"10 takich jak ty czeka za bramą zakładu" to już przeżytek. Najnowsze wyniki "Monitora Rynku Pracy"

Pracujący Polacy są najbardziej w Europie otwarci na pracowników zagranicznych. Deklarują też najwyższą od dawna satysfakcję z wykonywanej pracy. Są mobilni, zadowoleni i optymistyczni, choć nadal niepewni stabilności zatrudnienia.

"10 takich jak ty czeka za bramą zakładu" to już przeżytek. Najnowsze wyniki "Monitora Rynku Pracy"
Źródło zdjęć: © East News | KAROL SEREWIS
Izabela Walaszek

11.07.2017 | aktual.: 11.07.2017 21:51

Aż 66 proc. pracujących Polaków uważa, że jeśli nie można znaleźć pracowników na rynku lokalnym, to należy zatrudnić pracownika z zagranicy. I jest to najwyższy wynik w Europie - wynika z najnowszego badania "Monitor Rynku Pracy" przeprowadzonego przez Instytut Badawczy Randstad.

- Pamiętajmy, że jest to badanie obejmujące respondentów, którzy mają pracę. Wśród osób bezrobotnych i biernych zawodowo ta otwartość byłaby pewnie niższa. Mamy najlepszą sytuację na rynku pracy od 25 lat. W tym poczuciu, że jest dobrze, możemy się trochę otworzyć - - mówi Łukasz Komuda, ekspert Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych oraz redaktor portalu Rynekpracy.org.

- Są nisze, w których brakuje nam wykwalifikowanych pracowników. W niektórych dziedzinach informatyki sprowadzamy pracowników z Indii. Są też prace nisko opłacane, w których Polacy nie chcą pracować - dodaje.

Jego zdaniem za kilka lat sytuacja się jednak zmieni. - Nie będziemy już tak otwarci. Bezrobocie przekroczy wtedy 10 proc. i więcej osób na rynku pracy będzie niezadowolonych. Istnieje możliwość, że Ukraińcy skorzystają z otwarcia granic w Europie. Bliskość geograficzna i kulturowa sprawi jednak, że tak łatwo z Polski nie uciekną - uważa Komuda.

Wysoki wskaźnik otwartości na zatrudnianie pracowników z zagranicy wiąże się z sympatią do Ukraińców, jako imigrantów ekonomicznych.

- Ukrainiec nam nie zagraża, bo wypełnia nisze, w których Polacy nie chcą pracować. Przy takim ułożeniu rynku pracy ta sytuacja i nastroje nie powinny się zmieniać. Nie sądzę też, żeby zwiększył się napływ egzotycznych imigrantów do Polski. Nasz rynek wiąże się z trudnym językiem, który stanowi dużą barierę dla innych, a sprzyja Ukraińcom, Rosjanom czy Białorusinom - zaznacza Komuda.

Polacy mobilni i lękliwie optymistyczni

Polska okazała się również krajem o najwyższym w Europie odsetku osób, które zmieniły pracę - wzrósł on w kwartał z 21 do 27 proc.

Powody zmian pracy? Stałe od lat - lepsze warunki pracy (wynagrodzenie, ale również lepszy typ zatrudnienia), a na drugim miejscu osobiste pragnienie zmiany. Dopiero na trzeciej pozycji pojawia się czynnik zewnętrzny - zmiany strukturalne w firmie. Wskazuje to na fakt, że Polacy pracę zmieniają stosunkowo często, a co ważniejsze - zazwyczaj z własnej woli.

Po raz kolejny badani Polacy pobili rekord w optymiźmie - aż 86 proc. z nich uważa, że maksymalnie w ciągu pół roku jest w stanie znaleźć nową pracę. Co więcej - 80 proc. sądzi, że będzie to praca przynajmniej tak samo dobra, jak ta, którą wykonuje obecnie.

Niestety, wciąż nie czujemy się do końca bezpieczni. Aż 30 proc. respondentów ocenia ryzyko utraty pracy lub nieprzedłużenia umowy w ciągu kolejnego półrocza jako duże bądź umiarkowane.

Zadowoleni, ale gotowi na zmianę w razie kłopotów

Polska znalazła się na trzecim miejscu w Europie biorąc pod uwagę procent pracowników zadowolonych ze swojej pracy - 77 proc. zadeklarowało, że ich satysfakcjonuje. Lepiej od nas wypadła tylko Dania i Austria.

Pomimo tego, Polacy deklarują gotowość wyjazdu za granicę w razie problemów ze znalezieniem pracy w kraju. Aż 64 proc. z badanych byłaby gotowa wyjechać tymczasowo, a 58 proc. rozważyłoby emigrację trwałą. W Europie tylko Włosi i Hiszpanie są bardziej otwarci na taką zmianę.

Polacy przychylnie spoglądają na możliwość przekwalifikowania lub przejścia na umowę czasową, jako alternatywy dla bezrobocia. Zdecydowanie gorzej jest natomiast odbierane obniżenie stanowiska pracy lub wynagrodzenia. 78 proc. respondentów uważa, że nie ma już czegoś takiego jak „praca na całe życie”.

- Polacy są mocno doświadczeni bezrobociem w ostatnich latach i po prostu wyuczyli się tego, by mieć w perspektywie możliwość zmiany pracy. Elementem tej edukacji ekonomicznej Polaków jest także aprobata dla twierdzenia, że nie ma pracy na całe życie i godzenie się na kontrakty terminowe - mówi prof. Jacek Męcina.

Rynek pracy tak dobry, jak nigdy wcześniej?

Eksperci w podsumowaniu wyników zgodnie podkreślają ogólną dobrą koniunkturę panującą na polskim rynku pracy. Zwracają również uwagę na wyzwanie, przed którym stoją pracodawcy zmuszeni do konkurowania o pracowników jakością oferowanych stanowisk.

- Jeszcze 5 lat temu 5 proc. Polaków informowało, że są szkoleni w ramach kursów opłaconych przez pracodawców. To był najniższy wskaźnik w Europie. Nie opłacało się inwestować w pracowników, bo byli tani i łatwo wymienialni. Dziś pracodawca nie może już korzystać z hasła "10 takich jak ty czeka za bramą zakładu". Robimy budzące optymizm kroki ku równowadze osiągając elastyczność pracowników, ale również pracodawców - zaznacza Łukasz Komuda.

Sytuacja nie jest jednak idealna. Wciąż istnieją problemy, które czekają na rozwiązanie. Najważniejszą jest - według ekspertów - kwestia starzenia się społeczeństwa oraz niewystarczającej aktywizacji grup biernych zawodowo.

- Każda osoba przywrócona na rynek pracy jest w tej sytuacji bardzo ważna. W rejestrach mamy coraz większy odsetek osób długotrwale bezrobotnych i zagrożonych wykluczeniem społecznym. Kluczowym jest zwłaszcza przekonanie kobiet, które po urodzeniu dziecka zostają w domu, by wróciły na rynek pracy - mówi prof. Jacek Męcina.

Jak tego dokonać?

- Oprócz dobrej jakości wynagrodzeń, potrzebne są przede wszystkim dobre usługi żłobkowe. Pewne środki muszą być zdwojone. Obecne tempo inwestycji w żłobki nie przyniesie poprawy z dnia na dzień. Być może szerzej trzeba skorzystać z premii aktywizacyjnych - zaznacza ekspert.

Źródło artykułu:WP Finanse
gospodarkapracownicyimigranci ekonomiczni
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (49)