Trwa ładowanie...

Afera mięsna. Oto, dlaczego on powinien siedzieć!

Ile jeszcze czasu sąd będzie zastanawiał się, czy wsadzić za kraty Piotra M., właściciela ubojni pod Rawą Mazowiecką, do której trafił transport padłego i chorego bydła? Przecież podejrzany biznesmen próbował już oszukać śledczych, gromadząc tony mięsa w tajnej kryjówce. A na wolności może wciąż kontaktować się ze swoimi kontrahentami czy świadkami i utrudniać postępowanie prokuraturze!

Afera mięsna. Oto, dlaczego on powinien siedzieć!Źródło: Jupiterimages
d3mfsdk
d3mfsdk

Piotr M. został zatrzymany zaraz po tym, jak ponad dwa tygodnie temu do jego ubojni trafił transport zwierząt z województwa kujawsko-pomorskiego. Na 24 krów dziewięć było martwych, a wiele innych w stanie agonii, tak słabych i schorowanych, że nie mogły już nawet stać na nogach.

Prokuratura postawiła mężczyźnie zarzut oszustwa i naruszenia przepisów o ochronie zdrowia zwierząt. Wnioskowała też o areszt, ponieważ na mężczyźnie ciąży poważne podejrzenie przyjmowania bydła pourazowego, które mogło być leczone środkami farmakologicznymi, a następnie po uboju i jego rozbiorze wprowadzane do obrotu jako towar pełnowartościowy.

Piotr M. od aresztu wykpił się, wpłacając 150 tys. zł kaucji, jakiej zażądał sąd. Ale to, co się stało w ubiegły czwartek, kompletnie przekreśla jego wiarygodność. Po informacjach, do których dotarli reporterzy Faktu, do ubojni wkroczyła policja i prokuratura. Śledczy znaleźli tajną skrytkę, w której znajdowało się 90 ton mięsa niewiadomego pochodzenia! I jak tu nie stwierdzić, że obawy prowadzących dochodzenie o ukrywanie dowodów i mataczenie były trafne?

Oto 10 punktów, dla których powinien siedzieć za kratami:

  • przyjmowanie chorych lub padłych zwierząt do ubojni - od tego zaczęła się afera mięsna. Do zakładu trafiło 9 sztuk martwego bydła, a reszta w transporcie była w stanie agonalnym i nadawała się już tylko do uśpienia. Takich transportów mogło być więcej. Mówili o nich świadkowie
  • ubój bez nadzoru weterynaryjnego - prokuratura sprawdza, czy lekarze weterynarii byli informowani o każdym „biciu”, a powiatowy lekarz weterynarii zawiesił w czynnościach dwóch weterynarzy
  • podejrzenie o kierowanie na rynek mięsa przeznaczonego do utylizacji lub z uboju bez nadzoru - śledczy sprawdzają, czy dochodziło do niego w nocy, po oficjalnych godzinach pracy ubojni
  • przechowywanie mięsa bez oznaczeń weterynaryjnych - podczas ujawnienia mięsa w ubojni część nie miała pieczęci potwierdzających skierowanie na rynek
  • ukrywanie mięsa przed nadzorem weterynaryjnym - wszystko wskazuje na to, że Piotr M. wywiózł 18 ton mięsa poza teren ubojni – w ciężarówce, którą ustawiono na placu przed należącą również do niego stacją diagnostyczną
  • stworzenie tajnej mroźni na nielegalne mięso - Piotr M. nie ujawnił mroźni, w której było 30 ton mięsa. Nie było jej na planach, do jakich mieli dostęp lekarze weterynarii
  • podejrzenie o złamanie zezwolenia na ubój określonej liczby zwierząt - trwa wyjaśnianie, czy w ubojni było bite tyle zwierząt, ile wykazywano w dokumentacji
  • prowadzenie uboju niezgodnie z zezwoleniem - prowadzone są czynności, które mają ujawnić, czy do ubojni trafiał też inny asortyment żywca (np. świnie zamiast bydła, na które Piotr M. miał zezwolenie)
  • grożąca mu wysoka kara - oszustwo, jakiego dopuścił się Piotr M., zagrożone jest karą do 8 lat więzienia
  • możliwość mataczenia - wpływanie na świadków, spotykanie się z kontrahentami, klientami, które może utrudnić śledztwo
d3mfsdk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3mfsdk