Awaria sprzętu tuż po gwarancji? Te urządzenia pamiętają czasy PRL i wciąż działają
Zepsuta drukarka, zużyta pralka czy podarte dżinsy szybciej trafiają na śmietnik niż do punktu naprawy. Naprawiać się zwykle nie opłaca, bo usługa i części zamienne pokrywają się często z ceną nowego urządzenia. I tak nawet rokujący sprzęt zasila tony śmieci.
Zepsuta drukarka, zużyta pralka czy podarte dżinsy szybciej trafiają na śmietnik niż do punktu naprawy. Naprawiać zwykle się nie opłaca, bo cena usługi i części zamiennych często przekracza koszt zakupu nowego urządzenia. I tak nawet rokujący sprzęt zasila tony śmieci.
Szwedzi znaleźli sposób na ograniczenie ilości elektrośmieci, o czym pisaliśmy w WP money. Od stycznia tego roku za naprawę zepsutego sprzętu AGD w połowie płaci państwo.
Również Parlament Europejski wziął się za produkty psujące się tuż po gwarancji i chce zobowiązać producentów nie tylko do oznaczania żywotności AGD, ale także do ułatwienia napraw tego typu sprzętu.
O tym, że to możliwe przypominają nam liczne urządzenia w naszych domach, pamiętające czasy PRL-u. Wciąż na chodzie, choć data produkcji ubiegłowieczna.
W poszukiwaniu tego typu "perełek" odwiedziliśmy nieliczne już serwisy specjalizujące się w naprawach AGD, gdzie do dziś trafiają Zelmery, Polary, a nawet Morsy.
Pamiętacie te sprzęty?