Amerykańscy bezrobotni nie dali wskazówek inwestorom
Wyczekiwane ze sporą niecierpliwością i obawami dane dotyczące sytuacji na amerykańskim rynku pracy nie przyniosły inwestorom wskazówek, w jakim kierunku podążą giełdowe notowania. Co prawda stopa bezrobocia spadła z 9,8 do 9,5 proc., lecz spadek liczby miejsc pracy w sektorze pozarolniczym okazał się nieco większy, niż oczekiwano.
02.07.2010 | aktual.: 02.07.2010 17:24
Wyczekiwane ze sporą niecierpliwością i obawami dane dotyczące sytuacji na amerykańskim rynku pracy nie przyniosły inwestorom wskazówek, w jakim kierunku podążą giełdowe notowania. Co prawda stopa bezrobocia spadła z 9,8 do 9,5 proc., lecz spadek liczby miejsc pracy w sektorze pozarolniczym okazał się nieco większy, niż oczekiwano.
Po publikacji danych na rynkach słychać było jednak westchnienie z ulgą. Widocznie spodziewano się, że może być gorzej. Indeksy na europejskich parkietach zwiększyły nieco skalę wzrostów. O natężeniu napięcia mogły świadczyć dynamiczne wahania w pierwszych sekundach po publikacji danych. Później sytuacja wyraźnie się uspokoiła. Także reakcja amerykańskich inwestorów w pierwszych minutach sesji na Wall Street była bardzo umiarkowana. Indeksy zyskiwały po 0,2-0,4 proc., ale nie uchroniły się też przed zejściem nieznacznie pod kreskę. Niedźwiedziom pomagały też gorsze dane o spadku zamówień w przemyśle o 1,4 proc. Można to podsumować stwierdzeniem: z dużej chmury, mały deszcz.
Polska GPW
Na warszawskiej giełdzie początek piątkowej sesji był umiarkowanie optymistyczny. Indeks największych spółek zyskiwał na otwarciu nieco ponad 0,6 proc., WIG i mWIG40 rosły o połowę mniej dynamicznie, zaś wskaźnik małych spółek znalazł się na poziomie minimalnie niższym od czwartkowego zamknięcia. Pierwsza część dnia upłynęła pod znakiem bardzo niewielkich wahań. Tylko przez moment WIG20 znalazł się nieznacznie pod kreską. Naśladując ruchy indeksu giełdy we Frankfurcie poruszał się w wąskim przedziale 2270-2289 punktów. Początkowo liderami zwyżek w gronie największych spółek były akcje KGHM i BRE, zyskujące rano po 2 proc. oraz rosnące po 1,5 proc. walory Lotosu i PKN Orlen. Najsłabiej zachowywały się papiery BZ WBK, które traciły 0,8 proc. Akcje PZU i PKO nie grzeszyły siłą. Nastroje naszych inwestorów bardziej wyraźnie poprawiły się po publikacji danych z amerykańskiego rynku pracy. Indeks największych spółek zyskiwał ponad 1 proc., jednak nie udawało mu się przekroczyć 2300 punktów. Minimalnie pokonał ten
poziom dopiero na końcowym fixingu. Ostatecznie zwiększył swoją wartość o 1,33 proc., WIG zyskał 1,1 proc., wskaźnik średnich firm wzrósł o 0,67 proc., zaś sWIG80 o 0,87 proc. Obroty wyniosły 1,12 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Mimo opublikowania fatalnych danych dotyczących amerykańskiej gospodarki, czwartkową sesję byki na Wall Street przetrwały w całkiem dobrej formie. Oczywiście w porównaniu z mocną przeceną z poprzednich dni. Indeksy zanotowały niewielkie spadki sięgające 0,3-0,4 proc. Szok po złych informacjach trwał jedynie przez pierwsze kilkadziesiąt minut handlu. W najgorszym momencie S&P500 tracił 1,9 proc., docierając do poziomu nieco poniżej 1011 punktów, czyli najniższego od początku września ubiegłego roku. Później większą część tych strat udało się odrobić. Nie zmieniło to jednak w żadnej mierze obrazu rynku. Spadkowa fala, trwająca od 21 czerwca, zabierając indeksowi 90 punktów (8 proc.), wyhamowała jedynie nieco dynamikę.
Na parkietach azjatyckich spadkowa seria dziś także została powstrzymana na części giełd. Nikkei zyskał 0,13 proc., Shanghai B-Share wzrósł o 0,8 proc., zaś Shanghai Composite zwiększył swoją wartość o 0,4 proc. Na Tajwanie zwyżka przekroczyła nieznacznie 1 proc. Za to w Hong Kongu indeks stracił 1,1 proc.
Po czwartkowej mocnej przecenie główne parkiety europejskie zaczęły dzień od niewielkiego odreagowania. Indeksy zyskiwały po 0,3-0,4 proc. i przez większą część dnia przebywały w okolicach poziomów wyznaczonych na otwarciu, czekając w napięciu na dane z amerykańskiego rynku pracy. Jedynie londyński FTSE nieco odważniej szedł w górę, po pierwszej godzinie handlu zwyżkował 0,9 proc. Na giełdach naszego regionu sytuacja była dość zróżnicowana. Węgierski BUX przed południem zyskiwał ponad 1 proc., RTS rósł o 0,3 proc., zaś wskaźnik w Sofii tracił 0,2 proc. Spadki notowano także w Bratysławie i Pradze.
Po publikacji danych zza oceanu nastroje nieco się poprawiły, ale euforii nie było widać. Najbardziej powściągliwie zachowywał się DAX, który po krótkim okresie nerwowych wahań zyskiwał 0,4-0,6 proc. CAC40 zwiększył skalę zwyżki do 1 proc., zaś FTSE trzymał się 1,4 proc. nad czwartkowym zamknięciem. Tuż po godzinie 16.00 indeks w Paryżu rósł o 1 proc., Londyn zyskiwał 1,5 proc., a we Frankfurcie wskaźnik zwyżkował o 0,1 proc.
Waluty
Po czwartkowym dynamicznym umocnieniu się wspólnej waluty, piątkowe przedpołudnie przebiegało na światowym rynku dość spokojnie. Kurs euro trzymał się w okolicach osiągniętego dzień wcześniej poziomu 1,25 dolara. Tu również trwało oczekiwanie na dane ze Stanów Zjednoczonych. Większe ruchy widoczne były za to w przypadku franka. Jeszcze przed południem dość gwałtownie tracił on na wartości zarówno wobec euro, jak i dolara. Podobne chwilowe i bardzo dynamiczne osłabienie można było obserwować także w czwartek. Trudno jednak podejrzewać, by to szwajcarski bank centralny przymierzał się do wznowienia interwencji. Bardziej prawdopodobne jest, że inwestorzy uznali, iż kurs franka zaszedł już za daleko i nadchodzi czas korekty. Te zmiany były bardzo mocno odczuwalne na naszym rynku. Frank gwałtownie taniał. Jeszcze w czwartek rano trzeba było za niego płacić ponad 3,17 zł. Dziś przed południem można go było kupić po niecałe 3,1 zł., o 2,2 proc. taniej. Podobna tendencja występowała w przypadku dolara, którego cena
od czwartkowego poranka spadła z 3,4 do 3,3 zł. Znacznie mniej złoty zyskiwał wobec wspólnej waluty. Kurs euro, który wczoraj wieczorem dotarł do 4,17 zł, dziś rano spadł do 4,13 zł.
Niejednoznaczne dane o amerykańskim rynku pracy przyniosły kolejną falę umocnienia się wspólnej waluty. Kurs euro skoczył do 1,26 dolara. U nas „zielony” potaniał o 2-3 grosze, euro wyceniano na 4,15 zł, zaś kurs franka nie uległ większym zmianom.
Podsumowanie
Po długim i nerwowym oczekiwaniu inwestorzy poznali dane, które niewiele wyjaśniły. Teraz będą mieli okazję dokonać ich interpretacji, co powinno przynieść chwilę oddechu na giełdowych rynkach. Tym bardziej, że w poniedziałek Wall Street nie handluje. Kolejnych impulsów przyjdzie im szukać w wynikach finansowych amerykańskich firm. Sezon ich publikacji zaczyna się już wkrótce.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance
| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |