Trwa ładowanie...
d1j5luq
londyn
24-03-2005 15:25

Likwidacja londyńskiej "ściany płaczu"

W wyniku nacisków mieszkańców radni dzielnicy
Hammersmith and Fulham w Londynie podjęli decyzję o zakazie
wywieszania ogłoszeń o pracę na tzw. "ścianie płaczu" - jak
nazywano witrynę sklepową hinduskiego gazeciarza w pobliżu
Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego (POSK).

d1j5luq
d1j5luq

W wyniku nacisków mieszkańców radni dzielnicy Hammersmith and Fulham w Londynie podjęli decyzję o zakazie wywieszania ogłoszeń o pracę na tzw. "ścianie płaczu" - jak nazywano witrynę sklepową hinduskiego gazeciarza w pobliżu Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego (POSK).

Mieszkańcy skarżyli się na tłumy Polaków gromadzących się wokół witryny, koczujących po okolicznych bramach i wnękach sklepowych, blokujących ruch uliczny i zachowujących się hałaśliwie, czasem nietrzeźwych i pozostawiających po sobie śmieci.

Uciążliwości dla mieszkańców powiększały dodatkowo mikrobusy, którymi parkowali w pobliżu "ściany płaczu" pośrednicy, szukający chętnych do dorywczych prac.

Społeczny komitet mieszkańców interweniował na policji i we władzach dzielnicy, a także rozmawiał z władzami POSK-u. W przekonaniu tych ostatnich często opisywana w brytyjskiej prasie "ściana płaczu" i tłum gromadzący się przed nią wystawiały Polakom złą opinię.

d1j5luq

Władze dzielnicy Hammersmith and Fulham uznały, że sklep z gazetami i napojami (również alkoholowymi) faktycznie stał się biurem pośrednictwa pracy i wynajmu nieruchomości, a więc prowadzi inną działalność niż ta, na którą uzyskał zgodę.

Wywieszanie drobnych ogłoszeń za drobną tygodniową opłatą praktykowane jest w Wielkiej Brytanii przez sklepy z gazetami (tzw. newsagents), ale w przypadku Hindusa z okolic POSK-u stało się to faktycznie głównym źródłem jego dochodu.

Nie ma się więc co dziwić, że łatwo nie chce się z nim rozstać. Zamiast wywieszania ogłoszeń tak, by można je było odczytać z ulicy, wywiesza je obecnie wewnątrz sklepu.

Z punktu widzenia mieszkańców problem nie tyle zniknął, co uległ przeobrażeniu.

d1j5luq

Następnym krokiem władz może być cofnięcie właścicielowi sklepu licencji na sprzedaż alkoholu. Okoliczni mieszkańcy twierdzą bowiem, że Polacy zaopatrują się w sklepie w alkohol.

"Smutne jednak to, że uczenie Polaków dobrych obyczajów i elementarnych zasad współżycia społecznego musi odbywać się na zasadzie decyzji administracyjnych" - napisał w komentarzu redakcyjnym londyński "Dziennik Polski".

"Brytyjczycy zrobili coś, co powinniśmy dawno temu zrobić sami. Nie mogąc wpłynąć na zmianę zachowania i sposobu bycia garstki naszych rodaków, doprowadzili do likwidacji przyczyny problemu. Na razie wygrali pierwszy etap bitwy, wszystko wskazuje jednak na to, że ogłoszenia znikną na dobre, a wraz z nimi polskie obrazki" - dodaje "Dziennik Polski".

Andrzej Świdlicki

d1j5luq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1j5luq