Bilety na koncert Eda Sheerana w Polsce pod lupą. Okolicznościami sprzedaży zajmie się UOKiK
Ed Sheeran i jego koncert w Polsce musiał wzbudzić potężne zainteresowanie. Tu nie ma niespodzianki. Sprzedaż biletów z rocznym wyprzedzeniem zajęła zaledwie godzinę. Teraz problem mają ci, którzy muszą z koncertu zrezygnować. Jeden z fanów napisał nawet w tej sprawie do UOKiK.
Bilety na koncert Eda Sheerana w Polsce rozeszły się 8 lipca 2017 r. w mniej niż 60 minut. W "kupuj" klikało wielu, ale tylko nielicznym się udało. Ciągle w sieci temat biletów jest żywy. Dominują narzekania, tych bezskutecznie próbujących kliknąć, a na aukcjach wejściówki wyceniane są na ponad 500-600 zł.
W oficjalnej sprzedaży były po ponad 200 zł. Jednak to, co przed ponad rokiem było powodem do dumy dla pana Adama z Warszawy, teraz tuż przed koncertem, jest tylko przyczynkiem do bólu głowy.
- Żona w sierpniu będzie już w 9 miesiącu ciąży. Kiedy słynne bilety kupowaliśmy przed rokiem, nie wiedzieliśmy co przed nami. Na początku czerwca doszliśmy do wniosku, że to zły pomysł, by w tej sytuacji iść pod scenę. Chcieliśmy z nich zrezygnować. Okazało się jednak, że to nie takie proste - mówi Adam.
Dzięki Sheeranowi kobiety pokochały rudych
Jak relacjonuje, oczywiście kupując bilety, zaakceptował regulamin, czym zgodził się na warunki ewentualnego zwrotu. Jednak w jego ocenie zawarte tam zapisy nie są zgodne z prawem. Nie musiał konsultować się w tej sprawie, bo sam jest prawnikiem.
- Żeby zrezygnować z biletów i otrzymać zwrot pieniędzy, trzeba podać bardzo przyczynę i to Eventim decyduje, w jakim stopniu jest to ważna okoliczność. Po drugie, jeżeli zgodzą się przyjąć bilety i oddać pieniądze, to tylko z potrąceniem 40 zł od każdego z nich - wyjaśnia Adam.
Bilety w sumie kosztowały 561 zł. Jak wylicza Adam jeden wyceniono na 269 zł do tego Eventim doliczył jeszcze opłatę serwisowa - 16 zł i kolejne 7 zł za wysyłkę biletów. Rozmowy i korespondencja ze sprzedawcą biletów, nie doprowadziły do żadnego rozstrzygnięcia, w którym Adam mógłby otrzymać zwrot pieniędzy bez potrącenia, choć jak przekonuje, ma do tego prawo.
- Z prawa jasno wynika, że moglibyśmy od tego odstąpić, bez ponoszenia kosztów. Gwarantuje to w sytuacjach nadzwyczajnych kodeks cywilny. My chcemy się jednak porozumieć z firmą Eventim. Po dokładniejszym przyjrzeniu się sprawie okazało się, że nie jesteśmy sami i na Facebooku wielu fanów artysty, nie jest zadowolona z obsługi tej firmy - mówi Adam.
Rzeczywiście Eventim na swoim profilu 2 lipca opublikował informację, która wskazuje na to, że pytań o możliwość rezygnacji, czy zmiany imienia i nazwiska na bilecie było bardzo dużo.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Kwestia ważności wejściówek jest o tyle istotna, że organizatorzy koncertów w Wielkiej Brytanii odesłali do domów 10 tys. osób, które na koncert przyszły z biletami z nieswoimi danymi.
Jest to efekt walki managementu brytyjskiego gwiazdora z konikami, którzy windują ceny biletów na jego koncerty. Doszło już nawet do tego, że organizatorzy polskich koncertów Sheerana, apelują do fanów, by nie kupowali biletów z drugiej ręki, np. w serwisie Viagogo, bo z nimi na stadion po prostu nie wejdą.
Wejdą jednak z tymi, na których legalnie Eventim zmieni imię i nazwisko nabywcy. - Skoro kliknąłem, że akceptuję regulamin, ktoś może powiedzieć, że jestem sam sobie winny. Jednak to nie takie proste. Proponuję na to spojrzeć z perspektywy konsumentów, którzy chcąc kupić bilety na najlepsze koncerty światowych gwiazd, nie mają wyboru i muszą je kupić od Eventim - mówi Adam.
W jego ocenie ta niemalże monopolistyczna pozycja sprzedawcy na rynku daje mu podstawy do tego, żeby naliczał opłaty dodatkowe i potrącał od ceny biletu te 40 zł, choć potem ten sam bilet trafia ponownie do sprzedaży za regularną cenę.
- Eventim narzuca warunki, bo organizatorzy koncertów wielkich gwiazd dają im wyłączność, bo to największy operator na rynku. Tymczasem Kodeks cywilny w art. 385 zakazuje takich praktyk. Prawo daje jasną wykładnię jak postąpić w wyjątkowych sytuacjach, w których klient nie może wziąć udziału w imprezie, za która zapłacił - mówi Adam.
Jak ocenia pan Adam, szczególnie ważny jest tu paragraf 1 tego artykułu, który opisuje niedozwolone w prawie postanowienia wpisywane do umów. "§ 1. Postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nieuzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne)."
- Jeśli ktoś jest chory albo w ciąży i chce odstąpić od umowy, to wszelkie postanowienia mu to uniemożliwiające, albo każące płacić kary naruszają jego interesy i są sprzeczne z dobrymi obyczajami. Jeśli z kolei na rynku jest otwarta konkurencja, takich zapisów nie ma, bo rynek na to nie pozwala - przekonuje nasz rozmówca.
Jego zdaniem dobrym przykładem są tu sklepy odzieżowe. Nie wyobrażalną wydaje się sytuacja, w której któraś z ostro konkurujących ze sobą marek, nie godziła się na bezkosztowy zwroty ubrań, które nie były używane i ciągle mają przypięte metki.
Gdyby tylko, któryś z producentów zaczął tak postępować, pewnie jego klienci szybko zaczęliby omijać jego sklepy szerokim łukiem. Dobrze widać to też na rynku e-commerce, gdzie powoli normą staje się bezpłatny zwrot towaru, bez konieczności opłacania kuriera.
- Tylko pozycja monopolisty pozwala Eventimowi żądać 40 zł od oddawanego biletu. Gdyby kilku operatorów sprzedawało takie wejściówki, na pewno w gorszej sytuacji byłby ten, który tak ogranicza prawo do rozwiązania umowy. Szczególnie jeśli chodzi o koncert zaplanowany z rocznym wyprzedzeniem - przekonuje Adam.
Rzeczywiście wszyscy dobrze wiemy, jak wiele rzeczy może wydarzyć się w ciągu 12 miesięcy i kompletnie pokrzyżować nam szyki. Najwyraźniej Eventim uważa, że za te właśnie trudne do przewidzenia wydarzenia, trzeba dodatkowo płacić.
Poprosiliśmy firmę o komentarz w tej sprawie, ale do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.
Z pytaniami zwróciliśmy się również do UOKiK, gdzie do 10 lipca wpłynęło zawiadomienie w tej sprawie, przygotowane oczywiście przez naszego rozmówce.
- Mogę potwierdzić, że skarga na Eventim wpłynęła do UOKiK. Na jej rozpatrzenie mamy 30 dni. Wcześniej zdarzały się pojedyncze, indywidualne skargi na tę firmę - mówi Malwina Buszko z UOKiK.
Czego Adam oczekuje od Urzędu? Wnioskuje do UOKiK o sprawdzenie regulaminu sprzedaży biletów tej firmy. Sugeruje w nim, że klauzula potrącająca 40 zł od zwracanego biletu jest niedozwolona.
To jednak nie wszystko. - Dopiero na początku lipca zgodzili się na zmiany danych na biletach, ale też za kolejne 50 zł od biletu. Przecież to nie może tyle kosztować, tak zresztą, jak zwrot za 40 zł. Przecież to stanowi 20 proc. wartości biletu. Ludzie są jednak pod ścianą, bo jeśli chcą zobaczyć gwiazdę światowego formatu, muszą kupować w Eventim - konkluduje Adam.