Blokada tirów na granicy. Przewoźnicy piszą do premiera. "Przegramy walkę na rynku"
- To do rządu i UE należy podjęcie decyzji o wstrzymaniu transportu towarów na Wschód, nie można zrzucać tej decyzji na polskich przedsiębiorców, którzy przewożą towary nieobjęte sankcjami - powiedział prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Jan Buczek.
Około 13 godzin oczekują kierowcy ciężarówek na wyjazd z Polski na Białoruś przez przejście graniczne w Koroszczynie (Lubelskie). W kolejce stoi ok. 400 pojazdów – podał we wtorek rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie Michał Deruś. Trwa tam protest przeciwko transportowi towarów z UE do Rosji i Białorusi.
Rzecznik poinformował, że na wyjeździe z Polski na Białoruś w ciągu ostatniej 12-godzinnej zmiany funkcjonariusze odprawili 336 pojazdów ciężarowych.
- Na wjeździe z Białorusi do Polski odprawiono 313 pojazdów. Według informacji od kierowców po białoruskiej stronie oczekuje ok. 500 ciężarówek, a czas oczekiwania wynosi ok. 19 godzin – podał Deruś.
Przewoźnicy: to nas doprowadzi do bankructwa
Jak zaznaczył prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Jan Buczek, w mediach pojawiły się apele o zamknięcie granicy i wstrzymanie wymiany towarowej.
- Z drugiej strony mamy pytania od kontrahentów z całej Europy, kiedy ich towar, który nie jest objęty sankcjami, zgodnie z umową trafi do miejsc przeznaczenia - wskazał.
60 tys. Ukraińców wróciło walczyć z Rosją. Jak zniesie to polski rynek pracy?
Groźba drakońskich cen
Jak dodał, przewoźnicy zdają sobie sprawę z zagrożeń wynikających z obecnej sytuacji, bardzo często podejmują ryzyko, żeby zapewnić wypłaty pracownikom, również ukraińskim oraz dokonać spłat rat leasingowych za ciężarówki.
- Rozumieją dramat narodu ukraińskiego, ale nie można oczekiwać, że nie będą wykonywać zawartych dawno umów na przewóz towarów, bo zapłacą drakońskie kary umowne, ponadto bezpowrotnie stracą klientów. W obu przypadkach doprowadzi to do ich bankructwa, gdyż nie mają po prostu alternatywy - powiedział Buczek.
Jak podkreślił, przewożone są wyłącznie towary nieobjęte sankcjami.
Według eksperta, decyzja o wstrzymaniu transportu towarów do Rosji i Białorusi to prerogatywa polskiego rządu i władz Unii Europejskiej, a nie przewoźników, którzy są tylko i wyłącznie usługodawcami.
- Jeżeli taka decyzja zapadnie, decydenci powinni wziąć przy tym pod uwagę, rekompensatę dla firm przewozowych - zaznaczył.
Przypomniał, że przed agresją rosyjską na Ukrainę ok. 2 tys. polskich przewoźników drogowych woziło towary na Wschód – na Białoruś i do Rosji oraz dalej, m.in. do Kazachstanu czy Mongolii, innych krajów Azji Środkowej czy krajów kaukaskich. Można to przeliczyć na mniej więcej 15 tys. pojazdów, czyli ok. 20 tys. kierowców.
- Obecnie za wschodnią granicą znajduje się kilka tysięcy polskich ciężarówek. Są wśród nich samochody wracające z tras na Daleki Wschód oraz przewożące towary nieobjęte embargiem a transportowane w ramach długoterminowych umów, przede wszystkim z krajów Europy Zachodniej - zaznaczył.
Według prezesa Buczka, w akcję pomocy Ukrainie włączyła się cała branża.
- Są firmy, które większość swojego potencjału wykorzystują obecnie do przewozów humanitarnych - wskazał. Dodał, że wielu członków Zrzeszenia przyjęło pod swój dach ukraińskie rodziny, tym bardziej muszą zadbać o przetrwanie firm, aby utrzymać swoich najbliższych i zapewnić odpowiednie warunki osobom, którym udzielili schronienia - zaznaczył Buczek.
Przewoźnicy proszą premiera o pomoc
Dodał, że jest to coraz trudniejsze nie tylko ze względu na wojnę u naszego wschodniego sąsiada, ale też ze względu na wzrost kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw w wyniku niekorzystnych zmian podatkowych wprowadzonych w Polskim Ładzie, wzrostu cen paliw czy wdrożenia Pakietu Mobilności.
- O tym wszystkim napisaliśmy w liście do premiera Mateusza Morawieckiego. Apelujemy w nim o wsparcie polskich przewoźników, w przeciwnym razie przegrają konkurencyjną walkę na rynku Unii Europejskiej, a z nimi przegra polska gospodarka - ocenił.
24 lutego br. Rosja napadła na Ukrainę. Od tego dnia, funkcjonariusze Straży Granicznej odprawili na przejściach granicznych ok. 1,8 mln osób, które wyjechały z Ukrainy do Polski.
GDDKiA poinformowała w poniedziałek, że przed wjazdem na teren przejścia granicznego na drodze krajowej nr 68 trwa protest przeciwko transportowi towarów do Rosji i Białorusi.