Bankowe mamuty szybko nie wyginą
Rozwiązania problemu „banków zbyt wielkich, by upaść” najszybciej dorobi się Szwajcaria. W USA kwestia ta jest natomiast kością niezgody.
10.05.2010 | aktual.: 22.06.2010 12:10
Amerykański Senat pod koniec ubiegłego tygodnia odrzucił poprawkę do pakietu reform regulacji sektora finansowego, która nakładałaby ograniczenia na wielkość banków. Zgodnie z tą propozycją żadna z instytucji finansowych nie mogłaby kontrolować więcej niż 10 proc. depozytów (około 750 mld USD), a wartość ich niedepozytowych zobowiązań nie mogłaby przekraczać 2 proc. PKB. Oznaczałoby to, że kuracja odchudzająca czekałaby sześć amerykańskich banków, w tym Bank of America i Citigroup. Pierwszy z nich na koniec ub. r. miał 1,1 bln USD depozytów oraz 1 bln USD – czyli niemal 10 proc. PKB – innych pasywów.
Postępów nie widać
Odrzucona poprawka to tylko jedna – dość radykalna – z serii propozycji rozwiązania tzw. problemu instytucji finansowych „zbyt wielkich, by upaść”, który stał się w Senacie kością niezgody. Chodzi o systemowo ważne instytucje, których bankructwo mogłoby uderzyć w cały sektor finansowy, przez co cieszą się one dorozumianym ubezpieczeniem rządów.
Po tym jak w trakcie kryzysu rządy na całym świecie musiały wesprzeć takie instytucje setkami miliardów dolarów i euro, liderzy państw G20 uznali ich likwidację lub opracowanie dla nich procedur upadłościowych za swój priorytet. Prace jednak postępują powoli, a wiele banków jeszcze się rozrosło. Dotyczy to m.in. Bank of America po zaaranżowanym przez Waszyngton przejęciu Merrill Lynch i brytyjskiego banku Lloyds, połączonego z HBOS.
O przyspieszenie prac nad rozwiązaniami problemu bankowych mamutów apelował pod koniec kwietnia Międzynarodowy Fundusz Walutowy. – Sprzyjający okres do zajęcia się instytucjami „zbyt wielkimi, by upaść” może powoli dobiegać końca i nie wolno go zaprzepaścić, tym bardziej że niektóre z nich stały się większe i jeszcze bardziej dominujące niż przed wybuchem kryzysu – napisał MFW w raporcie na temat światowej stabilności finansowej. Rekomendowaną przez fundusz receptą na problem są podatki od niedepozytowych pasywów i od sumy zysków i puli wynagrodzeń. Daniny te powstrzymywałyby wzrost banków, jednocześnie pozwalając na sfinansowanie ewentualnej pomocy dla sektora w przyszłości. Amerykański Senat wykreślił jednak podobne rozwiązanie z projektu ustawy.
Szwajcaria w awangardzie
Wygląda na to, że najszybciej rozwiązania kwestii przerośniętych banków dopracuje się Szwajcaria. Jest ono tam wyjątkowo potrzebne: aktywa dwóch największych kredytodawców – UBS i Credit Suisse – czterokrotnie przekraczają PKB alpejskiej republiki. Pierwszy z nich w 2008 r. wymagał rządowej pomocy o wartości 6 mld franków. – Po Islandii, w Szwajcarii problem „banków zbyt wielkich, by upaść”, jest najpoważniejszy – wskazuje Urs Birchler, profesor uniwersytetu w Zurychu.
Rząd w Bernie powołał panel ekspertów, który pracuje nad odpowiednimi regulacjami. Mają one być gotowe w sierpniu, a rząd powinien je przyjąć jeszcze w tym roku. Wśród proponowanych przez panel rozwiązań jest wyodrębnienie w ramach dużych banków tych oddziałów, które są istotne z perspektywy Szwajcarii, od tych, na których upadek w trakcie kryzysu można pozwolić. Banki mają też uzyskać możliwość emisji obligacji zamiennych na akcje, których konwersja następowałaby automatycznie, gdyby poziom ich kapitałów spadł poniżej wymogów adekwatności.
Panel nie bierze natomiast pod uwagę zakazania bankom obrotu aktywami na własnych rachunek, aby ograniczyć podejmowane przez nie ryzyko. Rozwiązanie takie forsuje w USA administracja Baracka Obamy. – Następnym razem rząd pozwoli słabym bankom na plajtę – oświadczył niedawno wiceprezes Szwajcarskiego Banku Narodowego Thomas Jordan.
Grzegorz Siemionczyk
PARKIET