Budżet zwiększa płynność banków
Znaczący wzrost nadpłynności sektora bankowego przynajmniej w części jest zasługą Ministerstwa Finansów, które wymienia euro w NBP i wydaje złotówki na bieżące potrzeby – oceniają analitycy.
17.07.2009 | aktual.: 20.07.2009 11:57
Nadpłynność sektora bankowego wzrosła w minionym tygodniu do rekordowej kwoty 41 mld zł. Taka była wartość bonów pieniężnych sprzedanych bankom komercyjnym przez Narodowy Bank Polski. Dziś kolejny przetarg. Prawdopodobnie bank centralny znów będzie musiał sprzedać bankom bony o wartości kilkudziesięciu miliardów złotych. Jeszcze niedawno nadpłynność była o kilkanaście miliardów złotych mniejsza. Co spowodowało wzrost? Jak oceniają analitycy, przynajmniej częściowo jest to efekt dużego napływu pieniędzy z Unii Europejskiej. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy jest on głównym sposobem Ministerstwa Finansów na poprawę bieżących wyników budżetu państwa.
Sterylizacja wpływa na wynik NBP i wysokość stóp
Podczas ostatnich dwóch miesięcy budżet uzyskał z Unii równowartość blisko 13 mld zł. Transfery przychodzą w euro. Resort wymienia je w Narodowym Banku Polskim, po czym gotówka trafia do różnych podmiotów, które ostatecznie wpłacają zdecydowaną większość pieniędzy na rachunki w bankach komercyjnych. Gdzie trafiają nadwyżki? Z powrotem do NBP.
_ Konieczność „sterylizowania” nadpłynności sektora bankowego z całą pewnością będzie mieć negatywny wpływ na wynik banku centralnego _ – uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.
_ Poza tym im większa jest skala nadpłynności banków, tym większa presja na krótkoterminowe stawki na rynku międzybankowym. Przecież w każdej chwili NBP może zdecydować, że nie będzie absorbował całej nadpłynności banków, a wtedy oprocentowanie będzie musiało pójść w dół _ – dodaje Borowski.
Mniejsze szanse na obniżki
Zdaniem Ernesta Pytlarczyka, analityka BRE Banku, duży przyrost wolnej gotówki w bankach ogranicza też możliwości obniżania stóp procentowych przez bank centralny.
_ Nadal spodziewam się jednak, że jesienią Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy _ – mówi specjalista. Główna stopa NBP wynosi obecnie 3,5 proc.
Większa nadpłynność zmniejsza też szanse na obniżenie stopy rezerwy obowiązkowej. Mówił o tym niedawno Dariusz Filar, członek RPP. Wcześniej RPP uzależniała dalsze zmniejszenie rezerwy obowiązkowej od przyśpieszenia akcji kredytowej, a wzrost nadpłynności – mierzonej wielkością sprzedawanych przez NBP bonów pieniężnych – może wskazywać, że przyrost kredytów jest niewielki.
Czy resort wyjdzie na rynek walutowy?
Euro trafiające w tej chwili do budżetu są wymieniane w NBP. Jeśli napływ środków z UE dalej postępowałby w dotychczasowym tempie, teoretycznie Ministerstwo Finansów mogłoby wkrótce stanąć przed koniecznością wyjścia na rynek. Wówczas, jak otwarcie mówią ekonomiści, mielibyśmy do czynienia ze znaczącą aprecjacją złotego. Resort byłby bowiem dużym graczem.
Konieczność pojawienia się ministerstwa na rynku wynika z uzgodnień z bankiem centralnym, ponieważ od kilku lat NBP ustala limity skupu (bądź sprzedaży walut) na rzecz budżetu. W tym roku gotów jest wymienić Ministerstwu Finansów ok. 4 mld euro netto. Limity wprowadzono właśnie po to, by ograniczyć ryzyko gwałtownego wzrostu płynności w sektorze bankowym. Niewykluczone, że resort jest już bardzo blisko wykorzystania limitu na cały rok (ministerstwo nie odpowiedziało wczoraj na nasze pytania na ten temat).
Zdaniem Ernesta Pytlarczyka, prawdopodobieństwo pojawienia się ministerstwa na rynku zmniejsza to, że rządowi zależy na tym, by złoty był słaby (poprawia to konkurencyjność naszej gospodarki).
_ W ostateczności ustalony wraz z NBP limit może zostać zwiększony _– uważa analityk.
Oznaczałoby to jednak dalsze zwiększanie nadpłynności sektora bankowego.
Łukasz Wilkowicz
PARKIET