Szkolna stołówka walczy o miejsca pracy. Zaczyna gotować na wynos
Kryzys mocno uderzył w branżę gastronomiczną. I to nie tylko w bary i restauracje. W fatalnej sytuacji są też stołówki szkolne, które z powodu zamknięcia szkół nie pracują i nie zarabiają. Ajenci stołówki w jednym z warszawskich liceów postanowili bronić się przed kryzysem, gotując obiady na wynos.
"W zaistniałej sytuacji nie mamy środków do życia. Nie chcemy zwolnić swoich pracowników, ponieważ są również w trudnej sytuacji. Pomyśleliśmy, że jedyne co możemy zrobić, to robić to, co nam najlepiej wychodzi - gotować obiady na wynos" - czytamy w ogłoszeniu zawieszonym na szkolnym płocie.
- Nigdy wcześniej nie prowadziliśmy takiej działalności, nie robiliśmy garmażerki, nie gotowaliśmy na wynos. Ale coś trzeba robić, więc postanowiliśmy spróbować - mówi w rozmowie z money.pl pani Małgorzata, ajentka stołówki. - W okolicy mieszka sporo osób starszych, może będą zainteresowane.
Dom z morskiego kontenera. 35 mkw. za 100 tys. zł
Choć gotowanie obiadów na wynos zacznie się dopiero od poniedziałku, już pojawiają się telefony od chętnych.
- Na razie wszyscy pracownicy z nami są, widać pewne zainteresowanie. Liczymy na to, że jak ludziom zasmakuje, to chętnych będzie więcej i jakoś pomoże nam to przetrwać - mówi pani Małgorzata.
Branża gastronomiczna, która już drugi raz w tym roku poważnie ucierpiała z powodu lockdownu, cały czas czeka na rządowe wsparcie.
Sejm pracuje nad tzw. tarczą branżową, czyli pakietem wsparcia, który miałby wspomóc najbardziej dotknięte branże. Plan ma obejmować m.in. zwolnienie z ZUS, mikrodotacje czy wypłaty postojowego.
Nie wiadomo jednak, czy szkolne stołówki załapią się na taką pomoc. Po środowej debacie w Sejmie posłowie zgłosili do projektu szereg poprawek, którymi zajmie się teraz Komisja Polityki Społecznej i Rodziny.