Analiza futures na WIG20 - przed otwarciem
Początek wczorajszej sesji odznaczał się sporą nerwowością, wyrażającą się gwałtownymi i przeciwstawnymi ruchami cenowymi. Taka sytuacja nie powinna w sumie dziwić, biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się na sesji piątkowej.
21.10.2008 08:27
Strona popytowa zatem – mając w pamięci tamte, niesłychanie burzliwe wydarzenia – mogła podchodzić z pewną rezerwą do wdrażania nieco bardziej ofensywnych „działań zakupowych”. Niedźwiedzie z kolei również były pewne obaw, czy wykorzystywać stosunkowo wysokie, poranne limity cenowe i pozbywać się już akcji, czy też ceny wzrosną, i być może za moment uda im się sprzedać po jeszcze wyższych wartościach?
To właśnie tego typu obawy i wzajemne rozterki wywoływały gwałtowne ruchy cenowe. Ostatecznie jednak bykom udało się w nieco trwalszy sposób przejąć inicjatywę na parkiecie.
Popołudniowa faza sesji należała jednak ponownie do obozu sprzedających. Niedźwiedzie bowiem zorientowały się szybko, że działania popytu podszyte są strachem, a nie żywą gotówką i dość sprawnie „wprowadziły” rynek w fazę przeceny. Mniej więcej od godziny 12.00 byki musiały się zatem poddać woli sprzedających. Taki stan rzeczy trwał już właściwie do końca sesji, choć warto nadmienić, że byki próbowały kilkakrotnie przeciwstawić się zaistniałej sytuacji. Ataki kupujących nie odznaczały się jednak zdecydowaniem, a to sprawiało, że ich trwałość i skuteczność była bardzo ograniczone.
W swoich komentarzach online informowałem jednak, iż istnieje duże prawdopodobieństwo zatrzymania się obserwowanej fali spadkowej w intradayowej strefie wsparcia: 1777 – 1782 pkt. Jak się okazało, strona popytowa rzeczywiście stanęła tutaj na wysokości zadania i ostatecznie bykom udało się wybronić wymieniony przedział cenowy. Zamknięcie kontraktów wypadło na poziomie: 1800 pkt., co stanowiło spadek w stosunku do piątkowego zamknięcia o 0.11%.
Po wczorajszej sesji układ techniczny wykresu nie uległ zmianie i nadal obowiązują tutaj te same strefy wsparć i oporów. Pierwszym zwiastunem poprawy sytuacji technicznej kontraktów byłoby zanegowanie strefy oporu: 1865 – 1895 pkt. Bykom nie udało się wczoraj tego dokonać, gdyż jak widać na załączonym wykresie, wymieniony przedział cenowy rzeczywiście odgrywał rolę skutecznej bariery podażowej.
W swoich komentarzach online eksponowałem jednak znacznie przedziału cenowego: 1890 – 1900 pkt. Sugerowałem, by zamknąć wszystkie krótkie pozycje, jeśli bykom uda się doprowadzić do przełamania tej strefy (swój stop umieściłbym na poziomie: 1912 pkt.). Gdyby bowiem taki wariant zaczął się urzeczywistniać, istniałaby szansa na kontynuację ruchu wzrostowego i test kolejnego obszaru cenowego Fibonacciego przebiegającego w zakresie: 1951 – 1960 pkt.
Uważam, że powyższe wnioski nadal zachowują swoją aktualność, i w tej chwili niezmiennie utrzymywałbym niewielką ilość krótkich pozycji, które ostatecznie zamknąłbym z chwilą naruszenia poziomu: 1912 pkt. Cały czas bowiem wydaje mi się, że w rejonie bariery podażowej: 1890 – 1900 pkt. bykom będzie niezwykle trudno pokonać sprzedających. Jeśli jednak doszłoby do przełamania wymienionej przeszkody (najlepiej przy wzroście wolumenu obrotu na rynku kasowym), otrzymalibyśmy wówczas dość wiarygodne wskazanie inwestycyjne sugerujące kontynuację odreagowania wzrostowego. Nie da się ukryć, że takie właśnie są powszechne oczekiwania w tej kwestii, a na przeszkodzie ich realizacji stoi tak naprawdę cały czas widoczna słabość naszego popytu.
Oczywiście nie twierdzę, że ten wariant nie może wejść w tej chwili w fazę realizacji. Osobiście jednak zdałbym się w tym przypadku na bezpośrednie wskazania generowane w oparciu o wykres, i tak jak podkreślałem wcześniej, zamknąłbym wszystkie krótkie pozycje dopiero z chwilą zanegowania poziomu: 1912 pkt. Na razie bowiem rynek nie potwierdza swoich pro-wzrostowych zamiarów, co jednak nie znaczy, że taki stan rzeczy nie ulegnie w najbliższym czasie radykalnej zmianie.
Paweł Danielewicz
Analityk