Polacy nie mają gdzie zrobić zakupów
Dane opublikowane przez GUS wskazują, że kurczy się polski rynek handlowy. Sytuacja pogarsza się z roku na rok. Teraz na jeden sklep średnio przypada 110 Polaków, to o siedem osób więcej niż przed rokiem - informuje "Rzeczpospolita".
Jeszcze na koniec 2010 roku mieliśmy w kraju około 346 tys. sklepów. To prawie o 7 proc. mniej niż rok wcześniej. Raport "Rynek wewnętrzny w 2010 roku" wskazuje, że najszybciej ubywa na rynku przedsiębiorstw zatrudniających do dziewięciu osób.
W związku z kurczącą się liczbą sklepów rośnie średnia liczba Polaków przypadających na jedną placówkę. Dziś to aż 110 osób. Jeszcze w 2009 roku były to 103 osoby. Sytuacja najgorzej wygląda w województwie lubelskim. Tutaj na jeden sklep przypada aż 130 osób, czyli o 15 proc. więcej niż w 2009 roku. Nie jest to jednak największy wzrost. Sklepów najszybciej ubywa w zachodniopomorskim (30,6 proc., 120 osób), pomorskim (25 proc., 124 osoby).
Jak się okazuje nie wszędzie rośnie liczba klientów przypadających na jeden sklep. W czterech województwach odnotowano spadek - lubuskim, mazowieckim, opolskim i podlaskim.
Warto zwrócić uwagę, że spośród wszystkich europejskich krajów to właśnie w Polsce najszybciej maleje dostęp konsumentów do placówek handlowych. Może to być szczególnie kłopotliwe dla osób mających problemy z poruszaniem i starszych. Najgorzej jednak, jeśli bez trudu nie mogą kupić podstawowych produktów spożywczych.
Choć liczba sklepów spożywczych w naszym kraju nieustannie spada, rocznie o kilka tysięcy, to rośnie liczba dyskontów i supermarketów. Eksperci zwracają jednak uwagę, że to nie uzupełnia luki po mniejszych sklepach.
- Rynek handlowy mimo to się rozwija, i to w wielu segmentach. Znikają z niego głównie małe sklepy, i to najmniej efektywne, a inne coraz chętniej wchodzą do sieci franczyzowych czy partnerskich - powiedział dla "Rzeczpospolitej" Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.