15 listopada senacka komisja zajmie się projektem zmian liczenia akcyzy od aut

Pierwsze czytanie projektu zmieniającego zasady naliczania akcyzy od samochodów rejestrowanych w Polsce pierwszy raz zaplanowano na 15 listopada - poinformował PAP senator Grzegorz Peczkis (PiS) z komisji infrastruktury, która zainicjowała zmiany w akcyzie. Jego zdaniem przygotowana przez resort finansów tabela stawek może się zmienić.

04.11.2016 08:40

PAP: Kiedy Senat zajmie się projektem zmian dotyczących akcyzy od samochodów po raz pierwszy rejestrowanych w Polsce?

Grzegorz Peczkis: Pierwsze czytanie zaplanowano na posiedzeniu senackiej komisji ustawodawczej, które ma odbyć się 15 listopada br. Niewykluczone, że będzie to posiedzenie połączone z komisjami infrastruktury oraz budżetu i finansów publicznych. Oczywiście termin ten może ulec zmianie.

PAP: Czy będzie to projekt oparty na wytycznych resortu finansów? Chodzi o wprowadzenie kwotowych stawek uzależnionych od pojemności silnika i wieku pojazdu, tożsamego z określoną normą emisji spalin, w miejsce obecnie obowiązujących stawek.

G.P.: Przedstawiona wiosną tego roku przez komisję infrastruktury propozycja obniżki podatku akcyzowego dla samochodów o pojemności silnika powyżej 2 litrów z 18,6 proc. do 8 proc. nie obroniła się. Z wyliczeń resortu finansów wynika, że przyjęte przez nas założenie, iż przy takiej stawce podatku nie będzie opłacało się oszukiwać fiskusa, okazało się zbyt optymistyczne. Poza tym wadą projektu było nadal uzależnianie akcyzy od wartości pojazdu.

W trakcie prac resort finansów zauważył jednak konieczność rozpoczęcia zmian przepisów. Pokazaliśmy bowiem, że mamy gigantyczny problem; mamy sektor gospodarki kompletnie zdestabilizowany, z olbrzymią szarą strefą, z olbrzymimi kwotami podatków nie trafiającymi do budżetu, które nawet trudno wyliczyć. Propozycje resortu finansów dają budżetowi bufor, który gwarantuje, że dochody budżetu państwa będą zrealizowane.

PAP: O jakim problemie Pan mówi?

G.P.: Największy dotyczy zaniżania wartości pojazdów używanych sprowadzanych do Polski o silnikach powyżej 2 litrów. Są kraje, w których nie ma obowiązku wykazywania, za ile sprzedany został pojazd. Mamy więc sytuacje, w których deklarowana wartość pojazdu jest absolutnie poniżej możliwej średniej wartości danego auta na rynku. Celnicy mają bardzo ograniczoną możliwość weryfikowania tych danych. Skalę patologii opisują dane - obecnie 70 proc. dochodów budżetu z podatku akcyzowego od samochodów sprowadzanych pochodzi z 10 proc. importowanych nowych samochodów.

Do tego dochodzi jeszcze dowolność ocen w różnych urzędach celnych w kraju. Importerom używanych aut, w zależności od regionu Polski, udaje się zbić wartość pojazdu o 20 proc. lub np. 40 proc. Problemem jest też rejestracja samochodów osobowych jako zwolnionych z akcyzy aut ciężarowych. Inna gigantyczna patologia to rejestrowanie bardzo drogich luksusowych samochodów np. w Czechach czy w Niemczech, ale także w krajach bałtyckich, gdzie podatek jest znacznie niższy lub nie ma go w ogóle. W prasie motoryzacyjnej ukazał się nawet poradnik, jak oszukać państwo polskie i zarejestrować taki samochód w Czechach.

PAP: Ale z informacji w mediach wynika, że propozycje resortu finansów zmierzają m.in. do istotnego obniżenia akcyzy w przypadku tych najdroższych samochodów z największymi silnikami. W niektórych przypadkach akcyza spadnie z ponad 100 tys. zł do kilkunastu tysięcy. To dobre rozwiązanie?

G.P.: Trzeba sobie jasno powiedzieć, że teraz prawie nikt nie płaci tego podatku w pełnym wymiarze. Są świadectwa, że bywa nie płacony wcale. Musimy zlikwidować tę patologię.

PAP: Z danych MF wynika, że w ubiegłym roku zarejestrowano 1 mln 144 tys. 962 samochodów osobowych. Najwięcej, bo 683 tys. 630 stanowiły auta o pojemności 1500-1999 centymetrów sześciennych. Dla najpopularniejszego segmentu samochodów akcyza wzrośnie - ma bowiem wynieść od ok. 1 tys. zł do prawie 2,5 tys. zł. Dziś to 3,1 proc. wartości. Wygląda to tak, że podwyżka, która dotknie tańsze samochody ma sfinansować obniżkę akcyzy w przypadku najbardziej luksusowych aut.

G.P.: Dla mnie priorytetem jest uprzywilejowanie podatkowe samochodów z małymi pojemnościami. Tym bardziej, że coraz częściej małe silniki montuje się do coraz większych pojazdów. Mamy bardzo dużo samochodów z małymi silnikami o pojemności poniżej 1.2 litra. W przypadku nowych samochodów w tym segmencie, stawka spadnie ze średnio ok. 1,2 tys. zł do nieco ponad 400 zł. W przypadku używanych aut tej wielkości wysokość opodatkowania po zmianach będzie podobna do podatku w obecnej wysokości. Z moich obliczeń wynika, że także opodatkowanie np. dziesięcioletnich samochodów w segmencie nieco powyżej 2-litrów nie wzrośnie, a nawet może nieco spaść. Będąc jednak do końca szczerym, istnieje zakres aut, na które akcyza nieznacznie wzrośnie.

PAP: MF liczy, że zmiana stawek zapewni budżetowi 2,4 mld zł. Może chodzi więc o zwiększenie wpływów fiskusa?

G.P.: Nie uważam tak. W tym roku dochody z akcyzy od samochodów wynoszą już 1,8 mld zł - przy całym wachlarzu możliwości omijania płacenia pełnej stawki. Z politycznego punktu widzenia dziś nikt nie pozwoliłby sobie na próbę zwiększenia drenażu kieszeni podatnika wyższą akcyzą od samochodów. Jeżeli coś takiego miałoby się stać, to jestem pewien, że nastąpiłaby korekta stawek. Przygotowana przez resort finansów tabela nie jest ostateczna, może podlegać zmianom. Zarówno senatorowie, jak i posłowie mają swoje zdanie, które wyrażą. Jeśli uznają, że zmiana będzie działać przeciw społeczeństwu, które reprezentują, to się na nią nie zgodzą. (PAP)

Rozmawiał Marcin Musiał

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)