnił narzędzie, które na mapę Google nanosi wyniki kontroli jakości paliw na poszczególnych stacjach paliw.

Nam przeszukanie bazy IJHARS pod kątem jakości piwa zajęło ponad dwie godziny. Nie znaleźliśmy tam informacji o żadnym piwie, które skontrolowano w 2012 roku. Najnowsza decyzja pochodzi z sierpnia 2011 roku, najstarsza z czerwca 2010 roku. W sumie tych dotyczących piw jest pięć. Informacje dotyczące konkretnych piw można znaleźć w ramce pod artykułem. Warto jednak zaznaczyć, że uwagi dotyczą głównie znakowania produktów.

- Czy możliwość każdorazowo upubliczniania pełnych wyników kontroli IJHARS jest dobrym rozwiązaniem? Może rzeczywiście byłoby to metoda na wyeliminowanie nieprawidłowości. Trzeba jednak pamiętać, że nie może się to odbywać przez linczowanie tych, którzy przez pomyłkę popełnili jeden błąd. Dziś opinia publiczna, a może nawet media szybko mogą sprawić, że dany produkt czy firma znikają z rynku - uważa Danuta Gut, dyrektor Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce - Browary Polskie.

Już raz próbowano opublikować dane firm skontrolowanych przez IJHARS. Dwa lata temu jeden z tabloidów podał nieprawdziwe informacje dotyczące dodawania żółci bydlęcej do piwa. Wrzawa po artykule zrobiła się na tyle duża, że Marek Jakubiak, właściciel browarów Lwówek Śląski i Ciechan, odtajnił pokontrolny raport dotyczący jego firm. Namawiał też pozostałe browary do podobnej akcji. Nikt jednak na taki krok się nie odważył.

Co ciekawe, takie działanie nie do końca jest legalne. Gdyby Marek Jakubiak informacje o pozytywnym przejściu przez kontrolę IJHARS podał na etykiecie swojego piwa, to ta sama Inspekcja mogłaby nałożyć na niego karę. Zgodnie z prawem zakazane jest w działaniach informacyjnych i marketingowych mówienie o tym, że produkt spełnia normy, bo przecież spełniać i tak je musi.

- To nie jest żadne osiągnięcie producenta, że nie oszukuje i sprzedaje dobrą żywność. To jak tłumaczenie, że nie jest się wielbłądem - tłumaczy Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności, która reprezentuje największe koncerny spożywcze.

Cały czas jednak poprzez publikowanie statystyki pokontrolnej pokrzywdzone są uczciwie działające firmy. Bo jeśli nawet IJHARS podaje, że co piąta kiełbasa w pewien sposób nie spełnia norm, to konsument nie wiedząc, o kogo chodzi, polskiej kiełbasy kupować nie będzie chciał w ogóle.

Tymczasem właśnie w resortach rolnictwa i zdrowia trwają prace nad likwidacją IJHARS, Sanepidu, Inspekcji Weterynaryjnej i innych instytucji kontrolujących proces produkcji i sprzedaży żywności. Czy przy okazji zmieni się też sposób informowania konsumentów?
- Prace nad łączeniem inspekcji i utworzeniem jednej Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności są obecnie na etapie przygotowywania ogólnych założeń. Nie analizowano w szczegółach sposobu realizacji poszczególnych zadań - mówi Małgorzata Książyk.

Rzeczniczka Ministerstwa Rolnictwa odsyła nas po takie informacje do IJHARS. Ta jednak, jak już pisaliśmy, nie odpowiedziała dotąd na nasze pytania.

- Mamy sporo uwag w sprawie publikacji zbiorczych zestawień pokontrolnych. Często wynika z nich, że stan naszej żywności jest tragiczny. Tymczasem gdy ktoś się wczyta, to okazuje się, że chodzi o często niezamierzone błędy na etykiecie - zauważa Andrzej Gantner.

Jego zdaniem złym pomysłem jest podawanie firm z nazwy w komunikatach prasowych. Lepiej, by było to dostępne jedynie na stronie internetowej. Dodaje jednak, że warto się zastanowić, czy w informacjach IJHARS nie powinny się znaleźć dane o tym, jaką szkodliwość mają uchybienia producentów. Wtedy klient nie byłby straszony, tylko informowany.

| Jakie piwa wg IJHARS nie spełniały norm: * Kasztelan niepasteryzowane Nieprawidłowość polegała na błędnym podaniu nazwy miejsca produkcji. Etykieta wskazywała, że był to Browar Sierpc. Tymczasem rzeczywiste miejsce powstania piwa to browar Bosman w Szczecinie. Chodziło o partię o nr L13. Właścicielem marki jest Carlsberg Polska. * Magnus Żurawinowy IJHARS zwrócił uwagę, że nazwa piwa jest nieprawidłowa i wprowadzająca w błąd. Zdaniem Inspekcji określenie "żurawinowy" sugeruje, że do produkcji użyto żurawiny lub jej składników. Tymczasem w Magnusie Żurawinowym smak i zapach zostały nadane jedynie poprzez aromat. Nr partii to 28 XI 2011 (to jednocześnie data przydatności do spożycia). Producentem piwa jest Browar Jagiełło. * Fortuna Czarne Kontrola wykazała, że piwo zawierało zaniżoną od deklarowanej na etykiecie zawartość alkoholu. Zamiast 4,8-6,2 proc. obj. Fortuna Czarna miała 4,6 proc. obj. Chodziło o partię numer 20.01.2012 (to jednocześnie data przydatności do spożycia), której rozlano
29 hl. Producentem piwa jest Browar Fortuna z Miłosławia. * Core ciemne pasteryzowane IJHARS zwróciła uwagę, że na etykiecie jako składnik piwa nie wymieniono składnika alergennego, jakim jest słód jęczmienny. Sprawa dotyczyła partii o numerze 29.12.10 l. Wyprodukowano 3456 sztuk butelek z zawierającą błąd etykietą. Producentem piwa jest BOSS Browar Witnica. * Porter witnicki piwo ciemne pasteryzowane Podobnie jak w przypadku piwa Core, na etykiecie zabrakło informacji o alergenie, jakim jest słód jęczmienny. Sprawa dotyczyła partii o numerze 24.11.10 l. Wyprodukowano 200 butelek z błędną informacją. Producentem piwa jest BOSS Browar Witnica. |
| --- |

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)