Bestialstwo szefów, gehenna pracujących "na czarno"

W naszym kraju bez jakichkolwiek pisemnych umów z pracodawcami pracuje 1,1 mln osób – wynika z danych GUS. Ostatnie dramatyczne wydarzenia pod Warszawą z udziałem osoby zatrudnionej "na czarno" zwróciły po raz kolejny uwagę opinii publicznej na ten problem.

Bestialstwo szefów, gehenna pracujących "na czarno"
Źródło zdjęć: © © themalni - Fotolia.com

Przypomnijmy. Pracodawca i jego pracownik obcięli 23-letniemu mężczyźnie pięć palców, podcięli mu gardło i na koniec zostawili nagiego w lesie. Chcieli go zabić za to, że ten domagał się od nich zaległej wypłaty. Ranny pracownik trafił do szpitala, teraz jego stan jest już stabilny. Mężczyzna jakiś czas temu przyjechał razem ze znajomymi do pracy w Piasecznie pod Warszawą. Zatrudnił się „na czarno” w firmie budowlanej. Policja w tej sprawie zatrzymała już dwóch mężczyzn. Więcej na ten temat przeczytasz tu.

Dramat pracownika przypomina, że praca w szarej strefie może wiązać się z całkiem realnym niebezpieczeństwem. I to z najmniej spodziewanej strony – mianowicie ze strony szefa. O problemach zatrudnionych „na czarno” rozmawiamy z Jolantą Zedlewską, rzeczniczką prasową Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gdańsku.

Jak to możliwe, że zdarzają się tacy pracodawcy, jak niedawno pod Warszawą, gotowi zabić dla 1400 zł netto? Co nimi kieruje: przeświadczenie o bezkarności? Lekceważenie prawa?

Sytuacja z brutalnym pobiciem i usiłowaniem zabójstwa za 1400 zł długu zdaje się być całkowicie nierealna i trudno jest mi to skomentować. Nie znajduję uzasadnienia dla takiego działania. Jak widzimy, nie może to być bezkarność, bo kara, i to bardzo ciężka, jest nieunikniona. Niestety, wielu pracodawców nie wypłaca wynagrodzenia w całości i na czas, i nie zawsze jest to spowodowane trudnościami finansowymi.

Jak często, według pani wiedzy, zdarzają się przypadki przemocy pracodawców wobec „czarnych” pracowników, odmowy wypłaty?

Wcześniej nie spotkałam się z taką sytuacją, lecz pewnie miały one miejsce. Docierają do nas częściej sygnały nie o pobiciu, lecz o innych działaniach wobec podwładnych, mających charakter mobbingu; to np. zastraszanie. Informacje o takich działaniach dotyczą raczej pracowników, nie zaś zatrudnianych nielegalnie. Pracujący "na czarno" skarżą się najczęściej na niewypłacone wynagrodzenia.

Jak pracownik, wykorzystując obowiązujące prawo, może bronić się przed zatrudnieniem go „na czarno”? Jak może to zrobić, a zarazem nie spalić mostów między sobą a pracodawcą?

Jeżeli pracujący „na czarno” chciałby zmienić swój status, a obawia się, że nie uzyska legalnego zatrudnienia, negocjując z pracodawcą, może poprosić o interwencję Państwową Inspekcję Pracy. Oczywiście taka interwencja będzie skuteczna, jeżeli sygnał o nielegalnym zatrudnieniu złożony będzie w trakcie zatrudnienia, a nie po jego zakończeniu, tak aby inspektor pracy mógł stwierdzić wykonywanie pracy w miejscu jej świadczenia. Okoliczności prowadzenia czynności kontrolnych w wyniku skargi oraz dane osoby skarżącej są w inspekcji pracy informacjami szczególnie chronionymi i tylko pisemna zgoda skarżącego mogłaby zwolnić inspektora pracy z zachowania tajemnicy służbowej.

Jakie działania chroniące pracowników przed zatrudnianiem ich nielegalnie może podjąć Państwowa Inspekcja Pracy?

Państwowa Inspekcja Pracy kontroluje legalność zatrudnienia nie tylko po otrzymaniu sygnałów, robimy to również w ramach kontroli rutynowych. Inspektorzy pracy, wchodząc do zakładu pracy, odbierają od pracujących w danej chwili oświadczenia o podstawie zatrudnienia, konfrontując je później z dokumentacją przedstawianą przez kontrolowanego pracodawcę.

Co grozi pracodawcy za zatrudnianie „na czarno”? A jaka kara może spotkać pracownika?

Zatrudnianie w ramach stosunku pracy - ale bez potwierdzenia umowy o pracę na piśmie - to wykroczenie zagrożone grzywną w granicach od 1 000 do 30 000 zł, a brak zgłoszenia do ubezpieczenia społecznego to wykroczenie, za które grozi grzywna nie mniejsza niż 3 000 zł. Sam pracujący nielegalnie, jeżeli nie jest zarejestrowany w Powiatowym Urzędzie Pracy, nie popełnia wykroczenia ściganego przez inspekcję pracy, chyba że jest zarejestrowany w PUP i nie zgłosił do tego urzędu faktu podjęcia pracy. Wówczas również popełnia wykroczenie. Trzeba jednak pamiętać, że nielegalna praca to również nielegalne zarobki i odpowiedzialność za nieodprowadzone podatki, ale to jest już poza właściwością PIP.

Jakie warunki musiałyby zostać spełnione, żeby szara strefa przestała istnieć?

Czy w ogóle jest możliwe całkowite zlikwidowanie nielegalnego zatrudnienia? Oczywistym jest, że jeżeli mamy na rynku pracy więcej chętnych do pracy niż ofert, wówczas to pracodawcy dyktują warunki, a chęć zmniejszenia kosztów pracy będzie powodowała uciekanie od legalnego zatrudnienia. To jednak nie tylko kryzys jest odpowiedzialny za takie zjawisko. Są osoby zainteresowane zatrudnieniem „na czarno”, np. mające obciążenia komornicze bądź z innych względów ukrywający swoje zarobki. Gdyby koszty legalnego zatrudnienia były niższe, egzekucja obowiązków - choćby podatkowych - skuteczniejsza, a na rynku pracy więcej ofert, i oczywiście gdyby nie było kryzysu, to być może jedynie niewielki procent zatrudnionych pracowałby "na czarno".

JK/AK/WP.PL

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (224)