Absolwenci znów na lodzie
Kończą studia, a potem zaczyna się ich wielomiesięczne szukanie pracy. Wysyłają setki CV, wydzwaniają do szefów, biegają na rozmowy kwalifikacyjne
10.05.2011 | aktual.: 11.05.2011 14:27
Pojawiają się nawet postulaty, by zagwarantować młodym ludziom pracę – tak, by absolwenci automatycznie mogli pracować.
Staż to za mało
- Takie rozwiązanie jeszcze kilkadziesiąt lat temu, w czasach komunistycznych, było na porządku dziennym, np. nauczyciele tuż po ukończeniu tzw. kolegiów otrzymywali przydział do pracy w takiej to a takiej szkole. Podobnie było w wielu innych zawodach. Obecnie takie rozwiązanie stosuje się w służbach mundurowych. Jednak w warunkach wolnego rynku, pomysł przydziałów jest nie do przyjęcia. Młodzi ludzie najczęściej trafiają na staże absolwenckie, ale muszę przyznać, nie zawsze są one doceniane przez szefów. Oczywiście wszystko zależy od tego, gdzie absolwent staż odbywa – przyznaje Joanna Pogórska, doradca personalny.
Praca sponsorowana. Tylko dla wybrańców
Jarosław Glinka, dyrektor personalny w jednej z firm farmaceutycznych na północy Polski, uważa, że brak pracy dla absolwentów i trudności w jej znalezieniu w pierwszych miesiącach po ukończeniu szkoły, jest ogromnym problemem. Dlatego rozwiązaniem są umowy sponsorskie.
- Firma podpisuje umowę ze studentem, że będzie płacić stypendium. W zamian student po ukończeniu szkoły, będzie pracować w firmie przez wskazany w umowie czas. To rozwiązanie stosuje moja firma, bo mamy duże trudności ze znalezieniem odpowiednich pracowników. Dla studentów jest to wygodne – bo gwarantuje pracę w dobrej firmie, nawet jeśli absolwenci nie wiążą z nią swojej przyszłości. Rozmawiamy też z rektorem i profesorami, mówimy jakich pracowników potrzebujemy, dzięki temu uczelnia może dostosować swój program nauczania do rynku pracy a my mamy wpływ na przygotowanie przyszłych pracowników – mówi Jarosław Glinka.
„Zakładam firmę, by mieć pracę. Nie otrzymałem pożyczki, bo nie mam pracy”. Według absolwentów to rozwiązanie promuje tylko niektórych studentów, nie ma charakteru powszechnego. Uważają oni, że należy bardziej rozwinąć system staży absolwenckich oraz kredytów dla młodych ludzi.
- Wiadomo, że firma nie będzie sponsorować 50 studentów, tylko 2-3. Najczęściej stypendium otrzymują prymusi, a przecież ci, z trochę gorszymi ocenami też muszą gdzieś pracować. Ja szukałem pracy w ubiegłym roku, byłem na stażu opłacanym przez urząd pracy, potem nigdzie nie pracowałem, postanowiłem założyć firmę. Chciałem mieć niewielki sklep internetowy i sprzedawać sprowadzany z zagranicy sprzęt sportowy. Okazało się, że żaden bank nie chciał dać mi pieniędzy. Nie chciano nawet udzielić mi pożyczki na sumę 10 tys. zł! Nie miałem zabezpieczenia, pracy, byłem dla nich niewiarygodny. Na nic się zdały tłumaczenia, że nie chcę bezczynnie siedzieć czy korzystać z pomocy społecznej. I po to właśnie zakładam firmę, by mieć pracę. Poczułem się jak w zamkniętym kręgu. Niestety, po kilkumiesięcznym bezskutecznym wysyłaniu przeróżnych formularzy i wniosków, zrezygnowałem. Pracuję na miejskim targowisku i sprzedaję buty. Wciąż młodym w Polsce trudno założyć firmę – opowiada Tomasz Garwoliński, ubiegłoroczny absolwent
kulturoznawstwa.
(toy)