Amerykańskie dane rozczarowały
Niezłe nastroje, panujące na giełdach przez niemal cały dzień, uległy zmianie po publikacji danych zza oceanu. Sytuacja na tamtejszym rynku pracy okazała się znacznie gorsza, niż się spodziewano.
03.12.2010 | aktual.: 03.12.2010 17:27
Piątkowy handel na giełdowych parkietach przez większą część dnia toczył się w niezbyt dynamicznym rytmie. Rozruszać inwestorów nie były w stanie ani zgodne z oczekiwaniami informacje dotyczące aktywności gospodarczej w europejskich usługach, ani nieco lepsze niż się spodziewano informacje o wzroście sprzedaży detalicznej o 0,5 proc. Indeks giełdy we Frankfurcie poruszał się nieznacznie poniżej poziomu czwartkowego zamknięcia i zaledwie trzykrotnie w ciągu dnia udało mu się na chwilę wyjść nad kreskę. Nawet niewielki wzrost wczesnym popołudniem, tuż przed publikacją danych zza oceanu skutkował poprawieniem wczorajszego rekordu. Radość byków trwała jednak bardzo krótko.
Gdy okazało się, że w amerykańskim sektorze pozarolniczym w listopadzie przybyło zaledwie 39 tys. miejsc pracy, podczas gdy spodziewano się wzrostu o 140 tys., nastroje natychmiast się pogorszyły. Sektor prywatny zwiększył zatrudnienie jedynie o 50 tys. etatów, a liczono na trzykrotnie więcej. Na dodatek trzymająca się od kilku miesięcy na stałym poziomie 9,6 proc. stopa bezrobocia zwiększyła się do 9,8 proc. Dane były więc mocno rozczarowujące.
Trzeba jednak przyznać, że reakcja na nie była dość powściągliwa. W najgorszym momencie DAX zniżkował o 0,6 proc., a i ten niewielki spadek szybko został zniwelowany. Także Wall Street nie bardzo się zmartwiła i w pierwszych minutach handlu tamtejsze indeksy zniżkowały po około 0,2 proc. Kolejna seria danych nie miała negatywnego wpływu na notowania. Wskaźnik aktywności w amerykańskich usługach wyniósł 55 punktów i był minimalnie wyższy niż się spodziewano. Także zgodna z oczekiwaniami okazała się dynamika zamówień na dobra trwałe, choć tu o optymizmie raczej trudno było mówić. Zmniejszyły się one w październiku o 3,4 proc., a po wyłączeniu środków transportu o 2,7 proc.
Na tle głównych giełd znacznie lepiej wyglądały te o mniejszym znaczeniu. Przez cały dzień niewielkie wzrosty utrzymywały się w Sofii, Bukareszcie, Moskwie i Atenach. Mocno odchudzony w ciągu ostatnich dni węgierski BUX zyskiwał po południu 1,8 proc.
Nieźle radził sobie także nasz parkiet. Na otwarciu wszystkie indeksy zgodnie zyskiwały po około 0,4 proc. W ciągu dnia wskaźniki małych i średnich spółek zeszły pod kreskę i nieznacznie traciły na wartości. Za to WIG20 systematycznie piął się w górę. Jeszcze przed południem udało mu się sforsować 2700 punktów, czyli poziom który wczoraj prowokował niedźwiedzie do większej aktywności. Dziś jednak miały one już większe trudności ze spychaniem indeksu w dół. Reakcja na amerykańskie dane i nam dała się we znaki, ale dwa główne indeksy ani na moment nie były zagrożone zejściem pod kreskę. Ostatecznie WIG20 zyskał 1,12 proc., WIG wzrósł o 0,83 proc. a mWIG40 o 0,46 proc. Jedynie wskaźnik najmniejszych spółek zniżkował o niecałe 0,1 proc. Obroty były dziś bardzo niskie i wyniosły 1,3 mld zł.
Roman Przasnyski, Open Finance