2 tys. kolumbijskich peso wymienię - Jurek Kiler
Wróciłeś z egzotycznych wakacji. Wyjmujesz portfel, a tam całkiem pokaźna suma w kolumbijskich peso czy w albańskich lekach. Co z nimi zrobić?
20.07.2010 | aktual.: 29.10.2010 10:30
Pan Michał wrócił z urlopu. Spędził go objeżdżając Bałkany. W każdym z państw wymieniał pieniądze i gdy wrócił do Polski, okazało się, że w obcych walutach ma około 200 zł. Zostało mu trochę serbskich dinarów, macedońskich denarów, bośniackiej marki konwertybilnej i 1200 albańskich leków.
Podobny problem może mieć wiele osób wyjeżdżających do Ameryki Południowej na Daleki Wschód czy do czarnej Afryki. Ze świecą szukać kantoru, który chciałby wymienić mniej płynne waluty.
Mała strata, jeśli w kieszeni zostały tylko drobne. Jednak gdy w grę wchodzą większe sumy, mamy nie lada problem.
- Ja osobiście przekazuję rzadkie pieniądze znajomym, którzy je zbierają. Oprócz kolekcjonerów nikt nimi się nie zainteresuje. W inny sposób nie ma co z nimi zrobić. Gorzej jeżeli przywieźliśmy z egzotycznych krajów większą sumę w papierowych pieniądzach. Wymiana w kantorze, jeśli gdzieś w ogóle nam przyjmą taką walutę, nie ma większego sensu, bo to tak jakbyśmy oddawali pieniądze za darmo. Możliwe, że prowizja zabierze większość wartości pieniędzy - opisuje Paweł Majtkowski, główny analityk Expandera.
Na przykład w przypadku bułgarskiego lewa różnica między kursem sprzedaży i kupna w kantorach wynosi ok. 20 proc., a funta egipskiego nawet 30 proc.! A co z bardziej egzotycznymi walutami?
W imieniu pana Michała zaczynamy szukać możliwości wymiany 1200 albańskich leków. Na pierwszy ogień idą kantory. Jest jeszcze gorzej niż przewidywał Paweł Majtkowski. Żaden, do którego się zwróciliśmy, nie chce nawet nas okraść i wymienić choćby po bardzo niekorzystnym kursie!
Może bank pomoże?
Idziemy kolejnym tropem. Banki komercyjne. O wymianę rzadkich walut pytamy w drugim największym polskim banku - Pekao SA.
- Pierwszym miejscem, w którym wracający z wyjazdu zagranicznego powinien próbować wymienić walutę, są kantory. Niestety rzadkie waluty niechętnie są przyjmowane - przyznaje Arkadiusz Mierzwa z Pekao.
Przedstawiciel banku tłumaczy, że banki komercyjne nie są ostatecznym odbiorcą... Ale pojawia się iskierka nadziei.
- Oczywiście moglibyśmy zrobić dla klienta wyjątek, ale skupem zagranicznych walut, także tych rzadziej wymienianych, zajmuje się NBP - tłumaczy Arkadiusz Mierzwa.
Niestety na łaskawość banku mogą liczyć niektórzy szczęśliwcy.
- Trudno sobie wyobrazić, by pracownik w małym oddziale jakiegokolwiek banku wymienił walutę, której nigdy w życiu nie widział, np. albańskiego leka - wyjaśnia Arkadiusz Mierzwa.
Nawet jeśli bank zgodzi się wymienić pieniądze, problemem wciąż pozostaje kurs.
- Pekao i tak wymieni pieniądze w NBP. Siłą rzeczy zaproponujemy klientowi gorszy kurs niż Narodowy Bank Polski. Bardziej mu się opłaca samemu pójść do oddziału NBP - dodaje przedstawiciel banku.
Dla pocieszenia warto dodać, że wspomniana placówka bez problemu wymieni też rzadko występujące łotewskie łaty czy estońskie korony.
To może zrezygnować z pośredników i udać się bezpośrednio do narodowego banku? Zapomnijmy o tym!
- W Narodowym Banku Polskim wymienimy co najwyżej stare waluty strefy euro. Na przykład trzymane przez lata w skarpecie niemieckie marki - mówi Paweł Majtkowski.
Niezrażeni jednak próbujemy. Niestety, i tym razem pudło. W NBP otrzymujemy krótki i jasny komunikat - klientów indywidualnych nie obsługujemy!
Bez happy endu
Kombinujemy dalej. Jeśli nie da się inaczej, spróbujmy sposobu Kilera.
- Można próbować wymienić pieniądze w ambasadzie. Telefon niewiele kosztuje. Należy jednak pamiętać, że placówka dyplomatyczna zrobi to tylko na zasadach grzecznościowych - zaznacza Paweł Majtkowski.
Grzecznie więc dzwonimy. Anonimowo. Pytamy, czy jest możliwość wymiany macedońskich denarów. Uprzejma pani w ambasadzie Macedonii prosi, byśmy chwilę poczekali - zapyta. Po paru minutach ze smutkiem, łamaną polszczyzną, odpowiada.
- Nie potrzebują. I na koniec proponuje:
- Następnym razem, jak pan będzie w Macedonii, będzie mógł je pan wydać.
Kolejna próba w ambasadzie Albanii. I znowu miła, ale nie napawająca optymizmem, rozmowa.
- Myślę, że nie będzie takiej możliwości - informuje przedstawicielka placówki. Ale daje iskierkę nadziei. Prosi, byśmy zadzwonili jutro. Zapyta ambasadora.
Okazuje się, że w Polsce praktycznie nie można się pozbyć środków płatniczych wielu państw, także tych europejskich. Nikt nie chce zarobić na albańskich lekach, macedońskich denarach czy bośniackich markach konwertybilnych. Pan Michał będzie miał ładną pamiątkę.
Można jeszcze próbować w antykwariatach, może jakiś kolekcjoner skusi się na jeden, dwa banknoty, lub poszukać ogłoszeń na forach internetowych, lecz to już chyba za dużo zachodu…
- Warto, o pozbyciu się niepotrzebnych pieniędzy, pomyśleć wcześniej. Wymiana w kraju, który opuszczamy będzie dużo bardziej efektywna. A i przelicznik będzie dużo korzystniejszy - podsumowuje Paweł Majtkowski.
Jan Kaliński Wirtualna Polska