Amerykanie pokochali kefir. Ale wciąż nie wiedzą, jak to się wymawia
Amerykanie oszaleli na punkcie kefiru. Popularny w naszej części Europy napój był do tej pory dostępny w USA w sklepach ze zdrową lub regionalną żywnością. Teraz trafił na półki popularnych sklepów. Problem w tym, że większość Amerykanów nie potrafi słowa "kefir" prawidłowo wymówić.
Jak pisze "Huffington Post", amerykańscy wielbiciele zdrowego mlecznego napoju mają ogromny problem z jego nazwą. Gazeta podaje przykłady kilku takich nieudanych prób: "Kuh-FEER? KEFF-eer? KEE-fur?"
- Ludzie wciaż pytają, jak to wymówić - zauważa, cytowana przez "HP" Julie Smolyansky, prezes Lifeway Foods Inc., największego dystrybutora kefiru w Stanach. - To jest prawdopodobnie jedno z największych wyzwań.
Bez względu na to, jak Amerykanie radzą sobie z tym wyzwaniem - kefir bezsprzecznie podbija ich podniebienia. Wartość sprzedaży osiągnięta przez Lifeway (firma ma 97 proc. rynku w USA) w 2014 roku to ponad 130 mln dolarów - ocenia Lucas Isakowitz, analityk rynkowy firmy IBISWorld. W 2009 roku było to ok 58 mln.
Latta USA, niewielki dostawca kefiru z New Jersey postanowił jednak poradzić sobie jakoś z problemem marketingowym, jakim jest trudna do wymówienia nazwa produktu. Na opakowaniach - takich samych, jakich w Stanach używa się najczęściej do jogurtu - umieszcza więc napis "live probiotic non-fat yogurt".
- Wyjaśniamy zwyczajnemu konsumentowi to, czym w rzeczywistości kefir jest - tłumaczy Felix Belferman, współzałożyciel Latta USA, z pochodzenia Uzbek. - Oczekuję dużego skoku sprzedaży w najbliższych latach.
Julie Smolyansky, ukraińska imigrantka, podziela ten pogląd:
- Ludzie szukają kolejnej nowości w wielkim trendzie prozdowotnym, następnego jogurtu Greckiego - mówi szefowa Lifeway. - Kefir będzie właśnie tym czymś.