61‑latek stracił prawie pół miliona złotych. Giełda kryptowalut okazała się oszustwem
Wizja szybkiego zysku skusiła mieszkańca Węgorzewa do zainwestowania dużych pieniędzy na rzekomej giełdzie kryptowalut. Kiedy 61-latek chciał wypłacić to, co według wirtualnej tabeli zarobił, okazało się jednak, że to przekręt. Rzekomi doradcy do spraw kryptowalut, którzy wcześniej tak chętnie się z nim kontaktowali, nagle zamilkli, a 460 tys. zł, które zainwestował, przepadło.
10.01.2023 | aktual.: 10.01.2023 15:08
61-latek z Węgorzewa zainteresował się inwestycjami w kryptowaluty w październiku ubiegłego roku. Choć nie miał w tej materii doświadczenia, po rozmowie telefonicznej z osobą, która przedstawiła się jako analityk finansowy, postanowił to zmienić - relacjonuje we wtorek Agnieszka Filipska z Komendy Powiatowej Policji w Węgorzewie.
Mężczyzna, skuszony osiągnięciem wysokich zysków, zainstalował aplikację AnyDesk, czyli tak zwany zdalny pulpit. Umożliwia ona przekazanie innej osobie dostępu do naszego urządzenia na odległość. W kolejnym miesiącu inwestor zawarł umowę o świadczenie usług maklerskich instalując kolejną aplikację support. Miała ona pomóc w inwestowaniu, dając dostęp do środków na rachunkach bankowych pokrzywdzonego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prawie pół miliona złotych przepadło
W trakcie kolejnych dni z 61-latkiem kontaktowały się inne osoby, które podawały się za księgowych. Jedna z nich założyła mu konto inwestycyjne, dzięki któremu miał on dostać podgląd na inwestowane pieniądze i osiągane zyski. Kiedy mężczyzna chciał wypłacić to, co udało mu się zarobić, usłyszał, że wcześniej musi zapłacić 10 procent sumy obróconej. Kiedy tego nie zrobił, kontakt z rzekomymi doradcami się urwał. Wtedy mieszkaniec Węgorzewa zorientował się, że padł ofiarą oszustwa. Stracił w sumie 460 tys. zł.
Policjanci przypominają, by zachować szczególną ostrożność podczas inwestowania pieniędzy – szczególnie w kryptowaluty. Wizja szybkiego zysku to często jedynie zachęta do dalszego inwestowania. Jak tłumaczy Agnieszka Filipska z komendy w Węgorzewie, zazwyczaj sytuacja wygląda bardzo podobnie.
"Po wpłaceniu mniejszych kwot jesteśmy zachęceni zyskiem, jaki nam jest prezentowany. Następnie dokonujemy kolejnych wpłat, często na kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Kiedy przychodzi moment wypłaty, zazwyczaj występuje problem – konieczność wpłaty kolejnych środków na opłaty czy podatek, albo jakiś problem techniczny. Brak dodatkowych opłat powoduje rzekome zablokowanie pieniędzy" - opisuje funkcjonariuszka.
Policja uczula, by przed zainwestowaniem jakichkolwiek pieniędzy dobrze sprawdzić, czy giełda, na której chcemy inwestować, w ogóle istnieje, i nie kierować się emocjami.
Ludzie wciąż dają się nabrać
Oszustwa "na inwestycję w krytpowaluty" zdarzają się regularnie. Pod koniec grudnia podlaska policja opisywała historię 57-latka z okolic Bielska Podlaskiego, który stracił na takim przekręcie 160 tys. zł. Mężczyzna sam zainteresował się ofertą inwestycji w kryptowaluty, znalezioną w internecie.
Miesiąc wcześniej 86 tys. zł stracił na rzekomym handlu kryptowalutami 30-letni mieszkaniec okolic Wysokiego Mazowieckiego. Wykonując polecenia oszusta, zainstalował on oprogramowanie do zdalnej obsługi urządzenia, z którego obsługuje się konto internetowe. W ten sposób - logując się do swego banku - dał przestępcom dostęp do oszczędności. O tym, że padł ofiarą oszustwa, przekonał się przy ponownym logowaniu na konto.
Z kolei we wrześniu opolska policja podawała natomiast, że 63-latek z okolic Kędzierzyna-Koźla stracił na oszukanej inwestycji w kryptowaluty kilkaset tysięcy złotych. Cały czas żniwo zbiera też metoda wyłudzenia "na policjanta". Warto też być czujnym przy innych sytuacjach i pamiętać, że złodzieje zachęcają też m.in. do fikcyjnych inwestycji, np. w akcje Orlenu.