Black Friday mamy od miesiąca. Czy możemy jeszcze liczyć na dobre oferty?
W tym roku Black Friday zmienia się w Black November. Przywleczone zza granicy święto handlu zostało kompletnie rozregulowane przez nasze zwyczaje oraz koronawirusa. Mimo wszystko warto zapolować na zniżki. Ale gdzie się ich spodziewać?
27.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 15:06
W Polsce Black Friday przyjmuje się z pewnymi oporami. Tradycyjnie "czarny piątek", oznaczający początek solidnych zysków dla branży handlowej, obchodzony jest 27 listopada. W wielu krajach ta data faktycznie oznacza początek wielkich obniżek, wyprzedaży i wręcz walk w sklepach.
U nas ideę czarnego piątku popsuło przede wszystkim zamknięcie galerii handlowych. Będą otwarte dopiero od soboty – więc piątek jest dla nich kompletnie stracony. Ba, stracone były dla nich ostatnie 3 tygodnie.
- Dla grupy VRG Black Friday rozpoczął się w ty roku 7 listopada i zamiast kilku dni potrwa kilka tygodni. Naszą odpowiedzią na administracyjny lock down sklepów zlokalizowanych w wysokopowierzchniowych galeriach handlowych było natychmiastowe uruchomienie promocji, aby wspierać sprzedaż w online. Są to te same promocje, które przygotowaliśmy właśnie z myślą o Black Friday, zarówno w markach odzieżowych Vistula, Bytom, Wólczanka i Deni Cler, jak i w marce jubilerskiej W.Kruk – mówi w rozmowie z money.pl Radosław Jakociuk, wiceprezes zarządu VRG.
Nie tylko ta firma przeniosła się do sieci. Promocje mogą być szansą na częściowe odrabianie przez sklepy strat spowodowanych pandemią (w samym listopadzie z powodu zamknięcia galerii wyniosą nawet 8 mld złotych).
- Rozłożenie czarnego piątku na dłuższy okres jest zresztą korzystne dla branży handlowej. Dzięki temu unikają nadmiernego ruchu w jeden dzień, mogą lepiej planować ceny i rozłożenie ruchu – mówi money.pl Bartosz Słupski, ekspert handlu.
Dodaje, że dobrą wiadomością dla handlowców – a jednocześnie nieco gorszą dla klientów jest nieobecność na polskim rynku Amazona. Jeśli sprzedawcy chcą zaistnieć na Amazonie, muszą podporządkować się jego regułom. A to oznacza włączanie się w tzw. Prime Days oraz Black Friday. W te dni handlowcy muszą organizować masowe wyprzedaże. Oznacza to dla nich minimalne marże i konieczność organizowania promocji i sprzedaży. To spore obciążenie. Za to sprzedaż w takie dni rośnie mniej więcej dziesięciokrotnie.
Polski rynek e-commerce nie ma takiego silnego lidera, więc wszelkie czarnopiątkowe promocje są spokojniejsze i bardziej rozłożone w czasie. To klient musi znaleźć odpowiadający mu produkt.
Zdaniem Słupskiego na szczególną uwagę powinniśmy zwrócić na odzież.
- Odzież zimowa jest mniej więcej trzykrotnie droższa w produkcji, niż letnia. Marża procentowa na niej jest podobna, ale kwotowo znacznie się różni, również mniej więcej trzykrotnie. A to oznacza, że sprzedawcy – jeśli chcą odzyskać gotówkę, będą skłonni obniżyć cenę – mówi ekspert.
Na dodatek sprzedawcy odzieży są wyposzczeni trzytygodniowym lockdownem. Jasne jest, że wzmacniali swoje kanały sprzedaży internetowej, ale podstawą ich zysków jeszcze długo pozostanie handel tradycyjny.
- Sklepy działające stacjonarnie na pewno będą chciały minimalizować straty, być może "czyścić" magazyny. Może to sprawić, że zdecydują się na większe obniżki niż w zeszłym roku. Z drugiej strony sprzedawcy mają świadomość, że w okresie przedświątecznym i tak mogą spodziewać się większych obrotów i dojść do wniosku, że nawet bez głębokiego zejścia z marż znajdą klientów – mówi w rozmowie z money.pl dyrektor sprzedaży Ceneo.pl, Radosław Tyszko.
Podkreśla, że jego serwis umożliwia sprawdzenie historii cen dowolnego produktu na polskim rynku.
- Dzięki tej opcji klienci mogą zobaczyć na diagramie jak wyglądały ceny przedmiotu w perspektywie całego roku. Z tą pomocą, klientom łatwo ocenić, czy proponowana przez sklep zniżka jest atrakcyjna, czy sztucznie napompowana – dodaje Tyszko. Podobne funkcjonalności mają też inne serwisy cenowe działające na polskim rynku.
Podobnie jak z odzieżowymi, rzecz się ma ze sklepami z branży RTV i AGD. Rynek opanowały duże markety, które również ucierpiały na zamknięciu galerii handlowych i dużych sklepów (pow. 2000 m kw.).
Słupski dodaje, że wielu ciekawych ofert – szczególnie w kategorii elektronika – można spodziewać się w chińskich sklepach internetowych. To jednak opcja dla tych, którzy są skłonni nieco poczekać na towar. Chińskie platformy sukcesywnie skracają okres dostawy, ale i tak nie zejdą poniżej kilku, kilkunastu dni.
- Konsumenci, których przyciągały atrakcyjne ceny chińskich sklepów już dokonali zakupów i wiedzą z czym się to wiąże - niższa cena, ale bardzo długi czas oczekiwania na towar, możliwość pojawienia się konieczności opłacenia cła – a wtedy niższa cena przestaje być niższą ceną, brak pewności, że zakupy faktycznie zostaną nam dostarczone i będą zgodne z naszymi oczekiwaniami – podkreśla Radosław Tyszko.
Dodaje, że oczywiście chińskie sklepy dają klientom możliwość dokonania zwrotu lub złożenia reklamacji, ale w rzeczywistości procedury trwają naprawdę bardzo długo.
- Dlatego prognozuję, że znacząca większość kupujących wybierze polskie sklepy. Prawo w Polsce jest bardzo pro konsumenckie jeśli chodzi o zakupy online. Gwarantuje kupującym spokój, poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że nie stracą lub nie zamrożą pieniędzy na długie miesiące – podkreśla Tyszko.
Nie lekceważmy e-commerce
Handel tradycyjny dominuje, ale e-sklepy depczą po piętach placówkom stacjonarnym.
- Z naszych szacunków wynika, że zarówno w listopadzie, jak i w całym IV kwartale 2020 r. wartość transakcji opłaconych online wzrośnie o kilkadziesiąt procent w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku. Poza częściowym zamknięciem handlu i zaleceniami dotyczącymi ograniczenia kontaktów społecznych, jednym z dodatkowych czynników, który wpłynie na ten wynik jest również zwiększona migracja kupujących prezenty świąteczne do e-commerce – mówi money.pl Joanna Pieńkowska-Olczak, prezes PayU.
Dodaje, że w listopadzie wzrosła także średnia wartość pojedynczej transakcji.
- W porównaniu do lat ubiegłych już teraz widzimy, że średni koszyk zakupowy w tym miesiącu jest o kilkadziesiąt złotych wyższy, niż w październiku, listopadzie i grudniu 2019 r., a największe święta zakupowe dopiero przed nami – mówi nam prezes PayU.
– Tegoroczne przeniesienie sporego odsetka zakupów do sieci to dla e-sklepów duże wyzwanie. Atrakcyjne rabaty nie wystarczą. W związku ze wzmożonym ruchem w sieci równie ważne jest zadbanie o intuicyjność i szybkość działania strony internetowej czy sprawną obsługę klienta. Internet będzie w tych dniach pełen promocji, więc nawet jedna niedziałająca funkcja czy wolne ładowanie koszyka mogą skłonić do rezygnacji z zakupu – wskazuje Luca Mastroianni, Head of International w firmie PrestaShop.
Klient ogląda każdą złotówkę
Zainteresowanie konsumentów frazą "Black Friday" w sieci rozłoży się w tym roku nawet na 10 tygodni. Wskazuje to na spory potencjał do wykorzystania przez e-sklepy. Klienci stali się jednak ostrożniejsi. W tegorocznym sezonie świątecznym aż 41 proc. z nich planuje wydać mniej – to prawie trzy razy więcej osób, niż w 2019 roku.
– Sklepy nie powinny zakładać, że 27 listopada klienci po prostu usiądą z kartą przed komputerem czy ekranem smartfona. Wiele osób czeka na ruch ze strony sprzedawców: większość śledzi np. oferty otrzymywane mailowo z okazji Black Friday. Równie ważne jak zaoferowanie dużych obniżek jest więc ich dopasowanie. Niezdecydowanych mogą przekonać oferty pokrywające się z ich obecnymi zainteresowaniami i potrzebami – mówi Luca Mastroianni.