Brakuje 100 tys. handlowców
Brakuje już około 100 tys. handlowców. Pracownicy sklepów narzekają, że z tego powodu muszą więcej pracować. Dlatego żądają podwyżek
31.03.2008 | aktual.: 31.03.2008 12:05
Jak pisze "Rzeczpospolita" w handlu i usługach według różnych szacunków pracuje ok. 2 mln osób – połowa w sklepach, z czego ok. 9 proc. w sieciach. Firmy mają coraz większy problem ze znalezieniem pracowników – sytuacja na rynku pracy jest coraz lepsza, a praca w handlu nie dość, że ciężka, to jeszcze słabo płatna. Jak podaje firma badawcza Hewitt Associates, w tym roku średnia pensja kasjera w Polsce wyniesie jedynie ok. 1,6 tys. złotych brutto miesięcznie – w ubiegłym roku 1,5 tys.
Związkowcy z „Solidarności” szacują, że w handlu brakuje już około 100 tysięcy pracowników.
– Pracowników jest coraz mniej, a wymagania pracodawców rosną. To co kiedyś robiły dwie osoby, teraz spada na jedną, a firmy udają, że nie brakuje im pracowników i mają pełną obsadę – dodaje Alfred Bujara.– W skali roku płace zasadnicze naszych pracowników wzrosły o 36 proc. – mówi Agnieszka Łukiewicz-Stachera, rzeczniczka Reala. Związkowcy domagają się od firmy podwyżki po 500 zł brutto miesięcznie na osobę.
Średnia płaca zasadnicza w przypadku szeregowych pracowników tej sieci to ponad 1,3 tys. zł. Dochodzi do tego także premia. – Jeśli nie dojdzie do porozumienia, to 11 kwietnia planujemy pikietę pod centralą Reala, a później na 1,5 godziny zablokujemy dostęp do wózków i kas w sklepie – mówi Alfred Bujara, przewodniczący sekcji pracowników handlu NSZZ „Solidarność”. Sieć chce się spotkać ze związkami 14 kwietnia, odrzuca też zarzuty, że nie chce rozmawiać z przedstawicielami pracowników. – Sami wyszliśmy z inicjatywą opracowania zakładowego układu zbiorowego pracy.
Jest to kolejna firma w której handlowcy domagają się większych pensji, zwłaszcza że sieci nie mają w dalszym ciągu opinii zbyt szczodrych pracodawców.
Choć protesty w sieciach zwłaszcza hipermarketów odbijają się najszerszym echem, nie oznacza to, że w niewielkich sklepach sytuacja jest lepsza. Na dzisiaj zaplanowane jest spotkanie trzech związków zawodowych działających w Tesco, które domagają się z kolei 700 zł brutto miesięcznie podwyżki dla każdego pracownika.
– Ostatnie próby rozmów zerwał pracodawca, zgłosimy tę sprawę do prokuratury. Będziemy dalej protestować – możliwe są tak pikiety jak i strajk – mówi Elżbieta Fornalczyk, szefowa komisji zakładowej związku zawodowego Sierpień ’80 w Tesco. – Dostajemy sygnały z sieci Carrefour czy Kaufland – ich pracownicy chcą z nami współpracować, aby wspólnie walczyć o swoje prawa – dodaje.
Niedawno porozumienie z władzami Tesco podpisała „Solidarność” – sieć ma na ten cel przeznaczyć ok. 63 mln zł – najmniej zarabiający mają dostać średnio po 30 proc. podwyżki, a po roku pracy minimalne wynagrodzenie ma wynosić 1,5 tys. zł. – Dalej będziemy się starali przekonać związki do naszych propozycji wzrostu wynagrodzeń, akceptowanych przez większość pracowników.
Piotr Mazurkiewicz
ZOBACZ TEŻ:
10 SYMPTOMÓW MOBBINGU
OCHRONIARZE WYPOWIADAJĄ WOJNĘ