Trwa ładowanie...

Po przyjęciu euro najtańsze produkty i usługi zdrożeją

Już za 4 lata ceny w Polsce mogą wzrosnąć nawet o 2,56 proc. - wynika z opublikowanego wczoraj raportu Narodowego Banku Polskiego. Z doświadczeń innych krajów, które 6 lat temu przyjmowały wspólną walutę, wynika, że ceny wzrosły średnio tylko 0,12-0,29 proc. Ludziom wydawało się jednak, że płacą znacznie więcej.

Po przyjęciu euro najtańsze produkty i usługi zdrożejąŹródło: Jupiterimages
d1m4xpy
d1m4xpy

Dlaczego? Jest to tak zwany efekt bagietki lub efekt kawy cappucino, który polega na tym, że oceniamy inflację przez pryzmat najczęściej kupowanych i najtańszych produktów. A te po wprowadzeniu euro zdrożały najbardziej.

Podobnie będzie w Polsce. Najbardziej zdrożeją produkty najtańsze, kosztujące obecnie poniżej 1 zł, a najmniej - najdroższe. Taki będzie efekt zaokrąglania cen, jakiego możemy się spodziewać po zamianie złotego na walutę europejską %07- wynika z przedstawionego wczoraj raportu Narodowego Banku Polskiego.

|

d1m4xpy

Autorzy raportu przedstawiają cztery scenariusze zmian cenowych. Najbardziej optymistyczny wariant zakłada, że ceny wzrosną tylko o 0,04 proc., zaś najbardziej pesymistyczny mówi o ich wzroście aż o 2,56 proc. Jednak zdaniem ekspertów najbardziej prawdopodobny jest wzrost cen o mniej więcej pół procenta. Najmocniej zdrożeje łączność (o 1,91 proc.) i żywność (0,67 proc.). Najmniej - odzież i obuwie (o 0,06 proc). Jednak wcale nie jest wykluczone, że za część produktów i usług będziemy płacić mniej. Jeśli po przeliczeniu na euro jakiś towar będzie kosztował, powiedzmy, 10 euro i 1 cent, wtedy sprzedawca może zdecydować się na cenę 9,99 euro, żeby nie odstraszać klientów. A to będzie realny spadek ceny tego produktu.

_ Im bardziej konkurencyjna branża, tym taki scenariusz jest bardziej prawdopodobny _ - ocenia Marek Rozkrut z Biura ds. Integracji ze Strefą Euro z NBP i współautor raportu. _ Możliwe też, że przedsiębiorcy obniżą ceny, gdy popyt na nie spadnie. Takie sytuacje zdarzały się po wprowadzeniu euro. Na przykład niektóre europejskie kina musiały obniżyć ceny biletów, gdy widzowie przestali do nich przychodzić _ - dodaje.

Najostrzej ludzie zareagowali na wprowadzenie euro w Niemczech i we Włoszech. Zdarzały się masowe protesty. Bojkotowano też niektóre sklepy. Wszystko dlatego, że mimo zapewnień ekonomistów już po pięciu miesiącach od zniknięcia marki warzywa podrożały w Niemczech średnio aż o 20 proc., a niektóre bary i restauracje podwyższyły ceny nawet o 1/3. Niemieccy politycy apelowali do konsumentów, żeby unikali kupowania tam, gdzie ceny za bardzo zaokrąglono w górę. Poskutkowało.
W tej chwili najczarniejszy scenariusz dla Polski zakłada, że produkty kosztujące obecnie między 10 a 50 zł podrożeją o 3,85 proc., podczas gdy najtańsze, za które trzeba zapłacić niespełna 1 zł, mogą podrożeć nawet o 21,6 proc.

Skąd tak duże wzrosty w przypadku tanich towarów? Weźmy za przykład SMS-y. Jeśli założymy, że w momencie wejścia do strefy euro SMS będzie kosztował 5 gr oraz że będziemy przeliczali naszą walutę na euro po 4 zł, wówczas wysłanie SMS-a powinno kosztować 1,25 eurocenta. Ale taka cena jest niemożliwa, bo nie ma jednostek mniejszych niż eurocent. Po zaokrąglaniu ceny do góry SMS kosztowałby 2 eurocenty. A to oznacza wzrost kosztów tej usługi aż o 60 proc. Podobny mechanizm pojawi się przy takich zakupach jak bułki, przyprawy czy chusteczki higieniczne, gdzie wzrost ceny o 2-3 gr może oznaczać kilkunastoprocentowe podwyżki.

d1m4xpy

A właśnie niskie ceny stanowią dla nas główny punkt odniesienia, gdy oceniamy inflację. Z raportu NBP wynika bowiem, że aż połowę wydatków przeciętnego gospodarstwa domowego konsumują produkty i usługi, których cena za sztukę nie przekracza 7 zł 60 gr. W przypadku produktów nieco droższych wzrost cen będzie zdecydowanie niższy. Wszystko, za co płacimy między 1 a 5 zł, czyli na przykład kukurydza w puszce, masło, mąka, bilet autobusowy, może podrożeć od 0,63 proc. (scenariusz optymistyczny) do 6,86 proc. (wariant najgorszy). Za towary i usługi mieszczące się w granicach od 5 do 10 zł (np. olej, pasta do zębów, kilogram kurczaka)
zapłacimy w najlepszym razie 0,47 proc. więcej, a w najgorszym - 5,46 proc. Natomiast w przypadku produktów kosztujących od 10 do 50 zł za sztukę (np. dobra kawa, proszek do prania, slipy) należy się liczyć ze wzrostem cen od 0,31 do 3,85 proc.

Najbardziej przejście na wspólną walutę odczują ci, dla których wydatki na żywność i inne tanie produkty stanowią największą część domowych budżetów. Są to więc przede wszystkim rolnicy oraz renciści i emeryci. Jednak nawet w ich przypadku będą to kwoty niewielkie. Zgodnie z najbardziej prawdopodobnym scenariuszem roczny wzrost kosztów utrzymania wynikający z zaokrąglania cen to w przypadku rolników niecałe 33 zł, a emerytów i rencistów - niespełna 52 zł. Najbardziej ucierpią osoby pracujące na własny rachunek. Ich roczne koszty utrzymania wzrosną o niespełna 65 zł.

Zupełnie inaczej jest w czarnym scenariuszu. Także i tu najbardziej rosną wydatki osób prowadzących firmy - o ponad 313 zł rocznie. W przypadku emerytów i rencistów koszt rocznego utrzymania może pójść w górę o ponad 240 zł . Najmniej odczują to rolnicy, których wydatki wzrosną o 170 zł rocznie.

d1m4xpy

Raport zawiera także scenariusz, w którym przedsiębiorcy decydują się na zaokrąglenie wielu cen w dół. W takim przypadku roczny wzrost wydatków jest minimalny, rzędu 2-6 zł. Jednak w taki obrót spraw zdają się nie wierzyć nie tylko zwykli ludzie, ale i ekonomiści, którzy wskazują, że jednak wprowadzenie euro zawsze powodowało wzrost cen.

Słowacy będą mieć euro przed nami

Słowacja będzie 16. krajem, który przystąpi do europejskiej unii walutowej.
W styczniu 2009 nasi południowi sąsiedzi wymienią 30 koron na jedno euro. Aby spełnić kryteria przyjęcia wspólnej waluty, Bratysława podjęła forsowne reformy. W ciągu ostatnich 5 lat zmniejszyła deficyt budżetowy z 8,2 do 2,2 proc. Aby wzmocnić koronę, Słowacja dwukrotnie od 2006 r. podnosiła kurs wymiany korony na euro.

Najwcześniejszy termin przyjęcia euro przez Polskę określa się na 2012 r.

Chociaż nie ma dokładnego kalendarza dochodzenia do wspólnej waluty, to Polska dąży do wypełnienia warunków jej przyjęcia. W tym tygodniu Bruksela uznała jeden z nich - obniżenie deficytu budżetowego do poziomu mniejszego niż 3 proc. - za spełniony.

Alina Białkowska

Współp. Marcin Wachowicz
POLSKA Dziennik Zachodni

d1m4xpy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1m4xpy