Koronawirus najmocniej uderzył w handel w hipermarketach. Mniejsi na rynku nawet się umocnili

Te dysproporcje dobrze widać w danych Nielsena. Jak odnotowują "Wiadomości handlowe", sprzedaż żywności w hipermarketach w Polsce w okresie styczeń-kwiecień była spadła o ponad 20 proc.

Oznacza to potężne straty dla ich właścicieli. Bezsprzecznie ma to związek z tą fazą lockdownu, w której zamknięte były częściowo galerie handlowe. To tam w większości przecież działają hipermarkety, czyli sklepy o powierzchni ponad 2,5 tys. metrów kwadratowych.

Na pewno nie pomogła im też zasada ograniczająca liczbę klientów w sklepach do trzykrotności liczby kas. Na co zwracają eksperci, problemem była też wyjątkowo skromna Wielkanoc roku 2020.

Wprawdzie Polacy ruszyli w marcu na duże zakupy żywności na zapas, ale jak wynika z danych NIelsena, głównie kierowali się w tym celu do mniejszych sklepów o powierzchni od 300 do 2,5 tys. metrów kwadratowych.

Dla tych punktów handlowych roczna sprzedaż po lutym była wyższa o 9 proc. porównując rok do roku, a po marcu o 24 proc. Jednak i tu kwiecień okazał się dużo słabszy, bo sprzedaż spadła o 2 proc.

Sytuacja epidemiologiczna nie dotknęła jednak handlu w dyskontach. Tam sprzedaż w tym roku stale rośnie. Z uwzględnieniem wyników z marca już o 17 proc., a z kwietniem o 13 proc.

Eksperci "Wiadomości handlowych" wskazują, że ta odporność na kryzys dyskontów związana jest z naszymi wyborami. W tym roku Polacy zdecydowali, że właśnie w tych sklepach zrobią zakupy przed świętami.

Co ciekawe z całą sytuacją najgorzej poradziły sobie małe sklepy spożywcze. Tam dynamika sprzedaży żywności po marcu wynosiła -19,5 proc., a po kwietniu -53,6 proc.