Trwa ładowanie...
ryba
06-03-2009 09:33

Minęła era trawlera

Przetwórstwo rybne w Polsce ma zaledwie 110-letnią tradycję. Od kilku lat należy do najszybciej rozwijających się branż krajowego sektora żywnościowego. Dziś ten rynek żyje w znacznej mierze z eksportu i wart jest 4 mld zł.

Minęła era trawleraŹródło: Rynek Spożywczy
doekcwv
doekcwv

Polskie przetwórstwo ryb od paru lat przeżywa rozkwit. Jego siła napędowa to popyt odbiorców zagranicznych, przede wszystkim z państw Unii Europejskiej - a także unijne środki pomocowe na modernizację. W latach 2004-06, wg danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, nakłady inwestycyjne w branży rybnej wyniosły 475,6 mln zł. Te inwestycje wprowadziły sporą część polskich przetwórni rybnych do światowej czołówki.

Lata 70. i 80. ubiegłego stulecia to okres rozwoju polskiej floty rybackiej i przetwórstwa na morzu. Jego szczyt przypadł na rok 1986 - blisko 470 tys. t ryb mrożonych. Dziś to już przeszłość: nie połowy, a przetwórstwo ryb ma zasadnicze znaczenie (ok. 90 proc. wartości) dla całego przemysłu rybnego. Z producenta surowca rybnego Polska przekształciła się w eksportera wysoko przetworzonych półproduktów i gotowych potraw z ryb i owoców morza.

Wielkość produkcji przemysłu przetwórczego w latach 2003-07 uległa znaczącemu wzrostowi - z ok. 230 tys. t w 2003 r. do 430 tys. t w 2007 r.

Dużo małych

Pod koniec czerwca 2008 r. na rynku działały 293 firmy, z których ok. 80 proc. miało uprawnienia do sprzedaży produktów rybnych na rynku Wspólnoty. 53 mogły sprzedawać swe wyroby wyłącznie na rynkach lokalnych. Wśród firm z uprawnieniami na Unię Europejską dominują małe, zatrudniające mniej niż 10 pracowników (105 przedsiębiorstw).

doekcwv

Zaledwie piętnaście zatrudnia ponad 250 osób (dane Morskiego Instytutu Rybackiego z czerwca 2008 r.). Wielkość zakładu przetwórczego w znacznym stopniu decyduje o asortymencie: małe przedsiębiorstwa zajmują się głównie prostszą i tańszą produkcją ryb solonych i wędzonych. Duże i bogatsze inwestują w zaawansowane procesy i skomplikowane linie technologiczne - wytwarzając wysoko przetworzone produkty. Nic więc dziwnego, że w segmencie nowoczesnych przetworów ma miejsce spora koncentracja.

Wyznacznikiem atrakcyjności rybnego rynku jest rosnąca liczba działających na nim przedsiębiorstw: w ciągu pięciu lat (2003-07) wzrosła o ponad jedną czwartą, a zatrudnienie o niemal 40 proc.Przetwórstwo ryb nie jest w Polsce domeną regionów nadmorskich - choć właśnie tam zlokalizowanych jest ponad 60 proc.krajowych przetwórni. Z województw zachodniopomorskiego i pomorskiego pochodzi trzy czwarte wartości produkcji tego sektora. Jednak wiele przedsiębiorstw rybnych mieści się np. w woj. śląskim, które tradycyjnie jest regionem dużego popytu na ich produkty. Liczne zakłady przetwórstwa rybnego są też w województwach: warmińsko-mazurskim, mazowieckim i wielkopolskim.

Raczej mintaj niż karp

Około trzy czwarte krajowej konsumpcji to ryby morskie, niecałe 25 proc. - słodkowodne, a 2 proc. to owoce morza. Udział tych dwu ostatnich kategorii z wolna rośnie.

Do ryb morskich cieszących się największym uznaniem konsumentów należą u nas: mintaje (24 proc. spożycia), śledzie (21 proc.), morszczuki (8 proc.), szproty (6 proc.), a także makrele, tuńczyki oraz łososie (po 4 proc.). Natomiast wśród ryb słodkowodnych wymienić należy przede wszystkim pangę (11 proc. konsumpcji), karpie (4 proc.) i pstrągi (3 proc.). Polski rynek podbiła w ostatnich latach zwłaszcza azjatycka panga, hodowana w dorzeczu Mekongu, dystansując pod względem spożycia inne popularne u nas gatunki.

doekcwv

Jeśli idzie o postać rybnego produktu - najchętniej kupujemy świeże filety (18 proc. sprzedaży ilościowo), ryby wędzone - 15 proc., całe ryby i tusze - 14 proc., kostki i paluszki mrożone - 13 proc. Po ok. 10 proc. sprzedaży stanowią konserwy rybne i marynaty, za nimi plasują się (po ok. 8 proc.) tusze i filety mrożone oraz produkty delikatesowe i garmażeryjne, zaś ostatnią pozycję zajmują ryby solone (4 proc.). Około dwie trzecie konsumpcji stanowią zatem przetwory rybne.

Sprzedaż ryb ma u nas charakter sezonowy, związany głównie z tradycjami świątecznymi. Dwa sezonowe szczyty to dni przed Wielkanocą oraz przed Bożym Narodzeniem. Zdaniem specjalistów z branży, w grudniu sprzedaje się nawet dwukrotnie więcej ryb i przetworów rybnych niż w maju.

Eksportujemy, bo importujemy

Ryb od dostawców krajowych od dawna polskim przetwórcom nie starcza - Bałtyk nie jest tak zasobny w ryby jak inne akweny, rybaków obowiązują bardzo niskie limity połowowe (np. dorszy). Jedynym liczącym się gospodarczo gatunkiem pochodzącym z połowów własnych są szproty bałtyckie. Mocno zmalał też potencjał naszej fl oty rybackiej, w tym dalekomorskiej.

doekcwv

Rosnący eksport polskich przetworów rybnych pociągnął więc za sobą konieczność zwiększenia importu surowca. Polscy przetwórcy kupują go głównie w krajach EFTA, gdzie głównymi partnerami są Norwegia i Islandia, a także w państwach Unii Europejskiej. Znaczne ilości surowca rybnego sprowadzamy również z Chin. Import ryb wzrósł z 480 tys. t w 2004 r. do 603 tys. t w 2007 r. Odpowiednio wzrosła też wartość importowanych surowców - z 400 do 670 mln euro. W imporcie dominują mintaje, śledzie, makrele, a ostatnio panga. Doskonałym przykładem korzyści, jakie przynosi polskim przedsiębiorcom przetwarzanie importowanych ryb, jest łosoś. Na początku lat 90. trafi ało go na polski rynek zaledwie kilkaset ton rocznie.

W 2007 r. importowaliśmy, głównie z Norwegii, ok. 60 tys. ton tej ryby - a dwie trzecie sprzedano ponownie za granicę, w postaci uszlachetnionych produktów. W ostatnich latach Polska stała się prawdziwą łososiową potęgą - jednym z najważniejszych w Europie producentów łososia wędzonego na zimno. Rodacy się też zainteresowali: w 2001 r. statystyczny Polak zjadł 16 dag łososia - a w 2007 r. już pół kilograma. Potentaci tego segmentu to Morpol z Duninowa i Suempol z Bielska Podlaskiego.

Od mrożonek do marynat

doekcwv

Według danych agencji Nielsen, znacząco rośnie rynek ryb mrożonych - ostatnio o ponad 12 proc. rocznie w ujęciu ilościowym i prawie 18 proc. wartościowo.

Od czerwca 2007 r. do maja 2008 r. Polacy kupili ryby mrożone za 135,6 mln zł. Najchętniej kupowane są filety (prawie 58 proc. udziału ilościowego w rynku). Dalej - paluszki rybne (ponad 28 proc.) oraz filety w kostce (10 proc.). Najlepiej rozpoznawana marka to Frosta - firma, która proponuje swoim klientom wiele mrożonek z różnych ryb (mintaj, łosoś, sola) z różnymi dodatkami.

Szybko rozwija się rynek sałatek rybnych - roczny wzrost sprzedaży o ponad 18 proc. ilościowo i ponad 22 proc.wartościowo. Na czele tego segmentu są sałatki śledziowe - ponad 93 proc. udziału w sprzedaży. Najbardziej rozpoznawane są trzy marki: Lisner, należąca do Uniq Lisner oraz Neptun i Taaka Ryba, produkowane przez Wilbo. Popularne są również paprykarze firmy Graal (marka Graal), Contimax (marka Contimax) oraz P.W. Stek-Rol sp. j. (marka Evra Fish).

doekcwv

O niespełna 10 proc. ilościowo i ponad 15 proc. wartościowo wzrósł od czerwca 2007 r. do maja 2008 r. rynek ryb w puszkach.

Najchętniej kupowane gatunki to śledzie i szproty oraz tuńczyk. Głównymi graczami na rynku są tu Graal (marki Graal, Black Rose i Meg), Wilbo, P.W. Stek-Rol sp.j. (Evra Fish), Rieber Foods Polska (marki King Oskar i Big Fish), Przetwórstwo Rybne Łosoś (marka Łosoś).

Po ryby!

Produkcja ryb i przetworów rybnych oraz ich konsumpcja wspierane są na różne sposoby. Przekonać Polaków do zdrowej, rybnej diety miała np. ubiegłoroczna ogólnopolska kampania: "Ryba wpływa na wszystko", zorganizowana przez resort rolnictwa, czy też trwająca od kilku lat akcja Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie i Towarzystwa Promocji Ryb "Pan Karp". Włączają się też samorządy, korzystając ze wsparcia funduszy sektorowego programu operacyjnego; Urząd Miasta w Brodnicy otrzymał np. za zorganizowanie kampanii "Zdrów jak ryba" ogólnopolską nagrodę - Innowator 2008.

doekcwv

W przyszłość wybiega rządowa "Strategia rozwoju rybołówstwa na lata 2007-2013" oraz Program Operacyjny "Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich 2007-2013" - opatrzony hasłem "Po ryby!". Oba te dokumenty przewidują rozwój przetwórstwa i obrotu produktami rybołówstwa i akwakultury - oraz pomoc finansową dla inwestycji w przetwórstwo ryb i obrót jego produktami (m.in. nowe technologie, sprzęt, innowacyjne metody produkcji).

Program tej pomocy zgodny jest z planami Europejskiego Funduszu Rybackiego (ang. EFF - European Fisheries Fund).

Jerzy Korejwo

doekcwv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
doekcwv