Agenci funduszy nabili przyszłych emerytów w butelkę
Agenci funduszy emerytalnych nabili
przyszłych emerytów w butelkę. W listopadzie co druga osoba
decydująca się na zmianę funduszu, przepisała się do gorszego - twierdzi "Gazeta Wyborcza".
02.12.2008 | aktual.: 02.12.2008 06:44
Fundusze emerytalne, które w ostatnim roku z powodu giełdowej bessy straciły całe zyski za ostatnie siedem lat, skupiają się teraz na zdobywaniu nowych członków, bo to na nich zarabiają prawdziwe pieniądze. Im więcej klientów, tym więcej dostają prowizji. Od początku roku w formie opłat zebrały od nas niemal 1,4 mld zł. Z tego aż 620 mln zł to dla nich czysty zysk.
Z wyliczeń "Wyborczej" wynika jednak, że w listopadzie co druga osoba (na 116 tys.), w rezultacie omamienia jej przez agenta, zdecydowała się na zmianę swojego funduszu na gorszy.
Średnia stawka na rynku to dla agenta 700 zł za złowioną osobę. Fundusze na wynagrodzenia armii agentów wydają grube miliony. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że w pierwszych trzech kwartałach było to 270 mln zł, niemal 42 mln zł więcej niż przed rokiem.