"Biebrzańskie sianokosy" - koszenie bagiennych łąk dla przyrody
Propagowanie tradycyjnego rolnictwa, które służy jednocześnie człowiekowi i przyrodzie - to główny cel odbywających się w sobotę na Bagnie Ławki (Podlaskie) "Biebrzańskich sianokosów", czyli mistrzostw w koszeniu bagiennych łąk z myślą o przyrodzie.
05.09.2015 12:25
Imprezę po raz 14. zorganizował Biebrzański Park Narodowy wspólnie z gminą Trzcianne.
"To święto tych, którzy od stuleci kosząc biebrzańskie łąki sprzyjają przyrodniczemu bogactwu, w szczególności rzadkim gatunkom ptaków i roślinności. Impreza promuje czynną ochronę bagien, rolnictwo przyjazne przyrodzie, walory turystyczne i krajoznawcze Biebrzańskiego Parku Narodowego oraz biznes oparty o działalność rolniczą zgodną z potrzebami ochrony przyrody" - podkreśla wicedyrektor Biebrzańskiego PN Małgorzata Górska. Dodała, że impreza ma uświadamiać wszystkim, że bez koszenia, bagienne tereny stracą swoje unikalne walory przyrodnicze.
Mistrzostwa to impreza, której zwycięzca uzyskuje tytuł mistrza świata. W jak najkrótszym czasie, z jak najlepszą techniką i jakością koszenia tradycyjną kosą ma skosić wyznaczony 100-metrowy odcinek bagiennej łąki. Rywalizują rolnicy, pracownicy parków narodowych, organizacje ekologiczne. Zgłosiło się ponad 30 drużyn.
Zazwyczaj kosiarze brodzą na Bagnie Ławki w wodzie, w tym roku podmokłe łąki są zupełnie suche. "To już kolejne lato o tak małych opadach, które skutkuje zjawiskiem suszy. Na rzece Biebrzy i jej dopływach obserwujemy niskie stany wód. Wiele małych i płytkich starorzeczy wyschło całkowicie, natomiast w większych zachowała się jeszcze woda, lecz z każdym dniem jest jej coraz mniej" - poinformowała PAP specjalista ds. ochrony przyrody w Biebrzańskim Parku Narodowym Joanna Zawadzka.
Dodała, że biebrzańskie torfowiska w znacznej części są zasilane przez wody podziemne. "Suche lato skutkuje obniżeniem poziomu wód gruntowych, a tym samym przesuszeniem torfowisk. Wody podziemne obniżyły się do poziomu 50-60 cm w dolnym basenie Biebrzy, natomiast są miejsca w basenie środkowym gdzie woda spadła poniżej jednego metra" - wyjaśniła Zawadzka. Niski poziom wód gruntowych ma wpływ i na rośliny i na zwierzęta. Skutkiem są też pożary, które występowały tego lata w parku - dodała Małgorzata Górska.
Biebrzańskie łąki wymagają koszenia, bo z zarośniętych terenów migrują rzadkie gatunki ptaków wodno-błotnych. "Od lat 60. minionego wieku zanikało ręczne wykaszanie grząskich łąk, a rolnicy zamienili kosy na ciągniki i kosiarki oraz przenieśli się z bagien na bardziej suche i dostępne grunty. Na opuszczone tereny szybko wkraczały pionierskie gatunki drzew i krzewów: wierzba, brzoza, olsza, a ptaki otwartych torfowisk musiały się wynieść" - wyjaśnia Górska.
By tak się nie działo, prowadzone jest koszenie. Działania te obejmują obszar 2,5 tys. ha na gruntach parku narodowego, w najcenniejszych miejscach można jedynie kosić ręcznie. Park dzierżawi też tereny przeznaczone do koszenia, trwa kolejny przetarg na takie dzierżawy. Oferty można składać do 11 września.
Za tradycyjne koszenie przysługują dopłaty rolnośrodowiskowe z UE. Takie dopłaty otrzymuje kilkuset rolników. "Łączne dopłaty do 1 ha, wraz z rekompensatą ekologiczną za rezygnację z wczesnego pokosu i skoszenie łąki tylko raz w roku, późnym latem po zakończeniu lęgów ptaków to kwota ok. 2,3 tys. zł rocznie" - poinformowała wicedyrektor Biebrzańskiego PN.