Bazar na jeden dzień - nowa propozycja dla stolicy
Już wiosną warszawiacy będą mogli robić zakupy na tzw. bazarach jednodniowych. Pierwsi z tej nowej formy handlu skorzystają mieszkańcy Śródmieścia, Woli i Bemowa. Ratusz konsekwentnie realizuje politykę porządkowania stołecznego handlu.
03.11.2009 | aktual.: 04.11.2009 10:25
Konsultacje na linii ratusz - dzielnice ruszyły kilka miesięcy temu. Założenia władz miejskich przewidują utworzenie po jednym targowisku w każdej dzielnicy, ale handel ma mieć charakter rotacyjny. Co tydzień targowiska będą organizowane na innej ulicy.
- Rozwiązanie jest wzorowane na dużych miastach zachodnioeuropejskich. Nie wykluczone, że handel będzie się odbywał dwa, trzy razy w tygodniu lub np. w weekendy - podkreśla w rozmowie z "Polską" Joanna Tymińska, dyrektor Biura Działalności Gospodarczej i Zezwoleń. - Odpowiednie regulacje prawne stworzono na podstawie zarządzenia prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Najlepiej przygotowane do realizacji projektu ratusza jest Śródmieście, które już w zeszłym roku zaproponowało ul. 3 Maja jako miejsce funkcjonowania bazaru jednodniowego. Wtedy nie znalazł się administrator, który zdjąłby z dzielnicy obowiązek wyboru dostawców, ściągania opłat i utrzymywania porządku.
- Rzeczywiście, za pierwszym razem nie udało się. Jednak nie poddaliśmy się i przygotowaliśmy kilka alternatywnych lokalizacji, m.in. na Orlej, Tuwima, Smolnej i Zielnej - mówi Marcin Rzońca, zastępca burmistrza dzielnicy Śródmieście. - Kompletny wniosek przedłożymy ratuszowi nie później niż przed końcem roku - dodaje.
Równie priorytetowo pomysł władz potraktowano na Woli. - Planujemy otworzyć, w ramach bazaru jednodniowego, specjalny targ dla twórców i artystów. Całość najprawdopodobniej będzie funkcjonowała w weekendy - mówi rzecznik prasowy dzielnicy Marta Jerin. Pierwszy bazar jednodniowy na Woli ma pojawić się w kwietniu.
Nie brakuje głosów, że inicjatywa władz Warszawy jest próbą odwrócenia uwagi od problemu likwidowanych bazarów, m.in. na Ochocie i Pradze. Kupcy i część mieszkańców oceniają kampanię ratusza jako element walki propagandowej z tradycyjnymi bazarami. Przemysław Baszkiewicz, aktywista protestujący przeciwko likwidacji bazaru Banacha, uważa, że w Warszawie jest miejsce zarówno dla bazarów jednodniowych, jak i tych stałych. - Jedne drugich nie wykluczają wbrew temu, co usiłują sugerować władze miasta - mówi.
- Nie jesteśmy zainteresowani handlem na bazarach jednodniowych. Wiem, że rolnicy sprzedający swoje produkty w Warszawie też nie są. Osobiście jestem zwolennikiem dużych bazarów - ocenia prezes stowarzyszenia kupców targowiska Banacha Jacek Gomułka.
Innego zdania jest Grzegorz Buczek, architekt, urbanista, wykładowca Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej: - Jeżeli Warszawa ma oferować pełny komfort życia, musi zapewniać gęstą sieć lokalnych, zadbanych bazarów. Jednak zupełnie innych niż te istniejące obecnie. Małe, schludne bazary są mniej uciążliwe od dużych, a suma aktywności gospodarczo-społecznej jest ta sama. Bez takich inicjatyw jak bazary jednodniowe likwidacja targowisk szpecących miasto będzie trudniejsza - kończy Grzegorz Buczek.
Polecamy w wydaniu internetowym: Radni stolicy chcą placu Jacka Kuronia jeszcze w tym roku