Trwa ładowanie...

Rząd sięga do kieszeni banków. A banki do naszych

Nikt nie wie, o co chodzi. Raptem fiskus wymyślił, że zamiast jednej składki do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego banki będą zapłacić dwie. I to niemałe. Przedstawiciele sektora mówią wprost: to nowy podatek. Jeśli my mamy płacić więcej, to klienci również zapłacą.

Rząd sięga do kieszeni banków. A banki do naszychŹródło: Thinkstockphotos
d3cpst6
d3cpst6

W pierwszym tygodniu stycznia została przyjęta nowelizacja ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym. Zaplanowano utworzenie nowego funduszu stabilizacyjnego sektor bankowy w ramach BFG. Oznacza to dodatkowe koszty dla banków, które najprawdopodobniej zostaną przerzucone na klientów.

W chwili obecnej wszystkie polskie banki odprowadzają obowiązkową składkę na Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG). Instytucja ta zajmuje się pilnowaniem kwestii bezpieczeństwa, stabilności sektora finansowego oraz wzrostem zaufania do całego sektora. Przeciętnemu Kowalskiemu BFG może kojarzyć się z obiecywanymi gwarancjami zwrotu środków zgromadzonych na rachunkach i depozytach, w razie problemów banku. Fundusz w razie kłopotów z niewypłacalnością może także dokapitalizować bank.

Ministerstwo Finansów przedłożyło wniosek nowelizacji, w ramach, której w BFG zostanie utworzony fundusz stabilizacyjny. Według informacji zamieszczonej na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów posłuży on do udzielania przez BFG gwarancji zwiększania funduszy własnego banku. Taka sytuacja będzie miała miejsce na wniosek ministra finansów, który będzie musiał uzasadnić wykorzystywanie zgromadzonych środków i sprawdzić czy zagrożenie dla systemu finansowego jest na tyle duże. Nowe przepisy zaczną obowiązywać w przeciągu 30 dni od momentu ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.

Czy jest coś złego w tym, że banki będą ponosiły koszty na wypadek kryzysu w tym sektorze gospodarki? Generalnie nie, lepiej, żeby to były banki niż klienci. Jednak rozwiązanie zaproponowane przez rząd i sposób jego wprowadzenia będzie oznaczał, że to my zapłacimy.

d3cpst6

Gdzie tu sens?

Po pierwsze nowelizacja ta została wprowadzona dosyć nagle i zacznie obowiązywać już w tym roku, podczas gdy banki swoje roczne budżety miały już dawno zaplanowane. A jest już w nich i tak sporo obciążeń ustanowionych przez państwo: składka dla Komisji Nadzoru Finansowego, opłata na fundusz gwarancyjny w ramach BFG oraz składka na fundusz ochrony środków gwarantowanych. Jak mówi wiceprezes Związku Banków Polskich Jerzy Bańka - rozumiemy potrzebę działań wyprzedzających i tworzenia odpowiednich instrumentów finansowych i prawnych, które mogłyby być uruchomione na wszelki wypadek. Jednak metoda, jaką zastosowano, jest bardzo uciążliwa dla polskiego sektora bankowego.

Czy banki dużo zapłacą? - Maksymalne obciążenie dla sektora finansowego, które wynika z obowiązku składek na nowy fundusz, to 1,8 mln w skali roku. W podstawowym scenariuszu to kwestia 900 mln negatywnego wpływu na wyniki banków. Banki to odczują, ponieważ podstawowy wariant, to dodatkowe obciążenie, wynoszące 6 proc. wyników sektora bankowego - wylicza Tomasz Bursa, analityk Ipopema Securities.

Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, twierdzi, iż istnieje ryzyko, że suma wszystkich opłat będzie wynosiła około 20 proc. zysków banków.

Działanie ministerstwa finansów stoi nieco w sprzeczności z polityką Rady Polityki Pieniężnej, która obniża stopy procentowe m.in. po to, by pobudzić gospodarkę poprzez akcję kredytową. Także KNF planuje złagodzić rekomendacje S, której zapisy miały wpływ na spadek liczby kredytów udzielanych przez banki.

d3cpst6

- Tymczasem trzeba mieć na względzie to, iż banki są zobligowane do tworzenia baz i powiększania kapitałów, a dodatkowe obciążenia osłabiają zdolność do kreowania go. Warto pamiętać, że nie będzie to na pewno obojętne dla akcji kredytowej, bo to osłabia możliwości finansowania polskiej gospodarki - mówi wiceprezes ZBP Jerzy Bańka. Zwłaszcza, że najwięcej będą musiały płacić te instytucje, które udzielają najwięcej pożyczek. Na przykład na rozwój przedsiębiorstw czy dla gospodarstw domowych.

Stabilizacja ustabilizowania

Działania te wydają się o tyle dziwne, że wyniki naszego sektora finansowego są przynajmniej zadowalające. Banki nie mają tzw. toksycznych aktywów, obligacji gospodarek, które bankrutują lub się do tego stanu zbliżają. Cenzurkę naszemu rynkowi bankowemu regularnie wystawia NBP. W zeszłym roku zarówno lipcowy, jak i grudniowy raport stwierdzały, że sytuacja jest dobra. Banki zwiększają fundusze własne, zaś ich średnie współczynniki wypłacalności są na stabilnym poziomie. Instytucje te nie mają problemu z absorbowaniem strat własnych. Już we wstępie grudniowego raportu NBP stwierdza się, że od początku kryzysu żaden bank w Polsce nie znalazł się w sytuacji, w której wymagałby dokapitalizowania ze środków publicznych. Dodatkowo przeprowadzane testy wykazały, że mają wystarczający kapitał, by wytrzymać silne spowolnienie gospodarcze.

Brak uzasadnienia dostrzega Jerzy Bańka. - Ta inicjatywa, tak naprawdę przenosi pewne rozwiązania z innych państw członkowskich UE. Ale sytuacji w Polsce jest całkowicie inna i w naszej ocenie nie ma uzasadnienia dla nakładania dodatkowych obciążeń w formie parafiskalnej na banki - przekonuje. - To banki Europy Zachodniej mają problemy, a nie nasze. Po co więc tworzyć dodatkowy fundusz stabilizacyjny, jeśli nie ma takiej potrzeby ani złych rokowań na przyszłość, które by usprawiedliwiały takie działania? Czy ministerstwo finansów wie o czymś, o czym nie wie NBP? Mało to prawdopodobne.

d3cpst6

Jak głosi oficjalny komunikat, działania te podjęto, ponieważ utworzenie funduszu stabilizacyjnego powinno zwiększyć zaufanie przedsiębiorstw (małych i średnich) oraz gospodarstw domowych do sektora bankowego. Badania CBOS na ten temat, opublikowane w październiku 2012 roku pokazały, że 65 proc. Polaków bankom ufa. Zdaniem autorów badania nawet upadek Amber Gold, największej instytucji parabankowej w naszym kraju, której większość klientów uznawało za bank, nie wpłynął negatywnie na postrzeganie sektora.

Koszt banków kosztem klientów

Czy nowe obciążenia banków oznaczają podwyżki w tabelach opłat i prowizji? Niestety jest to prawdopodobne. - Przesunięcie tego obciążenia na klientów jest możliwe. Podwyżek można spodziewać się w 2014 roku. Najprawdopodobniej będą dotyczyć opłat za prowadzenie kont. Najwięcej zapłacą klienci mniej aktywni - podkreśla Tomasz Bursa z Ipopema Securities.

A zatem klienci także odczują nowe obciążenie sektora, ich zaufanie w związku z tym raczej spadnie niż wzrośnie, a więc ostateczny efekt będzie odwrotny od zamierzonego. Polscy jak zwykle będą wyrażali złość i irytację z powodu rosnących opłat i kosztów prowadzenia konta. Nikt nie zauważy, że system bankowy jest odrobinę stabilniejszy. Dodatkowo w świadomości klientów rosnące koszty będą winą banków, nie rządu. Już teraz 75 proc. klientów uważa, że banki mają za duże marże i opłaty.

Nowy podatek to niedźwiedzia przysługa, którą fiskus wyświadcza instytucjom finansowym i całemu społeczeństwu. Ciężko o zwiększoną akcję kredytową, która mogłaby pobudzić wzrost PKB, jeśli banki będą za nią karane wyższymi składkami do BFG.

d3cpst6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3cpst6