Banki wprowadzają podwyżki
Banki podnoszą opłaty za karty i konta. Prowizje rosną, bo posłowie niemal na pewno obniżą interchange. Z banków wyparuje nawet 0,7 mld zł. Ale one to sobie odbiją...
Podwyżki w większości banków przyszły nieoczekiwanie w środku wakacji. Od 1 sierpnia największy polski bank PKO BP podwyższył opłaty w Superkontach. Drożej będzie trzeba zapłacić m.in. za kartę debetową - rocznie już 26 zł.
Z końcem lipca podwyżki dotknęły klientów BGŻ, którym podniesiono opłaty za prowadzenie konta. Wcześniej bank ograniczył premię związaną z przelewaniem wynagrodzenia na konto. Odstraszyć klientów z chudym portfelem chce Citi Handlowy. Bank zastąpił darmowy rachunek CitiKontem, które będzie kosztowało w zależności od wpływów 6-12 zł. Rocznie klient może stracić na podwyżce blisko 150 zł! Od września drożej będzie też w Alior Banku.
- Podwyżki w bankach widoczne są od kilku kwartałów. Spadają stopy procentowe, zmniejsza się liczba udzielanych kredytów, no i niedługo spadnie też opłata interchange. Banki szukają więc pieniędzy, podwyższając opłaty - mówi Marcin Krasoń, ekspert od banków w Open Finance.
- To jeszcze nie koniec podwyżek. Moim zdaniem to dopiero ich początek. Przychody z interchange to spore wpływy dla banków. Muszą więc tych pieniędzy szukać gdzie indziej - dodaje Jarosław Sadowski z Expandera.
Od stycznia przyszłego roku opłata za możliwość płacenia kartami niemal na pewno spadnie z obecnych 1,3 do 0,5 proc. Interchange, czyli prowizję od każdej transakcji kartą, płacą sklepy. To na ich prośbę ustawowo zmniejszą ją posłowie. Dzięki temu sklepy mają chętniej montować terminale płatnicze i przestać za to przepłacać. Polski interchange, narzucony nam przez organizacje kartowe Visa i Mastercard, jest najwyższy w całej Unii Europejskiej.
Korzyść dla sklepów oznacza mniejsze wpływy do kasy banków. To one, karciarze i firmy montujące terminale dzielą pomiędzy siebie interchange. Jak? Tego nikt nie chce powiedzieć. Szacuje się, że roczne przychody z tego tytułu to dla banków wynoszą 1,2-1,7 mld zł. Z tytułu obniżki interchange banki mogą więc stracić ok. 700 mln zł
Zdaniem Roberta Łaniewskiego z Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego banki odczują gwałtowny spadek wpływów tylko w ciągu roku, góra dwóch lat. Później przychody powinny rosnąć, bo obniżenie prowizji zachęci sklepy do montowania terminali i akceptowania kart. Ponieważ płacić kartami będziemy częściej, to w przyszłości banki prawie na pewno na tym zyskają.
- Jeżeli banki chciałyby przenieść całkowitą utratę dochodów na użytkowników kart - ich liczba wynosi ok. 33 mln - to kwota dodatkowego miesięcznego obciążenia wyniesie 1,77 zł. Osobiście - zapewne jak wielu innych polskich konsumentów - jestem skłonny ponosić wyższe koszty użytkowania kart, w zamian za większą swobodę płacenia - dodaje ekspert FROB.
Zdaniem Jarosława Sadowskiego wiele banków zdecyduje się w związku ze zmianą wysokości opłat interchange na likwidację całkowicie darmowych kont. To, czy za nie zapłacimy, będzie uzależnione od tego, czy i jak często będziemy płacić kartą.
- Wiele banków mówi "nie zapłacisz więcej, jeśli...". To "jeśli" to na przykład obowiązek wydania, zamiast dotychczasowych 300 zł, 500 zł miesięcznie kartą - mówi analityk Expandera.
Banki ograniczają też programy premiowe. Aż 5- czy 3-procentowy cashback trudno dziś spotkać. W ostatnim czasie wypłacanie premii oprócz BGŻ ograniczyły także Raiffaisen Polbank, Alior Bank, Sync, BZ WBK czy Millennium. Obecnie cashback to najczęściej 1 procent zwrotu za zakupy zapłacone kartą i to na przykład tylko w sklepach spożywczych albo na stacjach benzynowych.
Nie ma też ofert typu "załóż u nas konto, dostaniesz 200 zł". Tzw. łowcy wisienek, którzy polują na bankowe promocje, muszą się dziś dużo więcej namęczyć. Banki wypłacą bowiem premię tylko pod warunkiem bycia aktywnym klientem, który przelewa na konto swoje wynagrodzenie, a kartą regularnie płaci w sklepach.
Eksperci Expandera i Open Finance są zgodni, że banki, choćby chciały, to dziś całkowicie z darmowych kont wycofać się nie mogą. A to sprawia, że zawsze mamy jakiś wybór.
- Konkurencja na tym rynku jest spora. Jest kilkadziesiąt banków, a każdy ma w swojej ofercie co najmniej kilka kont. Jest w czym wybierać - tłumaczy Marcin Krasoń.
Jeśli więc nasz bank chce nas złupić, wybierzmy jego konkurenta. Zmiana konta nie jest trudna, a zaoszczędzić możemy nawet kilkaset złotych rocznie.