Czy Rosja uczyni z Ukrainy swoją półkolonię?

Setki miliardów dolarów do zapłaty Rosji i załamanie gospodarki. Taki scenariusz grozi Ukrainie, jeśli ta podpisze porozumienie z Unią Europejską. Moskwa zrobi wszystko, aby sąsiada jak najmocniej uzależnić od siebie i uczynić swoją półkolonią.

Czy Rosja uczyni z Ukrainy swoją półkolonię?
Źródło zdjęć: © AFP | sergey ponomarev

03.12.2013 | aktual.: 09.12.2013 14:56

O tym, że Rosja jest dla naszego wschodniego sąsiada najważniejszym partnerem handlowym, nie trzeba nikogo przekonywać. Spośród wszystkich krajów świata to właśnie do Rosji wędruje najwięcej ukraińskich towarów i jednocześnie stamtąd sprowadzanych jest nad Morze Czarne więcej niż z jakiegokolwiek innego państwa.

- Ukraina jest ogromnym krajem, który jest bogaty w surowce naturalne - węgiel, inne metale, czarnoziemy, to wszystko przyciąga do niego Rosję - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską prof. dr hab. Krystyna Bobińska z Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk.

Skalę wzajemnej wymiany handlowej można prześledzić na poniższej infografice:

Obraz
© (fot. infografika.wp.pl)

Wymiana między Rosją a Ukrainą zmniejszyła się jednak wobec 2011 roku aż o 10 miliardów dolarów. Wszystko z powodu spowolnienia w gospodarce światowej, wynika z informacji ministerstwa rozwoju gospodarczego i handlu Ukrainy (RGiH).

Premier Nikołaj Azarow wspomniał w listopadzie o tym, że ukraińska gospodarka znajduje się w katastrofalnym stanie. Wydał więc dyspozycję, aby poszczególne resorty wznowiły aktywny dialog z Federacją Rosyjską, a także członkami Unii Celnej i państwami WNP w celu poprawy więzi handlowych i gospodarczych.

Zdaniem natomiast Igora Prasołowa, Rosja i Ukraina zwiększą w tym roku starania, aby wzajemne stosunki handlowe poprawiły się, również poprzez promocję inwestycji.

Wszystko brzmi aż nazbyt pięknie. Nie łudźmy się, cała sprawa ma drugie dno. Wszystko rozbija się o rozdarcie Ukrainy między mocne powiązania i uzależnienie od Rosji a chęć nawiązania bliższych stosunków z Unią Europejską, jak również utrzymanie status quo przez w rzeczywistości rządzących ukraińskich oligarchów.

- Rosja traktuje Ukrainę jako półkolonię, uzależnioną gospodarczo od siebie. Może z tego czerpać profity, np. w postaci zasobów - tłumaczy prof. Bobińska.

Rosjanie wykorzystywali wielokrotnie środki nacisku, aby uniemożliwić (bądź znacząco utrudnić) relacje z UE. W sierpniu Rosyjska Federalna Służba Celna wprowadziła zaostrzone kontrole na granicy z Ukrainą dla towarów wytworzonych na Ukrainie. Od 14 sierpnia wszyscy ukraińscy eksporterzy zostali zaliczeni do grupy ryzyka. Oznacza to, obok szczegółowej weryfikacji dokumentów, rozładunek i ponowny załadunek towarów.

Federacja Pracodawców Ukrainy oświadczyła, że do końca roku może to kosztować ukraiński PKB około 1,5 proc. Według ukraińskiego parlamentarzysty Pawła Rozenko, działania Rosji wiążą się z odmową przystąpienia Ukrainy do Unii Celnej, którą tworzą Rosja, Białoruś i Kazachstan. Unia Celna jest konkurencyjnym pomysłem na integrację dla proeuropejskiego kursu Ukrainy.

Zakazano m.in. eksportu do Rosji wyrobów cukierniczych ukraińskiej firmy Roshen. 19 sierpnia również jeden z największych producentów stali na Ukrainie, kontrolowany przez biznesmena Rinata Achmetowa (jednego z najbogatszych oligarchów ukraińskich) kombinat Zaporiżstal, całkowicie wstrzymał dostawy swych wyrobów do Rosji, tłumacząc to "niejasną sytuacją" na granicy ukraińsko-rosyjskiej.

Ukraina wstrzymała 8 listopada zakupy gazu z Rosji w związku ze złą sytuacją finansów państwowych. Poinformował o tym Centralny Zarząd Kompleksu Paliwowo-Energetycznego Rosji (CDU TEK). To była decyzja rządowa.

Zdaniem Mychajło Honczara, dyrektora programów energetycznych ośrodka analitycznego "Nomos", to reakcja na nieprzyjazne działania Rosji wobec ukraińskiej gospodarki i wyraził przypuszczenie, że odmowa kupowania rosyjskiego gazu może być na nie odpowiedzią. Honczar wskazał, że władze Ukrainy od dawna już mówią o ograniczaniu importu gazu z Rosji i dążą do zmniejszenia spożycia oraz dywersyfikacji dostaw tego surowca.

W pierwszym półroczu tego roku ukraiński import gazu spadł o 35,3 proc. (do 10,3 miliardów metrów sześciennych) w porównaniu do tego samego okresu 2012 roku, informowała w lipcu rosyjska agencja informacyjna RIA Nowosti.

Tranzyt gazu przez terytorium Ukrainy spadł o 11,3 proc. do 39,35 miliardów metrów sześciennych w porównaniu do pierwszego półrocza ub.r. Według planów ukraińskiego rządu, w tym roku Ukraina zaimportuje 27,3 miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego. Planuje się, że dostawy gazu realizowane przez Gazprom wyniosą 18 miliardów metrów sześciennych. Pozostałą część dostarczy spółka Ostchem, kontrolowana przez ukraińskiego biznesmena Dmitrija Firtasza – 8 miliardów metrów sześciennych oraz niemiecka spółka handlowa RWE Supply & Trading - 1,3 miliardów metrów sześciennych.

Niestety, naciski ze strony rosyjskiej okazały się zbyt silne dla uzależnionej od rosyjskiego błękitnego paliwa Ukrainy. Gazprom ujawnił, że Naftohaz zalega już z zapłatą ponad 800 milionów dolarów za gaz dostarczony w sierpniu. Rosjanie zagrozili również, że mogą wprowadzić sankcje finansowe. Miały one wejść w życie, jeśli Ukraina podpisze umowę z UE. I właśnie tego najbardziej obawiał się rząd w Kijowie.

- Ukraina, zresztą jak i Polska, jest uzależniona od dostaw surowców energetycznych z Rosji - mówi prof. dr hab z INE PAN.

16,2 proc. rosyjskiego gazu trafia właśnie na Ukrainę. Zakontraktowanych jest 32,9 miliardów metrów sześciennych. Więcej kupują jedynie Niemcy (34 mld metrów sześciennych). Polska prasa pisała, że Moskwa mogłaby wystawić Kijowowi rachunek za nieodebrany gaz. Według jednych źródeł jest to 60 miliardów dolarów, a według innych (pisał o tym "Najwyższy Czas") - nawet 120 miliardów dolarów. Dla porównania PKB Ukrainy wyniósł w 2012 roku 176,2 miliardy dolarów.

Po stronie ukraińskiej natomiast za utrzymaniem status quo bądź nawet zacieśnieniem relacji między Ukrainą i Rosją opowiadają się tamtejsi oligarchowie. Zdaniem prof. Krystyny Bobińskiej ważne jest dla nich dalsze czerpanie profitów np. z tranzytu gazu przez Ukrainę. I to właśnie złożona im przez Rosję obietnica mogła przeważyć szalę i doprowadzić do niepodpisania umowy z UE.

Nie ma szans, by Rosja odpuściła swoje interesy związane z Ukrainą i jeśli nie uda się zdziałać nic "po dobroci", wówczas do gry włączają się odpowiednie służby, kluczowe firmy i rząd, które - dysponując odpowiednimi narzędziami perswazji - "przekonują" do swoich racji. Ukraina jednak zaczyna odgrywać rolę coraz ważniejszego partnera gospodarczego dla wielu państw europejskich, w tym również i dla Polski. Czy uda się Ukrainie nawiązać zdrowe stosunki zarówno z Zachodem, jak i Wschodem? To trudno ocenić. Rosja z pewnością będzie chciała zachować jak najwięcej swoich wpływów - zarówno politycznych, jak i gospodarczych.

- Pamiętajmy, że Rosja bardzo chce odzyskać swoją pozycję imperialną. To bardzo ważne również dla zwykłego obywatela Rosji, którego bardziej obchodzi to, by mógł czuć się dumny z faktu tak mocnej pozycji swego kraju niż to, że za produkty włożone do koszyka musi więcej zapłacić - konkluduje prof. dr hab. Krystyna Bobińska, podkreślając, że takim symbolem jest właśnie gospodarcze i polityczne uzależnienie Ukrainy.

rosjaueukraina
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)