Bańka grupowych zakupów pękła
W ciągu ostatnich czterech lat powstało w polskim Internecie 118 portali oferujących zakupy grupowe. 113 z nich zakończyło swoją działalność, na rynku pozostało ich 68. Jeśli chcą przetrwać, to muszą zmienić swój profil i podnieść jakość oferty - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".
Idea była prosta. Produkty i usługi sprzedawało się z dużymi upustami, ale dzięki pomocy sieci można było dotrzeć do wielu potencjalnych odbiorców. To miał być złoty sposób na biznes. Szybko jednak pojawiły się poważne problemy.
Usługi, które sprzedawano grupowo, często były gorsze niż te oferowane po standardowych cenach. Klienci zaczęli się skarżyć, że są źle obsługiwani, często oferowane są im nieatrakcyjne terminy wizyt w salonach kosmetycznych czy restauracjach, których nie mogą zmienić pod groźbą utraty kuponu. Narzekali też sprzedawcy, że są zmuszani do sprzedawania swoich usług poniżej kosztów i zaniżania ich jakości.
W efekcie popularność tych stron drastycznie spadła. Jeszcze dwa lata temu, wg Megapanelu, największy serwis Groupon odwiedzało 3,5 mln użytkowników, a pierwsza czwórka miała ich 8,3 mln. Dziś natomiast, jak wynika z danych Gemiusa przygotowanych dla "DGP", Groupon ma 2,2 mln użytkowników, a największe cztery serwisy tylko 2,9 mln. Jak mówi dla "DGP" Piotr Majcherkiewicz, prezes Grupera, zeszły rok przyniósł weryfikację.
Wielu użytkowników odeszło, a przyczyną były bankructwa na rynku turystycznym, w tym dużych biur, z którymi współpracowały serwisy. Strata miała wymiar zarówno finansowy, jak i wizerunkowy. Jedną ze zmian, jakie Gruper przeprowadził, by odzyskać klientów, było wprowadzenie programu lojalnościowego.
Jeszcze do niedawna zakupy grupowe były utożsamiane z jedzeniem i kosmetykami. Teraz, w pogoni za klientami, których zainteresowania się zmieniają, główny nacisk kładzie się na modę, ofertę kulturalną i rozrywkową oraz aktywną turystykę.