Trwa ładowanie...

"Nie przychodźcie na Plac Zwycięstwa, bo zadepczą was jak w Meksyku" - ostrzegały służby. Niektórzy mogli oglądać tę msze z okien

Na kilka dni przed mszą papieską milicjanci przyszli do bloku, z którego widać plac Zwycięstwa. - Tylko zameldowani mogą tu przebywać 2 czerwca - pouczali. - I żeby wam nie przyszło na myśl wystawać na balkonie, bo się zawali i zadepczą was jak tych ludzi w Meksyku - ostrzegali. Dziś przy Trębackiej 3 mieszka już niewielu ludzi, którzy pamiętają tamten dzień.

"Nie przychodźcie na Plac Zwycięstwa, bo zadepczą was jak w Meksyku" - ostrzegały służby. Niektórzy mogli oglądać tę msze z okienŹródło: Maciej Stanik, fot: Maciej Stanik
dibo7oh
dibo7oh

- Dostałam wejściówkę na Plac Zwycięstwa, ale oddałam koleżance. Jestem protestantką, więc nie miałam jakiegoś nabożnego stosunku do wyboru Wojtyły na papieża. Jasne, cieszyłam się, że Polak, że Stolica Apostolska, ale nie przeżywałam jakiejś ekscytacji. To, co najlepiej pamiętam z tej pierwsze wizyty, to że wszędzie wokół naszego kościoła na placu Małachowskiego poustawiano przenośne toalety. Pomyślałam, że to jednak nieładnie ze strony organizatorów – mówi starsza pani, którą zatrzymuję na Placu. Po 1989 r. zmienił on nazwę na plac marszałka Józefa Piłsudskiego.

Nieopodal nas rozstawiana jest scena, na której 2 czerwca odbędą się uroczystości upamiętniające 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Przyszłam tu, by znaleźć ludzi, którzy słowa: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi" słyszeli z okien własnego domu.

Maciej Stanik
Źródło: Maciej Stanik, fot: Maciej Stanik

Obejrzyj: Kobieta-diakon: "Kiedy jestem w koloratce, nie muszę się przedstawiać"

Nikt obcy nie mógł się kręcić po okolicy

- Kiedyś można było zobaczyć Plac z czwartego i piątego piętra. Jeszcze kilkanaście lat temu mogłaby pani zobaczyć go nawet z korytarza na ostatniej kondygnacji, ale obecnie ta wnęka jest zabudowana. No i kiedyś nie było biurowca Metropolitan, który dziś zupełnie zasłania widok – mówi mieszkanka bloku przy Trębackiej 3.

Maciej Stanik
Źródło: Maciej Stanik, fot: Maciej Stanik

Ona sama w mszy w 1979 r. nie uczestniczyła, bo była wtedy z dziećmi za miastem. Dobrze natomiast pamięta tę z 1999 r., bo ołtarz ustawiony był w sąsiedztwie Teatru Narodowego – tam, gdzie dziś stoi biurowiec.

dibo7oh

- Zanim w czerwcu 1979 r. wyjechałam na urlop, musiałam przyjąć obowiązkową wizytę milicjantów. Nie chciałam ich wpuścić, bo się bałam, że to jacyś przebierańcy. Oszustów nie brakowało. Syn ich wpuścił, więc nie było rady. Sprawdzali, kto jest zameldowany – opowiada lokatorka.

W dniu mszy mieszkańcy, którzy chcieli się poruszać po najbliższej okolicy, musieli mieć przepustkę. Stąd moja rozmówczyni jest prawie pewna, że sąsiedzi nie mogli zapraszać gości.

- Ale właściwie to po co pani o to pyta? – przerywa nagle opowieść i w ciągu chwili rozmowę uznaje za zakończoną.

Policzyć się i pokazać swoją siłę

Wątpliwość: "a po co pani pyta" usłyszałam zresztą jeszcze dwukrotnie. "Przecież wszyscy wiedzą: było dużo ludzi, dużo milicji, podniosła atmosfera. Co tu jeszcze dodać?" – skwitowała pani, która przedstawiła się jako protestantka.

dibo7oh

Może tylko tyle, że mówimy o wydarzeniu, które niezależnie od wyznawanego światopoglądu i wartości uważane jest za jedno z najważniejszych w najnowszej historii Polski. Aż 81 proc. zapytanych w 2009 r. przez OBOP przyznało, że pierwsza pielgrzymka przyczyniła się do powstania "Solidarności", obalenia komunizmu i odzyskania przez Polskę pełnej niepodległości w 1989 r.

- To był jeden z najważniejszych momentów naszej historii i naszych zmagań z władzą komunistyczną w Polsce. Te dziewięć dni wolności były czasem zderzenia z władzami PRL, które musiały się skonfrontować ze słowami prawdy papieża o Polsce i Polakach – powiedział w rozmowie z PAP prezes IPN Jarosław Szarek.

Dodał, że "najważniejszym efektem wizyty papieża było 'policzenie się' Polaków i zrozumienie, że wspólnie mogą pokonać komunizm".

dibo7oh

Na pierwszej mszy papieskiej w Warszawie odliczyły się setki tysięcy osób – niektóre szacunki mówią nawet o milionie. Nie wszyscy chętni dostali przepustkę umożliwiającą wejście na plac, więc stali na trasie przejazdu papieża, która przebiegała od Okęcia przez Trasę Łazienkowską, Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście.

Tych tłumów nie widać jednak na nagraniach filmowych, które bez trudu znaleźć można w internecie. Kadrowano głównie postać papieża, tak by oglądający w telewizji mieli wrażenie, że na msze ściągnęli głównie duchowni i może garstka wiernych z okolicznych parafii.

- Zgodzono się na manipulowanie kamerami. Pokazywano tylko twarz papieża, babcie, parę zakonnic. Żadnych rzesz. Natomiast z telewizyjnego centrum przekazywano pełen obraz do KC. Oni widzieli te setki Polaków, widzieli entuzjazm – wspominał po latach bp Alojzy Orszulik.

dibo7oh

- Cały aparat partyjny siedział przy telewizorach i oglądał, jakby był najbardziej wierzącym obywatelem. Mieliśmy do czynienia z jakimś rozdwojeniem jaźni – śmiał się z kolei w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną Kazimierz Kąkol, ówczesny dyrektor Urzędu ds. Wyznań

Prototypowa żółta półciężarówka

- Oczywiście, że żółty Star – pamiętają moje rozmówczynie.

Po zamachu w 1981 r., kiedy strzały oddane przez Ali Agcę tylko o milimetry minęły serce, służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo Jana Pawła II zdecydowały, że musi poruszać się kuloodpornym pojazdem. Wcześniej jeździł nieosłoniętym autem. W 1979 r. był to specjalnie przygotowany Star 660. Skąd taki wybór? Po latach papieski sekretarz kardynał Stanisław Dziwisz wyjaśniał, że sam Jan Paweł II prosił, by po Ojczyźnie poruszać się samochodem polskiej produkcji.

dibo7oh

Zbudowaniem pojazdu zajął się Przemysłowy Instytut Motoryzacji w Warszawie. Wyzwaniem dla inżynierów było zaprojektowanie układu wydechowego tak, by nie truł spalinami otaczających go tłumów - były to czasy, gdy wpływem emisji spalin na ludzkie życie niezbyt się przejmowano. Prototypowy Star mógł przewieźć 16 osób. Poruszał się z prędkością 6 km/h. Doświadczenia z Meksyku, gdzie rozentuzjazmowany tłum omal nie przewrócił papieskiej Toyoty Land Cruiser podpowiedziało też, że auto musi być bardzo ciężkie.

Samochód został zniszczony krótko po zakończeniu wizyty. Wymogły to ludowe władze, którym bardzo zależało, by jak najszybciej wymazać ślady pielgrzymki.

Dyscyplinarka za uczestnictwo w mszy

Oficjalnie władze nie krytykowały pielgrzymki. Na płycie lotniska witał Jana Pawła II Przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński, a w Belwederze miało miejsce spotkanie z I sekretarzem PZPR Edwardem Gierkiem. Po cichu jednak aprobaty nie było. Państwowe zakłady robiły co mogły, by utrudnić pracownikom udział w mszy.

NAC
Źródło: NAC, fot: NAC

- Pod koniec lat 70. pracowałam w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. U nas był stanowczy zakaz uczestniczenia w tej mszy, ale część wierzących go nie respektowała – mówi mieszkanka bloku przy Trębackiej 3.

dibo7oh

W niektórych instytucjach sprawę postawiono jasno: żadnych urlopów 2 czerwca. Karą za brak subordynacji były dodatkowe godziny pracy. Ale można też inaczej: po Warszawie niosły się niepokojące plotki, że na mszę wybiera się "lud pracujący wsi", dla którego to pierwszy pobyt w dużym mieście, więc należy się spodziewać rozrób, kradzieży i popijaw.

- W pracy upominali, żeby nie szedł na mszę ten, komu życie miłe, bo w Meksyku tłum rozdeptał osiemnastu modlących się. I że na tyłach Hotelu Victoria będą przygotowane trumny – mówi pani, która pracowała w MSWiA.

Plotki o trumnach wychodziły od służb bezpieczeństwa, które na przyjazd papieża przygotowywały się przez wiele miesięcy. Szacuje się, że w akcję o kryptonimie "Lato '79" zaangażowanych było ponad 55 tys. funkcjonariuszy MO oraz ponad 60 tys. członków ORMO (Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej).

Nie dość, że do żadnego poważnego wypadku nie doszło, to dosłownie w ciągu kilkunastu godzin zniknęły wszystkie ławki i barierki, a śmieci czy małych flag, którymi machali wierni, podobno nie było wcale.

Dla władz najważniejsze było szybkie usunięcie najbardziej wyrazistego wspomnienia mszy z 2 czerwca: wysokiego na 15 metrów krzyża. Kilka godzin po tym, jak papież udał się do Gniezna, które było kolejnym punktem podróży, został on zdemontowany i złożony w pobliskim kościele Świętej Anny. Niedługo po tym, razem z papieskim ołtarzem, przewieziono go do parafii na Służewcu.

W 2009 r., w 30-tą rocznicę tamtej mszy, na Placu Piłsudskiego odsłonięto pomnik: krzyż o wysokości 6 metrów. Miejsce, w którym w 1979 r. stanął ołtarz, upamiętnia z kolei wmurowana w płytę placu tablica.

Historia z okien hotelu

- To jest niezwykłe miejsce. Nie ma na mapie Warszawy drugiego takiego, który byłby sceną dla tylu historycznych wydarzeń – mówi pani Zofia, pokojowa w Hotelu Europejskim. - Tu ciągle coś się dzieje: manifestacje, koncerty, obchody świąt państwowych, tylko że z racji pracy my tę dziejącą się historię oglądamy przez szyby – mówi pani Zofia.

Maciej Stanik
Źródło: Maciej Stanik, fot: Maciej Stanik
Maciej Stanik
Źródło: Maciej Stanik, fot: Maciej Stanik

W XVIII wieku był pałacowym dziedzińcem. Za czasów Królestwa Kongresowego książę Konstanty przyjmował tu parady wojskowe, a na przełomie XIX i XX w. carska władza postawiła na placu, zwanym wtedy Saskim, symbol swojej dominacji – dominujący nad okolicą sobór Aleksandra Newskiego. Od początku znienawidzony przez warszawiaków, został zburzony w 1926 r. Z kolei ścianę zachodnią tworzyły pałace Brühla i Saski.

Po tym pierwszym nie ma dziś śladu, a jedyną pozostałością po drugim jest fragment kolumnady, będący dziś Grobem Nieznanego Żołnierza.

Maciej Stanik
Źródło: Maciej Stanik, fot: Maciej Stanik

Zawsze elegancki, zawsze był salonem dla ważnych wydarzeń. 1 września 1940 r. Plac Piłsudskiego przemianowano na Adolf Hitler Platz. W pałacach biura urządził gubernator Dystryktu Warszawskiego. Gdy stało się jasne, że niemieckie zwycięstwo to mrzonka, w grudniu 1944 r. naziści wysadzili pałace Saski i Brühla. Cudem ocalał Grób Nieznanego Żołnierza.

Na placu przenikał się pierwiastek ludzki (parady wojskowe) i ten bardziej duchowy. Starsi warszawiacy pamiętają krzyż z kwiatów ułożony na jego płycie w 1981 r. po śmierci prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego. W 1999 r. papież po raz drugi odprawił na nim mszę. To już była inna Polska – niezależna w sensie politycznym, ale też nie wolna od podziałów politycznych.

Przed kilkoma miesiącami plac wzbogacił się o kolejne miejsce pamięci – pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej w 2010 r. W przeddzień rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości odsłonięto pomnik Lecha Kaczyńskiego. Regularnie wracają pomysły odbudowy pałacu Saskiego. Z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości prezydent Andrzej Duda solennie obiecał, że pałac powróci do krajobrazu stolicy. Historycy są podzieleni, poddają w wątpliwość sens odbudowy gmachu, który przestał istnieć 75 lat temu.

Maciej Stanik
Źródło: Maciej Stanik, fot: Maciej Stanik
Maciej Stanik
Źródło: Maciej Stanik, fot: Maciej Stanik

- Tu się dobrze mieszka. Jedyne, co przeszkadza, to że jest głośno. Nie, nie z powodu wydarzeń na placu (zresztą coraz ich mniej), ale codziennego hałasu na Krakowskim Przedmieściu. Ciągle jacyś młodzi hałasują, zwłaszcza nocą się niesie - mówi pani, która pracowała w MSWiA. - W każdym razie szkoda, że nie przyszła pani dziesięć lat temu. Dzisiaj coraz nas mniej tych, którzy pamiętają tamtą pielgrzymkę. Sami nowi sąsiedzi, nikogo nie znam.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

dibo7oh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dibo7oh